Opisy rosyjskich zbrodni na Czerkiesach mrożą krew w żyłach. Gdyby nie zostały niemal zupełnie zapomniane, mogłyby stanowić przestrogę dla potomnych. Późniejszych ludobójstw dokonywano bowiem według takich samych schematów.

Wojska rosyjskie otrzymały precyzyjne rozkazy i listy proskrypcyjne mieszkańców czerkieskich wsi. Żołnierzy pouczono, że wkraczając do wiosek, „mają siać przerażenie”. Rosjanie mordowali, gwałcili, rabowali i palili domostwa na potęgę. W literaturze zachowały się opisy zbezczeszczonych ciał kobiet i mężczyzn. Nie oszczędzano starców ani dzieci. Ocaleni z rzezi ukrywali się w górach i lasach, ale i tak nie uniknęli śmierci.

Świadectwa na temat tych wydarzeń pozostawili m.in. rosyjscy dowódcy wojskowi, zachodni dyplomaci i urzędnicy Imperium Osmańskiego. Ich lektura budzi przerażenie, bo dowodzi, że bez względu na epokę ludobójstwo planuje się w taki sam sposób. Z zimną krwią.

Morderstwa, gwałty, deportacje, zsyłki miały sprawić, że czerkieski naród przestanie istnieć, a jego żyzne ziemie zostaną włączone do imperium.

Z niedobitków Rosjanie formowali kolumny, które wyruszały nad rzekę Kubań albo ku wybrzeżu Morza Czarnego. Czerkiesów ulokowano na statkach, które miały popłynąć w kierunku Imperium Osmańskiego, wiele z nich nigdy nie dotarło do brzegu.

Statki przypominały rozklekotane łajby. W literaturze nazywano je „pływającymi cmentarzyskami”. Wielu pasażerów – stłoczonych, pozbawionych prowiantu i wody pitnej – konało podczas rejsu. Nie sposób uniknąć skojarzenia ze współczesnym exodusem ludności Bliskiego Wschodu i Afryki do Europy Zachodniej.

Charles King, wybitny znawca Kaukazu, w książce „Widmo wolności. Historia Kaukazu” pisze o tym w następujący sposób: „Podczas tych transportów panowały nieludzkie warunki. Uchodźców – aż do 1,8 tys. przypadających na jeden statek – wtłaczano na statki dostarczone przez Wysoką Portę bądź władze carskie. Pokłady były zastawione stłoczonym bydłem i dobytkiem. Kto nie mógł zdobyć miejsca na większym statku, wyruszał na morze na mniejszych łodziach, często tonących podczas licznych czarnomorskich sztormów”.

Czerkiesów – jak w przypadku każdego ludobójstwa – odhumanizowano i uznano za „nieludzi”. Cel, w imię którego dokonywano rzezi, urósł do rangi szczytnej idei, czyli rozprawy z „czerkieskim bandytyzmem”.

Korzeni rzezi należy szukać w imperialnej polityce Rosji. Caryca Katarzyna II – spoglądając na mapę Europy i Azji – śniła o potędze swojego państwa. Sojusze polityczne zawierała z myślą o poskromieniu najbliższych sąsiadów (m.in. Rzeczypospolitej) i zdobywaniu odległych ziem. Każdy podbój jeszcze bardziej rozpalał jej żądze. Idée fixe carycy stała się odbudowa wschodniego Cesarstwa Rzymskiego ze stolicą w Konstantynopolu, czyli wielkiego prawosławnego imperium. Na drodze do jej realizacji stały m.in. Imperium Osmańskie i graniczące z nim ziemie Kaukazu.

W krwawą i wyniszczającą wojnę na Kaukazie Moskwa zaangażuje się na kilkanaście dziesięcioleci. Kaukaz dla wielu pokoleń rosyjskich twórców stanie się motywem literackim. O Kaukazie pisać będą poeci-piewcy imperium, a dla wielu pokoleń kaukaskich ludów, „Moskal” będzie synonimem najokrutniejszego najeźdźcy-zbrodniarza.

Marzeń o budowie imperium nie porzucili także późniejsi monarchowie, m.in. panujący w latach 1825-1855 car Mikołaj I, zwany „żandarmem Europy”, czy Aleksander II.

Mikołaja I irytowała długa i krwawa wojna na Kaukazie. Dlatego nominował namiestnikiem Kaukazu Michaiła Woroncowa – wielkiego reformatora. O Woroncowie w następujący sposób pisze Austin Jersild w książce „Orientalizm po rosyjsku”: „Nieodrodny syn europejskiego oświecenia, miał Woroncew sprecyzowaną wizję roli Rosji w świecie i metod integracji kaukaskich rubieży z metropolią. Bajecznie bogaty, miał spore doświadczenie w administrowaniu obszarami pogranicznymi”. Reformom, które Woroncew zaprowadzał na Kaukazie, towarzyszyły jednak krwawe wojny.

Mikołaj I stoczył z Imperium Osmańskim wyniszczającą wojnę o Krym, której konsekwencją będzie rozprawa z Czerkiesami. Konflikt krymski nie był starciem dwóch sił. W latach 1853-1856 półwysep stał się miejscem rywalizacji wielkich militarnych potęg. Rosja, występując przeciwko Turkom, zmierzyła się ze sprzymierzonymi z nimi siłami Wielkiej Brytanii, Francji, Królestwa Sardynii i Czerkiesami (tradycyjnymi sojusznikami Imperium Osmańskiego). Wojnę o półwysep przegrała. Klęska ta miała duże znaczenie strategiczne, na pewien czas zahamowała bowiem rosyjską ekspansję w kierunku Bałkanów.

Rosja szybko podniosła się z porażki i zaprzysięgła krwawą zemstę. Nie zdobywszy Krymu, postanowiła wypowiedzieć walkę Czerkiesom i innym muzułmańskim narodom Kaukazu (m.in. Czeczenom). Żeby ją wygrać, Rosjanie będą prowadzić czystki etniczne w imię „wytępienia wrogich elementów”. Morderstwa, gwałty, deportacje, zsyłki miały sprawić, że czerkieski naród przestanie istnieć, a jego żyzne ziemie zostaną włączone do imperium.

Krajobraz ziem, które w XIX w. zasiedlali Czerkiesi, zapiera dech w piersiach. To gęsto zalesione między Krymem a Gruzją góry schodzące do wybrzeży Morza Czarnego. Wydawałoby się, że ten skrawek ziemi – choć zjawiskowy – nie mógł odegrać ważnej roli w historii Europy. Nic bardziej mylnego: to m.in. na tych terenach toczyła się w XIX w. rywalizacja wielkich potęg: Rosji i Wielkiej Brytanii (głównego rywala Moskwy na Bliskim Wschodzie). „Jak Afganowie mieli stanowić hamulec rosyjskiej ekspansji w kierunku brytyjskich posiadłości w Indiach, tak Czerkiesi mieli być podobnym przedmurzem powstrzymującym parcie Rosjan na południe, ku brytyjskim interesom w Persji” – pisze Charles King w książce „Widmo wolności. Historia Kaukazu”.

King zauważa, że w XIX w. Czerkiesi pobudzali wyobraźnię zachodnioeuropejskich strategów wojennych. Oprócz Brytyjczyków interesowali się nimi także Francuzi. Doceniali ich m.in. jako znawców sztuki handlu. Czerkiesów uważano także za bojowników o wolność. Ten północnokaukaski naród stał się znany w praktycznie całej Europie Zachodniej, a nawet w dalekiej Ameryce Północnej. Ze względu na wolnomyślicielstwo i miłość do ojczystej ziemi mówiono, że Czerkiesi są „pierwszymi wojownikami Kaukazu”. Podobnie bitni byli m.in. Czeczeni.

Urzeczeni tymi opowieściami przybywali do Czerkiesji zachodni szpiedzy i dziennikarze. Pierwsi (przede wszystkim rywalizujący z Moskwą Brytyjczycy) snuli militarne marzenia. Chcieli z rozbitych czerkieskich plemion utworzyć dobrze zorganizowane siły zbrojne. Drudzy fascynowali się Orientem i opisywali go, a niekiedy – pod przykrywką zbierania materiałów do artykułów – wykonywali pracę białego wywiadu.

Dmitrij Milutin, rosyjski feldmarszałek, reformator wojskowy i minister wojny, uważał, że „eliminacja Czerkiesów” jest konieczna, by oczyścić Kaukaz z „wrogich elementów”. Opracowany m.in. przez Milutina plan przesiedleń zatwierdził osobiście car Aleksander II. Na Kaukaz wyruszyły rosyjskie wojska. W latach 1860-1864 imperium wynoszące na sztandary prawosławną wiarę prowadziło akcję „oczyszczania” północno-zachodniego Kaukazu i wybrzeża Morza Czarnego z „muzułmanów”. De facto było to ludobójstwo, które Milutin (na co dzień stacjonujący w Petersburgu) nadzorował osobiście. Obserwując te wydarzenia, Imperium Osmańskie wyraziło gotowość przyjęcia „muzułmańskich braci”. W podróż będącą walką o przeżycie, mogli wyruszyć jednak jedynie ci, którzy wcześniej uciekli przed rosyjskimi bagnetami.

Dokonując ludobójstwa, Rosja robiła wszystko, by zadbać o swój wizerunek na arenie międzynarodowej. Podczas gdy Morze Czarne wyrzucało na ląd ciała Czerkiesów, zachodni dyplomaci byli zapewniani przez swoich rosyjskich kolegów, że na Kaukazie realizowana jest jednie „akcja przesiedleńcza”, która w żadnym wypadku nie jest krwawa. „To jedyny sposób, by pozbyć się bandytyzmu” – głosiła Moskwa. Te same argumenty pojawią się w XX w., kiedy Rosja Putina będzie „zaprowadzać konstytucyjny porządek” w Czeczenii.

Ludność Imperium Osmańskiego nie przyjęła Czerkiesów z otwartymi rękami. Władze imperium kierowały przybyszy na ziemie zaludnione w małym stopniu przez ludność muzułmańską czy turecką, czyli do Syrii, wschodniej Anatolii i na Bałkany. Miejscowa ludność, którą stanowili Arabowie, Słowianie, Kurdowie albo Ormianie, uważała, że oto dokonuje się „inwazja cudzoziemców” faworyzowanych przez władze.

Obywatele imperium niechętnie przyjmowali więc Czerkiesów pod swój dach i niechętnie dzielili się z nimi żywnością, co zakładała państwowa polityka migracyjna. Największe niesnaski wybuchały przy podziale ziemi uprawnej i pastwisk. Po zaledwie kilku latach od przybycia czerkieskich imigrantów na tureckie ziemie, słowo „Czerkies” znaczyło tyle co „bandyta”. Historycy, pisząc o udanej asymilacji Czerkiesów, powołują się jedynie na przykłady szczęśliwych małżeństw zawieranych pomiędzy Czerkiesami a narodami zamieszkującymi imperium.

Czerkiesi – bezsprzeczne ofiary rosyjskiego ludobójstwa – zaledwie 30 lat po krwawej rzezi dokonanej na czerkieskim narodzie sami zamienili się w katów. Kiedy w 1915 r., Turcja podjęła decyzję o częściowej eksterminacji i deportacji ludności ormiańskiej, Czerkiesi (wraz z Kurdami) przystąpili do rzezi. Ormianie, podobnie jak Czerkiesi, byli tureckimi poddanymi. Władze imperium obawiały się jednak, że jako chrześcijanie zdradzą swój kraj w I wojnie światowej. Ormian uważano za piątą kolumnę i element niepewny.

Mordowano ich dokładnie w taki sam sposób, w jaki zabijano Czerkiesów. Napadano na ich wioski, bezbronnych ludzi katowano, po czym rabowano ich majątek. Ocalałych z rzezi wygnano w daleką wędrówkę, podczas której wielu skonało w męczarniach.

U schyłku Imperium Osmańskiego Czerkiesów zaczęto tytułować po prostu „muzułmanami”. Z chwilą powstania współczesnej Turcji stali się Turkami. Choć wielu Czerkiesów zachowało poczucie odrębności narodowej i do dziś kultywuje rodzimą tradycję.

Moskwa przez stulecia podporządkowywała sobie północny i południowy Kaukaz. Najczęściej czyniła to na drodze krwawych podbojów (jak w Czerkiesji, Czeczenii, Dagestanie, Kabardo-Bałkarii), niekiedy używała soft power (np. Armenia).

Przez dekady wytworzyła się w Rosji moda na Kaukaz. W czasach radzieckich w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie kręcono kultowe filmy, m.in. „Mimino”, „Brylantowa ruka”. W Moskwie do dziś popularne są kaukaskie knajpy, pije się gruzińskie wino i je gruzińskie sery. W Batumi podobnie jak i w Soczi (czyli na czerkieskiej ziemi) bogacze spędzają wakacje. Soczi – szczególnie w republikach poradzieckich – nie kojarzy się z masowymi mordami i deportacjami: morze, góry, luksusowe (choć w złym guście) hotele i plaże ściągają nuworyszy. Kurort nazywany jest „małą Moskwą”. Dodatkowego blichtru dodaje fakt, że to jedno z ulubionych miejsc wypoczynku prezydenta Putina, gdzie odbywa też wiele spotkań o charakterze politycznym.

Kiedy w 2014 r. Rosja zaplanowała przeprowadzenie zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi – projekt był dla Władimira Putina prestiżowy – Czerkiesi podnieśli protest. Opinia międzynarodowa (ale także w dużej mierze Rosjanie) nie rozumiała, co stanowi powód ich sprzeciwu. Na Zachodzie mało kto zdawał sobie sprawę z istnienia takiego narodu jak Czerkiesi. Ich sława „wojowników o wolność” dawno już przeminęła, a świadomość ludobójstwa dokonanego na tym narodzie w XIX w. posiadała zaledwie garstka historyków zajmujących się Kaukazem. Rosyjska telewizja państwowa szybko zadbała o to, by z Czerkiesów zrobić ludzi niezrównoważonych. Olimpiada odbyła się kosztem ogromnej dewastacji środowiska.

O ludobójstwie Czerkiesów mówi się „zapomniane”, „przemilczane”, ponieważ studiowanie wydarzeń sprzed prawie 140 lat jest domeną jedynie historyków. Szkoda, bo historia Czerkiesów brzmi jak przestroga. Późniejszych ludobójstw dokonywano bowiem według takich samych schematów. Stworzono jedynie techniczne „udoskonalenia” jak krematoria pozwalające zabijać szybko i sprawnie.

Podczas pisania tekstu korzystałam m.in. z książek: Austin Jersild „Orientalizm po rosyjsku” i Charles King „Widmo wolności. Historia Kaukazu”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version