Z okazji rocznicy wybuchu wojny Kreml przeprowadził największy atak dronowy od początku konfliktu. Na lądzie Rosjanom idzie ze zmiennym szczęściem, choć inicjatywa operacyjna wciąż należy do nich.
Częstotliwość działań wojennych nadal jest daleka od tej, jaka miała miejsce między początkiem listopada 2024 r. a końcem stycznia tego roku. Obecnie jest o połowę mniejsza i oscyluje w okolicach stu kontaktów bojowych dziennie. 25 i 26 lutego miało miejsce po 98 starć, 24 lutego 96 kontaktów ogniowych. Dla porównania miesiąc wcześniej było ich niemal 200 dziennie. Niemal taka sama pozostała jednak proporcja na danym odcinku frontu. Około połowa z nich przypadła na okolice Pokrowska, który nadal jest głównym celem rosyjskich ataków.
Nowe oblicze wojny
Pod Pokrowskiem Rosjanie koncentrują 30-40 proc. wszystkich ataków. W mijającym tygodniu najcięższe walki toczyły się o Piszczane, wieś leżącą pomiędzy drogami T0515, a T0406 ok. 8 km na zachód od centrum miasta. Wieś kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk, a sytuacja wokół niej jest dynamiczna. Bardziej na południowy zachód od Piszczanego Rosjanie próbowali przebić się przez Wołczane do Kotłynego, które tymczasowo zajęli. Ukraińcom udało się jednak odbić wieś i wyrzucić Rosjan za szosę łączącą Zwirowe z Sołonym. Ponadto ukraińskie oddziały wyparły żołnierzy 506. zmotoryzowanego pułku strzelców na kierunku Udacznego, wyrzucając ich za rzekę Sołona i odzyskując utraconą kilka dni temu Uspieniwkę.
Na tym odcinku Rosjanie niemal całkowicie zrezygnowali ze wsparcia logistycznego prowadzonego przez środki wojskowe. Ukraińcy zaobserwowali, że niemal cała logistyka jest prowadzona przy pomocy cywilnych pojazdów – buchanek i samochodów osobowych oraz z wykorzystaniem osłów i mułów. Pojawiły się również nagrania, na których piechota zmotoryzowana jest przerzucana przy pomocy ład Samara, cywilnych samochodów terenowych, a patrole rozpoznawcze poruszają się nie tylko na quadach i motocyklach, ale także konno.
Rosyjskie postępy
O ile pod Pokrowskiem Rosjanom nie idzie najlepiej, tak pod Kurachowym i Wełyką Nowosiłką udało się im dość znacznie posunąć. Największe sukcesy odnieśli na zachód od Kurachowego w pobliżu Andrijiwki, Kostantynopila i Bahatyru. Po zdobyciu pierwszej z miejscowości Ukraińcy musieli się wycofać z Dacznego i Ułakły, aby wyrównać linię frontu i uniknąć okrążenia. Spowodowało to jednak, że otworzyli 39. Brygadzie Strzelców Zmotoryzowanych możliwość uderzenia na Konstantynopil wzdłuż drogi N15.
Rosjanie posunęli się także na odcinku Wełykiej Nowosiłki, gdzie wciąż prowadzą działania na zachód od osiedla. Za wszelką cenę próbują okrążyć ukraińskie pozycje umocnione na zachodnim brzegu rzeki Mokre Jały. Trwają walki o wsie Nowosiłka i Riwnopil. Tym samym Rosjanie są już zaledwie kilometr od granicy pomiędzy obwodem donieckim a zaporoskim. Dotarcie do granicy obwodu, która zgodnie z teorią Kremla ma być granicą pomiędzy federacyjną Noworosją a Ukrainą. Dotarcie do niej będzie dla prezydenta Władimira Putina dowodem, że wygrywa trzydniową wojskową operację specjalną, choć żaden z pierwotnych celów nie został zrealizowany.
Bezzałogowa wojna
W mijającym tygodniu Rosjanie codziennie przeprowadzali ataki przy wykorzystaniu przynajmniej setki dronów typu Szahid 136/Geran 2. Największy miał miejsce w nocy z 22 na 23 lutego, kiedy nad Ukrainę nadleciało 267 bezzałogowców. Ukraińskie dowództwo poinformowało, że obrona przeciwlotnicza i siły powietrzne zestrzeliły 138 z nich, a kolejne 119 miało zostać obezwładnionych przez systemy walki radioelektronicznej.
Rosja znacznie zwiększyła zdolności produkcyjne bezzałogowców uderzeniowych, które ze względu na problemy z produkcją pocisków manewrujących i balistycznych stały się głównym narzędziem rosyjskich powietrznych ataków terrorystycznych na ukraińskie miasta.
Skala uderzeń z wykorzystaniem dronów jest bardzo duża. W czerwcu 2024 r. ukraińską granicę przekroczyło 426 maszyn, a w styczniu 2025 r. już 2599. W tym czasie znacznie spadło wykorzystanie bardziej skomplikowanych i drogich pocisków manewrujących Ch-101 i balistycznych z rodziny Kalibr. Problemem są nie tylko wysokie koszty produkcji pocisków manewrujących i stopień ich skomplikowania, ale także wciąż pogarszający się stan techniczny nosicieli – bombowców strategicznych Tu-95MS i bombowców taktycznych Su-24M3, do których Rosja od lat nie produkuje już części zamiennych. Spowodowało to, że w ostatnim miesiącach Rosjanie przeprowadzili tylko jeden zmasowany atak przy użyciu lotnictwa i kilka mniejszych.
Bezzałogowce nad frontem
Również w przypadku małych dronów uderzeniowych Rosjanie zwiększyli produkcję i wprowadzili nowe rozwiązania, które pozwalają uniknąć systemów antydronowych, a z tym mieli problem od początku wojny. Ich systemy łączności cały czas są łatwe do zneutralizowania, co Ukraińcy skrzętnie wykorzystują, m.in. przy pomocy polskich rozwiązań. Dzięki m.in. polskim systemom antydronowym Hertz New Technologies Ukraińcom udaje się przechwytywać na frontem większość rosyjskich bezzałogowców sterowanych drogą radiową.
Podstawowa metoda przeciwdziałania polega na zagłuszaniu ich komunikacji z operatorem lub przejęciu sterowania nim. Przechwytując częstotliwości, można zmylić operatora drona, wprowadzając mu błędne dane. W ten sposób wydaje mu się, że dalej kieruje dronem, podczas gdy maszyna leci w zupełnie innym kierunku lub ląduje. Tak może działać np. system antydronowy HAWK, który wykrywa wszystko, co rusza się w powietrzu i potrafi to sklasyfikować. Jest skuteczny jako ochrona zarówno przed pojedynczym dronem, jak i rojem dronów.
Bezzałogowce można także zneutralizować podczas lotu. Z tego powodu Rosjanie szukają nowych rozwiązań i pod koniec pierwszego kwartału ubiegłego roku zaczęli wprowadzać do linii drony FPV sterowane światłowodowo. Tylko w ten sposób mogli się uodpornić na działanie ukraińskich systemów walki radioelektronicznej. Początkowo problemem takiego rozwiązania był niewielki zasięg i podatność bezzałogowca na zahaczenie o przeszkody terenowe. Ukraińcy zdążyli już zdobyć kilka dronów, które zaplątały się przewodem o drzewa. Po dopracowaniu taktyki ich użycia można było jednak zaobserwować przynajmniej kilkanaście skutecznych uderzeń na ukraińskie pojazdy. Największą intensywność ataków zarejestrowano na terenie obwodu kurskiego.
Obwód kurski
W obwodzie kurskim ma obecnie miejsce ok. 20 starć dziennie. Obie strony atakują głównie przy użyciu bezzałogowców, a wedle ukraińskiego dowództwa „ziemia jest wręcz usłana przewodami światłowodowymi”. Rosjanom udało się odciąć od zaopatrzenia pozycje pod osiedlem typu miejskiego Swerdlikowo. Pojawiły się informacje, że Rosjanie zdobyli miejscowość, która leży na drodze Rylsk-Koreniewo-Sudża, jednej z dwóch głównych prowadzących do Sudży i toczą walki na polach na południowy zachód od miejscowości, gdzie pododdziały z 83. Brygady Strzelców Zmechanizowanych dotarły do granicy, a następnie ją przekroczyły, zajmując północny kraniec zalesionego obszaru tuż przy linii granicznej.
Opanowanie przez pododdziały 106. Dywizji Powietrznodesantowej osiedla Swerdlikowo, leżącego ok. 15 km od Sudży pozwoli Rosjanom na zyskanie ważnego węzła komunikacyjnego i utworzenie punktu etapowego, który znacznie poprawi logistykę walczących oddziałów, a obejście ukraińskich pozycji od południa mocno skomplikowało sytuację na zachodnim skrzydle wybrzuszenia. Dodatkowo w czwartek Rosjanie zakończyli zdobywanie Lebiediewki, zajmując pozycje na południowo-zachodnich obrzeżach wsi leżącej na drodze łączącej Sudżę z Kurskiem. O obie miejscowości toczą się zacięte walki, a Ukraińcy próbują kontratakować. Rosjanie jednak skoncentrowali na wybrzuszeniu kolejne jednostki i zyskując sporą przewagę ilościową, posuwają się najszybciej od początku walki w obwodzie kurskim.
Na Wschodzie bez zmian
Sytuacja na całym froncie jest dość skomplikowana i sukcesy taktyczne zależą wyłącznie od posiadania lokalnej przewagi w danym miejscu. Sytuacja wróciła do stanu sprzed rosyjskiej ofensywy jesienno-zimowej, związanej z planami odzyskania obwodu kurskiego i zdobycia Donbasu przed inauguracją prezydentury Donalda Trumpa. Okazuje się, że Rosjanie faktycznie mogą mieć problemy z ochotniczym zaciągiem na „specjalną operację wojskową”, jak donosiła rosyjska prasa opozycyjna i ukraiński wywiad. Zapewne stąd wciąż utrzymywana jest niższa częstotliwość rosyjskich ataków. To z kolei umożliwia Ukraińcom lokalnie przejąć inicjatywę w wyniku dość skutecznych kontrataków. Nadal jednak Rosjanie utrzymują przewagę na froncie.