– Ich zeznania były sprzeczne – zaznaczył prokurator. Ogólnie rzecz biorąc polityk Prawa i Sprawiedliwości (obecnie zawieszony) konfrontowany był 12 września z pięcioma osobami.
Rzecznik prokuratury krajowej podał 13 września także szczegóły odnośnie samych zarzutów. – Mają charakter korupcyjny – powiedział. Chodzi o to, że były wiceminister kultury i europoseł „miał się powoływać na wpływy w instytucjach państwowych, w tym w ministerstwach”, a także „miał się podejmować w załatwieniu różnych spraw Collegium Humanum”. Między innymi „miał pomóc w otworzeniu zagranicznej filii”.
90 tysięcy złotych
Rzecznik PK podaje, że w zamian za to, co określił jako „pomoc w załatwieniu spraw”, miał otrzymać z żoną „korzyść majątkową, jak również korzyść osobistą”. – Korzyść majątkowa polegała na osobistym uzyskaniu ponad 90 tys. złotych, tytułem fikcyjnego zatrudnienia, de facto do tego zatrudnienia nie doszło, a był to jedynie pretekst do dokonywania tych przelewów – mówił.
To jednak nie wszystko. — Jeżeli chodzi o korzyść osobistą, to rektor tej uczelni wystawił niezgodne z prawdą zaświadczenia, iż podejrzana [żona Czarneckiego — red.] skończyła trzy kursy, trzy studia podyplomowe i to w randze „master”, a więc kwalifikowane studia podyplomowe — przekazał prok. Nowak. Dodał, że tak naprawdę jednak „nie skończyła tych studiów”.
Rzecznik PK poinformował, że ani Czarnecki, ani jego żona nie przyznali się do zarzutów. Złożyli obszerne wyjaśnienia w sprawie. Nie zastosowano wobec nich środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu — uznano, że w tej sytuacji nie jest to potrzebne.
Czarnecki o zarzutach: Absurdalne
W piątek po południu były europoseł PiS zabrał głos ws. zatrzymania, do którego doszło na terenie warszawskiego lotniska. Powiedział, że władza urządza „polityczne igrzyska”, ponieważ nie może zaoferować Polakom „nic w sferze chleba, w sferze gospodarki”. Stwierdził, że prokuratura mogła go w inny sposób „zaprosić” na przesłuchanie, przyjechać do jego mieszkania. Przyznał, że „nie ma pretensji” do osób, które wykonały polecenia rządzących. – To nie był pomysł CBA, żeby mnie spektakularnie zatrzymywać na płycie lotniska i w związku z tym opóźniać loty, zamykać część portu lotniczego, robić gigantyczny korek i narażać ludzi, że spóźnią się na samolot – wymieniał.
Odniósł się także do zarzutów, które ocenił jako „absurdalne”. – Nie przyznałem się do winy, bo to oczywiste, że nie miałem się do czego przyznać – powiedział. Zapewnił, że będzie do dyspozycji dla wymiaru sprawiedliwości.
Zabrał też głos w kontekście decyzji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który – przypomnijmy – zawiesił w prawach członka partii byłego europosła, o czym poinformował w czwartek rzecznik ugrupowania Rafał Bochenek. Zasugerował, że rozumie tę decyzję. – Lepiej, by problemy z wymiarem sprawiedliwości członków PiS-u nie rzutowały pośrednio na partię – stwierdził. Jak ocenia, to była „decyzja polityczna, której się nie dziwi”.