Zwiastun pokazuje scenę, w której Scarlett Johansson i Jonathan Bailey przemieszczają się przez otwartą przestrzeń porośniętą wysoką roślinnością. Wyłania się z niej coś, co przypomina węża albo wielki bicz. To ogon, za którym zjawiają się jego właściciele.
„O mój Boże” – odwraca się wtedy Jonathan Bailey, a Scarlett Johansson zszokowana wręcz otwiera usta i wybałusza oczy.
Gwiazda Hollywood gra tutaj Zorę Bennett, tajną i uzbrojoną po zęby agentkę, której misją jest zebranie materiału genetycznego dinozaurów dla tajemniczego klienta. Współpracuje ona z paleontologiem Henrym Loomisem, granym przez Jonathana Baileya. To, co napotykają wśród roślin, budzi ich najwyższe zdumienie.
Zwiastuny mają to do siebie, że nie zdradzają całej prawdy o filmie i często wprowadzają w błąd, wpuszczają w maliny. Zdumienie wymalowane na twarzach dwójki bohaterów może się odnosić do czegoś zupełnie innego, niż widzimy w zmontowanych scenach.
Aczkolwiek wydaje się, że widoczny w zapowiedzi biczowaty ogon bez wątpienia należy do wyłaniających się spośród roślin przedziwnych dinozaurów. O ile montaż zwiastuna nie kłamie, mogą one budzić taką reakcję bohaterów.
Wielkie zauropody robią wielkie wrażenie
Mamy bowiem do czynienia ze zwierzętami doprawdy przedziwnymi. Wielkie, ogromne ciała wieńczy bardzo długi ogon w kształcie bicza oraz długa szyja z niedużą głową. To jednak widok, który znamy u zauropodów, czyli największych dinozaurów żyjących w mezozoiku.
Znamy go także z poprzednich części „Paarku Jurajskiego” i „Jurassic World”, w których pojawiały się zauropody np. diplodoki, kamarazaury czy brachiozaury. Przypomnijmy chociażby pierwszego dinozaura widzianego przez dr Sattler i dr Granta podczas ich wizyty na wyspie Nublar w 1993 roku. To brachiozaur, którego pojawienie się i ogrom prowadzą do gwałtownych reakcji bohaterów. To pamiętna i legendarna scena.
W wypadku „Jurassic World. Rebirth” mówimy o zupełnie innych zauropodach, których długie szyje zdobi dość niecodzienny grzebień. Przypomina on raczej fantazje baśniowe związane ze smokami niż dinozaury, jakie rzeczywiście znamy. Czy to zatem smocza fikcja twórców najnowszej części franczyzy „Jurassic World” i reżysera, którym jest sam Gareth Edwards?
To możliwe, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że seria „Jurassic World” mocno zirytowała miłośników paleontologii i dinozaurów zwłaszcza tym, że sięgnęła po gatunki fikcyjne, zmutowane, po przedziwne hybrydy. Zgodnie z tezą tworzącego dinozaury dr Wu (w tej roli BD Wong), ludziom przestały wystarczać dinozaury i chcą cyrku. Chcą zwierząt większych, dziwniejszych, bardziej krwiożerczych i niesamowitych. Jest zatem niemal pewne, że także w „Rebirth” dostaniemy takie fikcyjne, hybrydowe stworzenia.
Te zauropody ze zwiastuna niekoniecznie muszą jednak należeć. Wbrew ich niesamowitemu i niecodziennemu wyglądowi, bardzo przypominają rzeczywiste gatunki dinozaurów, które żyły w erze mezozoicznej i naprawdę tak wyglądały.
Krewni diplodokow z grzebieniami jak smoki
Mówimy o zauropodach z grupy dikreozaurów, zaliczanej niegdyś do diplodoków – a zatem dużych dinozaurów długoszyich o małych głowach oraz bardzo długich ogonach zakończonych biczem. Wedle ustaleń paleontologów, niektóre diplodoki mogły używać tych ogonów jako broni. Smagały one napastników nimi niczym pejczami, mogły zadawać poważne rany.
Dzisiaj zatem dikreozaury to zwierzęta podobne do diplodoków, ale niekoniecznie pod tym względem. Niektóre z nich miały długie, biczowate ogony np. suwasea ze stanu Montana, której indiańska nazwa znaczy „pradawny grzmot”. Uważa się, że uderzenie ogona tego dinozaura mogło taki grzmot wywoływać.
Suwasea miała na ciele nieduży grzebień, ale nie taki imponujący na szyi jak widoczny w zwiastunie. To ozdoba typowa dla amargazaura – zwierzęcia odkrytego w 1991 roku w Argentynie. To on miał wokół szyi smoczy grzebień, który wyglądał dość osobliwie i nadawał mu baśniowy wizerunek.
Znamy tylko kostne wyrostki kręgosłupa, które tworzyły ten grzebień. To wyrostki kolczyste proksymalnej części kręgosłupa. Miały imponującą długość, ale trudno określić czy wystawały z ciała zwierzęcia niczym kolce, czy też pokrywały je jednak skóra i mięśnie, tworząc garb na szyi dinozaura. W każdym z wariantów amargazaur wyglądać musiał niesamowicie.
Czy tak jak w zwiastunie i czy to ten gatunek zobaczymy w filmie? Nie wszystko się tu zgadza. Amargazaur akurat nie dysponował długim i biczowatym ogonem. Skamieniałości wskazują na ogon krótszy i mięsisty. Możliwe, że to wyrostki z kolcami służyły mu jako broń albo pozwalały ustalać hierarchię w czasie walk między osobnikami, a nie ogon. Był to także relatywnie nieduży zauropod. Osiągał raptem 9 metrów długości, miał więc rozmiary stegozaura. Inne zauropody robiły o wiele większe wrażenie swymi rozmiarami.
Twórcy „Jurassic World. Rebirth” mogli też sugerować się innymi zwierzętami bp. dikreozaurem, od którego cała rodzina wzięła swą nazwę. Ten 20-metrowy olbrzym znaleziony w Tanzanii w Afryce także miał wyrostki na szyi i grzebień na grzbiecie. Także wyglądał nieziemsko.
Którykolwiek gatunek inspirował twórców, równie dobrze możemy mieć do czynienia z jakąś mutacją. Zwierzę ze zwiastuna najbardziej jednak przypomina amargazaura z zaskakująco długim ogonem. A odkrycie tego zwierzęcia w patagońskich skałach Argentyny było ponad 30 lat temu wielkim przełomem. Pokazało bowiem, że zauropody nie tworzyły jedynie form znanych ze znanego schematu – wielkie cielsko, słupowate nogi, długa szyja z małą głową i długi ogon – ale dodawały do tego wiele wariacji.
Amargazaur to gatunek z wczesnej kredy. Wymarł około 100 milionów lat temu. Nie żyl zatem w jurze.