W porównaniu z cosa nostrą i ’ndranghetą kamorra późno weszła do branży budowlanej, ale jeśli chodzi o śmieci, to Kalabryjczycy stali się pionierami i przecierali szlaki.

Kiedy powstała druga republika, Neapol i Kampanię dotknął kryzys śmieciowy. Jeszcze nie wprowadzono żadnego planu recyklingu odpadków z domów i sklepów. Wysypiska śmieci były przepełnione. Zaczęły się pojawiać niepokojące oznaki problemów zdrowotnych wśród ludzi mieszkających w okolicach wysypisk.

Na początku 1994 r. rząd ogłosił stan nadzwyczajny i powołał komisarza, który miał zarządzać na bieżąco odbieraniem śmieci i ich utylizacją, podczas gdy władze regionalne przygotowywały rozwiązania długoterminowe. Nie pojawiło się jednak żadne długofalowe rozwiązanie – jak zwykle na drodze stanęły marazm polityczny i bałagan. W tej sytuacji w 1996 r. zadanie przygotowanie dla Kampanii planu wyjścia z sytuacji kryzysowej powierzono komisji, która w celu jak najsprawniejszego wprowadzenia tego planu w życie otrzymała też uprawnienia do pominięcia normalnych ograniczeń dotyczących planowania i kontroli ze strony władz lokalnych.

Zaproponowane rozwiązanie zdawało się eleganckie. Odpady komunalne miały być sortowane i utylizowane na kilku etapach. Najpierw śmieci nadające się do recyklingu byłyby odsiewane w miejscu ich odbioru. Następnie należałoby przeprowadzić drugi przesiew, żeby wyodrębnić materiały ulegające biodegradacji, a także substancje niebezpieczne. Następny etap polegał na rozcieraniu i prasowaniu pozostałych śmieci w tak zwany ekopellet, który nadaje się do wykorzystania jako paliwo. Na końcu ten ekopellet byłyby palony, dzięki czemu uzyskiwano by czystą energię elektryczną. Trzeba by zbudować siedem zakładów produkujących ekopellet i dwie nowe spalarnie-elektrownie. Twierdzono, że po ich uruchomieniu Kampania będzie mogła się pochwalić idealnym cyklem przyjaznej dla środowiska zbiórki i ponownego wykorzystania śmieci.

Nikt nie słuchał ekspertów do spraw gospodarki odpadami, którzy twierdzili, że ów program jest nierealistyczny i oparty na zasadach, które zawiodły już w innych lokalizacjach. Rozwiązanie problemu śmieci w Kampanii szybko przerodziło się w katastrofę ekologiczną. Cykl zbiórki śmieci był ułomny na każdym etapie.

W latach dziewięćdziesiątych powstało osiemnaście konsorcjów zajmujących się zarządzaniem odbiorem i recyklingiem śmieci w różnych częściach regionu. Ale z różnych przyczyn nie wywiązywały się ze swoich zadań – śmieci trafiały do systemu gospodarki odpadami w stanie nieposortowanym.

Na tym etapie cyklu zaczynały się najpoważniejsze problemy. Sojusz czterech firm, pod nazwą FIBE, wygrał przetarg na budowę zakładów produkcji ekopelletu i spalarni-elektrowni. O zwycięstwie FIBE zdecydował przede wszystkim zaproponowany niski koszt inwestycji i duża szybkość jej realizacji – bądź co bądź była to sytuacja awaryjna. Władze regionu podpisały z FIBE kontrakt, w którym zabrakło odpowiednich zapisów dotyczących kar.

Firmy wchodzące w skład FIBE zadeklarowały, że uruchomią spalarnie-elektrownie do końca 2000 roku. Jednak do tego czasu nie uzyskały nawet pozwoleń na budowę. Do końca 2007 roku została ukończona budowa tylko jednej spalarni-elektrowni. W 2012 roku ostatecznie wycofano się z planów budowy drugiej spalarni-elektrowni.

Firmom należącym do FIBE dano też dużą swobodę w kwestii wyboru miejsca budowy zakładów. Pierwsza spalarnia-elektrownia została zbudowana w Acerrze, na północy Kampanii, zaledwie kilka set metrów od dużego szpitala dziecięcego. Druga początkowo miała stanąć zaledwie dwadzieścia kilometrów od pierwszej. Ta część kraju tradycyjnie słynęła z produkcji mozzarelli z mleka bawolego. Jednak jeszcze przed zbudowaniem pierwszej spalarni-elektrowni znajdowało się tam zbyt wiele legalnych i nielegalnych wysypisk śmieci, a zwierzęca hodowlane i uprawy cierpiały na zatrucie dioksynami. Szybko okazało się, że pierwsza zbudowana spalarnia-elektrownia działa nieprawidłowo i rozprzestrzenia trujące gazy w promieniu dziesięciu kilometrów.

Siedem zakładów produkcji ekopelletu jeszcze bardziej zanieczyszczało środowisko – w raporcie parlamentarnym wykazano, że produkowany przez nie ekopellet to po prostu duże, owinięte w plastik kloce nieposortowanych śmieci, zbyt wilgotne i zbyt przesiąknięte truciznami, by nadawały się do palenia, nawet gdyby spalarnie działały. Nie dało się z nimi robić nic innego, jak tylko układać je w hałdy. W całej Kampanii zaczęły piąć się ku niebu szare i białe zigguraty ekopelletu. W 2004 r. regionalny komisarz ds. śmieci powiedział na forum parlamentarnym, że co miesiąc 40 tysięcy metrów kwadratowych terenu przeznacza się na przechowywanie ekopelletu.

W pierwszych latach XXI wieku niewydolny system wywozu i utylizacji śmieci w Kampanii od czasu do czasu całkowicie się zawieszał. W najgorszym okresie, w latach 2007–2008, na ulicach leżały setki tysięcy ton odpadów z domów i sklepów. Władze reagowały, otwierając na nowo wysypiska śmieci, które już uznano za przepełnione. Okoliczni mieszkańcy, słusznie zaniepokojeni wpływem tych decyzji na jakość ich życia, organizowali gniewne protesty. Serwisy informacyjne z całego świata pokazywały zdjęcia zarówno gór śmieci, jak i demonstracji, nieprawdopodobnie szkodząc tym reputacji Neapolu, Kampanii i całych Włoch. Wydaje się, że dopiero w ciągu ostatnich kilku lat władze zaczęły panować nad sytuacją, chociaż nadal szpeci krajobraz wiele hałd ekopelletu.

W sprawie skandalu monnezza (tak w neapolitańskim dialekcie nazywa się śmieci) do dzisiaj toczy się postępowanie sądowe – wielu polityków, przedsiębiorców i pracowników administracji zostało oskarżonych o oszustwa lub zaniedbanie. Niezależnie od konkretnych przewinień historia ta ilustruje chaotyczną politykę, nieodpowiedzialność w biznesie (także w biznesie prowadzonym na północy kraju), złe planowanie, niewłaściwe zarządzanie i niewystarczające monitorowanie. Problemy zaczęły się na samej górze – komisji, która miała nadzorować prawidłowość działania całego systemu, zarzuca się kumoterstwo i zawyżanie wydatków oraz ewidentny brak zainteresowania faktem, czy cykl utylizacji śmieci faktycznie działa.

W skandalu monnezza można dopatrzyć się wielu podobieństw do chaotycznej odbudowy regionu po trzęsieniu ziemi w 1980 r. Przede wszystkim obie klęski utworzyły nowe możliwości dla organizacji przestępczych. W porównaniu z cosa nostrą i ’ndranghetą kamorra późno weszła do branży budowlanej. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku sycylijscy mafiosi już byli głęboko zaangażowani w boom budowlany, a Kalabryjczycy poszli w ich ślady dopiero w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a poważnie zarabiać na betonie zaczęli po trzęsieniu ziemi w 1980 r. Jednak, jeśli chodzi o śmieci, kamoryści stali się pionierami i przecierali szlaki. Ekomafia to termin ukuty przez włoskich ekologów w odniesieniu do szkód, jakie ludzie półświatka wyrządzają zasobom, nie tylko naturalnym, Włoch – od nielegalnego budownictwa po handel skarbami architektury. Sektor odpadów jest najbardziej dochodową branżą działalności ekomafii i jednym z obszarów największego rozwoju przestępczej działalności gospodarczej w ciągu ostatnich dwudziestu lat.

Tak jak w przypadku budownictwa, kamorra przeniknęła różnymi sposobami do systemu gospodarki odpadami, zaczynając od osiemnastu konsorcjów utworzonych w celu zarządzania recyklingiem w różnych częściach regionu. Wiele osób zatrudnionych w tych konsorcjach wywodziło się z radykalnych grup lobbingowych składających się z bezrobotnych. Niektóre z tych grup lobbingowych, których początki sięgają lat siedemdziesiątych XX wieku, były związane z kamorrą – udowodniono, że ich liderzy pobierali od członków łapówki w zamian za obietnicę pracy, a spora część członków miała przeszłość kryminalną.

Fragment książki „Włoska mafia” Johna Dickiego wydanej przez Wydawnictwo Czarna Owca. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”. Książkę można kupić tutaj.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version