– W końcu przestali mnie traktować jak obywatela drugiej kategorii, prawie wszyscy moi współpracownicy byli w Polsce na wycieczce, a jeśli nie oni, to ich krewni lub znajomi. Przywieźli z naszego kraju pozytywne wrażenia, patrzą na mnie teraz zupełnie inaczej – mówi „Newsweekowi” Karolina Muchalska, nauczycielka z Londynu.
„Polska to wschodząca gwiazda europejskiej obronności i bezpieczeństwa” – tak brytyjskie media komplementują Polskę. Wyspiarze doceniają nasz kraj za szybko rozwijającą się gospodarkę i zwiększenie wydatków na zbrojenia.
Wcześniej media za liderem ówczesnej opozycji, a obecnie premierem Zjednoczonego Królestwa Kierem Starmerem dowodzili, że kraj nad Wisłą będzie bogatszy od Wielkiej Brytanii. Regularnie w brytyjskiej prasie pojawiają się artykuły, w których dziennikarze opisują piękno polskich miast. Polityczna i medialna retoryka przenosi się również na ulice brytyjskich miast i miasteczek.
Inna retoryka
– W Polsce ostatnio dzieje się lepiej niż w Wielkiej Brytanii. Mam na myśli sprawy gospodarcze i obronność – mówi „Newsweekowi” Jane Murphy, która trzyma w ręku dziennik „The Times” z felietonem Edwarda Lucasa o Polsce.
Angielka jest farmaceutką i raz w tygodniu przychodzi z przyjaciółką Jolandą na polskie ciasto do kawiarni w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym (POSK) w londyńskiej dzielnicy Hammersmith.
– POSK jest właściwie na moim podwórku, znam wielu Polaków, a Polskę pokochałam za najlepszy na świecie jabłecznik – śmieje się. – Mówiąc jednak poważnie, ten felieton mnie zdziwił. Zaskakujące jest to, jak Brytyjczycy potrafili schować swoją imperialną arogancję i przyznać, że jest kraj, taki jak Polska, który wyrasta na potęgę – kontynuuje Murphy.
– Jakże to inna retoryka i polityków, i mediów od tej, którą słyszeliśmy tu w Londynie przed referendum w sprawie Brexitu i tuż po – włącza się do dyskusji lekarka pierwszego kontaktu Jolanda Perez. – To prawda, widzieliśmy tu rasistowski napis, a teraz trzymam w ręku artykuł doceniający pozycję Polski w Europie – komentuje Murphy. – I to nie jedyny – dodaje Angielka. – Ten, choć sprzed kilkunastu dni, przyniosłam, żeby pokazać polskim znajomym, ale kilka dni przed nim w podobnym klimacie czytałam o Polsce w „The Telegraph” – dodaje Murphy.
Jane wymienia pozdrowienia z dwiema policjantkami, które do POSK-u przychodzą na herbatę, a czasem na lunch. Pytane o Polskę, odpowiadają, że wiedza o polskich miastach jest ogromna, bo w Londynie jest wielu Polaków. – Polski jest drugim językiem w Wielkiej Brytanii, wszyscy przychodzą do polskich kawiarni, restauracji, słyszymy, że w Polsce ludziom wiedzie się coraz lepiej, choć żyją w cieniu wojny za wschodnią granicą – mówi „Newsweekowi” policjantka Mary James.
Kawiarnia w POSK-u nie jest jedyną, w której dyskutowano o artykule z „The Times”.
Autor felietonu odniósł się do siły ekonomicznej i obronnej Polski. „Silna gospodarka, potęga militarna i wiedza na temat bezpieczeństwa czynią Warszawę nowym sercem Europy” – pisze Edward Lucas w „The Times”. Przypomina, że Polska jest na dobrej drodze, aby „Polacy byli bogatsi od Brytyjczyków”.
Za najważniejsze brytyjski dziennikarz uznaje jednak polskie wydatki na obronność. „Polska przeznacza 5 proc. swojego PKB na wojskowość i ma trzecią po Stanach Zjednoczonych i Turcji armię w NATO. Polacy wiedzą, że ambicje Kremla wykraczają daleko poza Ukrainę” – przypomina Lucas. W podobnym tonie o Polsce piszą inne tytuły.
Trend mówienia dobrze o Polsce utrwalił również ośrodek badawczy „Chatham House”, który już w lipcu tego roku zawyrokował, że Polska jest wschodzącą gwiazdą Europy w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa.
„Wojna w Ukrainie rzuciła Polskę w światło reflektorów jako wschodzącego, ale poważnego aktora w europejskiej obronie. W 2025 r. Warszawa planuje dalszy dziesięcioprocentowy wzrost swojego budżetu obronnego. Jednak, aby Polska mogła odegrać główną rolę w europejskich działaniach na rzecz obrony i bezpieczeństwa, samo zwiększenie wydatków na obronę nie wystarczy. Będzie musiała również opracować długoterminową strategię obronności, która będzie kierować zamówieniami i rozwojem” – można przeczytać w raporcie.
– Myślę, że Polacy woleliby, aby nie było zagrożenia ze Wschodu i aby nie musieli przeznaczać bajońskich sum na obronność, ale cieszyli ze wzrostu gospodarczego i zadowolonych obywateli – komentuje doniesienia Jane Murphy.
Brytyjczycy mówią lepiej o Polkach
– W końcu przestali mnie traktować jak obywatela drugiej kategorii, prawie wszyscy moi współpracownicy byli w Polsce na wycieczce, a jeśli nie oni, to ich krewni lub znajomi. Przywieźli z naszego kraju pozytywne wrażenia, patrzą na mnie teraz zupełnie inaczej – mówi „Newsweekowi” nauczycielka z Londynu Karolina Muchalska.
– Kiedy przypomnę sobie żarty Brytyjczyków o Polsce, niedźwiedziach polarnych i pustych półkach w sklepach ponad 20 lat temu, kiedy tu przyjechałam, to aż żal serce ściska, obecnie budzę powszechny szacunek, bo pochodzę z kraju, gdzie jak mi mówią „śmieci nie walają się na ulicach, a ludzie ubierają się ze smakiem” – relacjonuje polska pedagożka.
Nauczycielce wtóruje mąż Mateusz – księgowy w firmie prawniczej w zachodniej części brytyjskiej stolicy. – Nie dalej jak wczoraj rozmawiałem z kolegami z firmy o Polsce, ponieważ jeden z nich wrócił właśnie z weekendu spędzonego w Gdańsku. Z uznaniem mówił o architekturze, urokliwych kawiarniach i pysznym jedzeniu, inny współpracownik wyliczał zalety Krakowa, a jeszcze inny po raz pierwszy zdradził, że ma dziewczynę z Wrocławia. Niczego nie musiałem tłumaczyć, Anglicy prześcigali się w wyliczaniu powodów, dla których warto odwiedzić Polskę – relacjonował Polak. – Jeden ze znajomych Anglików stwierdził nawet, że już nie dziwi go, że tak bardzo przeszkadza mi bałagan na ulicach Londynu. – No, skoro pochodzi się z tak zadbanego miejsca, jak Polska – oznajmił z uznaniem.
– Media i klasa polityczna przez lata przedstawiali nam mylący obraz tego, jaka naprawdę jest Polska. Teraz czytamy opinie, że Polska rozkwita gospodarczo, zmierzając do prześcignięcia Wielkiej Brytanii pod względem PKB do 2034 r. – mówi „Newsweekowi” Moira Green, fizjoterapeutka z Aberfan w Walii.
– Siedząc w autobusie w Krakowie, uderzające jest dla kogoś przybywającego z Wielkiej Brytanii, jak bardzo przeciętny Polak dobrze wygląda. W przeciwieństwie do Południowej Walii, gdzie mieszkam, gdzie chodzenie do supermarketu w bieliźnie wydaje się obecnie normą – a im jesteś grubszy, tym lepiej – w Krakowie ludzie, a zwłaszcza kobiety, są ubrani skromnie, ale bardzo ładnie – ocenia. – Z reguły nikt nie próbuje zwracać na siebie uwagi ani zastraszać swoim ubiorem, może się to wydawać błahym spostrzeżeniem, ale w rzeczywistości jest odwrotnie, ponieważ według mnie oznacza wrodzony szacunek Polaków dla innych ludzi – przekonuje Walijka. – My mamy śliczne, sielskie wioski, a Polska ma jedne z najpiękniejszych miast, jakie widziałam – dodaje.
Nie ma miesiąca, aby w brytyjskiej prasie nie pojawił się pozytywny artykuł o Polsce. Wyspiarze rezerwują weekendy już nie tylko w Krakowie, w Warszawie czy Gdańsku. Wrażenie robią na nich Bydgoszcz, Kołobrzeg i Zakopane. – Zmiana wizerunku Polski w brytyjskich mediach to nie tylko zasługa polityków czy dziennikarzy, którzy zwiedzili polskie miasta na zaproszenie biur turystycznych – uważa Jolanda Perez. – To, że Brytyjczycy widzą zalety waszego kraju, to przede wszystkim zasługa wszystkich mieszkających nad Tamizą Polaków. Jesteście serdeczni, ciężko pracujecie, przed waszymi domami są kolorowe kwiaty i nie wstydzicie się polskości – to największy magnez, który przyciąga innych nad Wisłę – sądzi Hiszpanka.