Pół roku przed końcem kadencji Andrzej Duda zmienił skład swojej kancelarii, a w tle tej pałacowej rekonstrukcji – co sam przyznał – leży potrzeba ułożenia stosunków z nową władzą w Stanach Zjednoczonych. Chce on bowiem budować „strefę bezpieczeństwa” i razem z republikańską administracją szukać sposobu, jak zakończyć wojnę w Ukrainie, by nie ucierpiały na tym wschodnia flanka NATO oraz „wolny świat”.

Okazję na rozmowę z Donaldem Trumpem o tych kwestiach Duda będzie miał najpewniej na szczycie państw Trójmorza, organizowanym w Warszawie pod koniec kwietnia – trzy tygodnie przed pierwszą turą wyborów. Kancelaria Prezydenta zamierza zaprosić przywódcę USA na międzynarodowe wydarzenie, a Biały Dom raczej pozytywnie odpowie na ten gest. Przy Krakowskim Przedmieściu obmyślono jednak szerszy schemat działania.

– Jest plan, aby Andrzej Duda wcześniej pojawił się w Stanach Zjednoczonych i spotkał z Donaldem Trumpem jeszcze przed kwietniem. Nie wiem, czy to będzie marzec, czy luty – terminy są dogrywane. Pewnie kalendarzową zimą albo na początku wiosny, tuż po topieniu marzanny – powiedział Marcin Fijołek w nowym odcinku podcastu Interii „Polityczny WF”.

„Polityczny WF” – nowy odcinek w każdy piątek w serwisie Interia Wydarzenia oraz na platformach YouTube, Spotify i Podcasty Apple.

„Polityczny WF”: Andrzej Duda i Donald Trump. Spotkanie w USA bardzo prawdopodobne

Jak podkreślił dziennikarz Polsat News, wizyta polskiego prezydenta za Atlantykiem jest bardzo prawdopodobna, lecz ostatecznego potwierdzenia – a tym samym terminu – jeszcze nie ma. Przypomniał przy tym, że po wygranej Trumpa z Kamalą Harris było w Polsce „głębokie przekonanie”, iż Duda prędko pojawi się w Waszyngtonie, albo przynajmniej w nowojorskim Trump Tower lub rezydencji lidera USA w Mar-a-Lago na Florydzie.

Ciąg dalszy artykułu pod wideo

– W listopadzie i grudniu urzędnicy Kancelarii Prezydenta RP byli absolutnie tego pewni. Nawet publicznie mówili, że dojdzie do spotkania Trumpa i Dudy (…). Słyszałem taką historię, „Gazeta Wyborcza” to opisała, ale z niezależnego źródła też miałem potwierdzenie, że już wręcz grzano silniki na wojskowym Okęciu; że Andrzej Duda miał przed 11 listopada się pojawić (w Stanach Zjednoczonych – red.) – zauważył w „Politycznym WF-ie”.

Co stanęło na przeszkodzie? Nie spięły się terminy i harmonogramy obu polityków. Do tego dziwne byłoby, gdyby polskiej głowy państwa zabrakło na obchodach Święta Niepodległości, ostatniego zresztą za urzędowania Dudy. – Taka nieobecność wyglądałaby cokolwiek osobliwie. Z drugiej strony kalendarz Trumpa też był specyficzny i do tej wizyty nie doszło – wyjaśnił Marcin Fijołek.

PiS nie ma monopolu na kontakty z otoczeniem Trumpa

Wróćmy jeszcze do możliwego przylotu gospodarza Białego Domu na spotkanie krajów Trójmorza. Jego data przypada na szczyt kampanii wyborczej w Polsce, co nie umknie uwadze różnych pretendentów do prezydentury nad Wisłą. Dziennikarz Interii Łukasz Szpyrka wątpi jednak, że każdy z tego grona będzie miał szansę choć krótko porozmawiać z Trumpem, zrobić sobie z nim zdjęcie czy przybić mu piątkę. Według niego taką szansę otrzymają dwie, może trzy osoby.

– Zastanawiający jest fakt, że Rafał Trzaskowski spotkał się z przedstawicielami Donalda Trumpa tuż po jego zwycięstwie. Do Warszawy przyjechali wtedy pięciogwiazdkowi generałowie, rozmawiali z Andrzejem Dudą, Donaldem Tuskiem i jednym z kandydatów na prezydenta – a nim był Trzaskowski, choć mógł występować jako włodarz stolicy, tego nie wiemy – zaznaczył.

Z kolei Marcin Fijołek zwrócił uwagę, iż dobre relacje z Partią Republikańską – wydawałoby się – ma tylko konserwatywna strona sceny politycznej, w tym PiS. W rzeczywistości bywa inaczej, bo nitki łączące rozmaite środowiska są niekiedy bardzo miękkie i nieformalne. – Jeśli ekipa de facto republikańska przychodzi do Rafała Trzaskowskiego tuż po wyborach w Stanach Zjednoczonych to wysyła sygnał: „Widzimy, co się dzieje. Widzimy, że za chwilę możesz być prezydentem” – tłumaczył w „Politycznym WF-ie”.

Co więcej, trudno mu wyobrazić sobie scenariusz, w którym Trump oficjalnie wesprze Nawrockiego, Trzaskowskiego albo kogoś innego. – On i jego otoczenie są zbyt wytrawnymi graczami, żeby coś takiego wysyłać w świat – tym bardziej, że może się okazać, iż obstawią złego konia – podsumował Marcin Fijołek.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version