Kiedy zimą przełomu 2020/2021 na ulice wychodzą setki tysięcy Polaków sprzeciwiających się zaostrzeniu prawa aborcyjnego, służby sięgają po Pegasusa, aby inwigilować liderki strajku. Jeżeli to nie jest państwo policyjne, to co nim jest?

Jak ustalili dziennikarze TVN24 Robert Zieliński oraz Grzegorz Łakomski, służby użyły Pegasusa wobec Klementyny Suchanow, a wobec Marty Lempart chciały go użyć. Wnioski skierowane do sądu ABW uzasadniały szpiegowską działalnością liderek Strajku Kobiet. Jak mówią źródła dziennikarzy, wnioski zostały złożone w czasie, kiedy Polskę rozpalały największe strajki, a na ulice wychodziły setki tysięcy osób. Sąd wydał zgodę na „kontrolę operacyjną” Suchanow, ale nie zgodził się na to samo w przypadku Lempart.

– W czasie protestów było oczywiste, że poza nieudolnym zastraszaniem przez panów siedzących w samochodzie czy fotografujących nas z dachu, dochodziło też do prawdziwej inwigilacji. (…) Ja miałam sprawę za zanieczyszczanie środowiska przez używanie megafonu. To są postępowania zupełnie jak w Rosji – skomentowała Lempart w rozmowie z dziennikarzami TVN24.

To jednak nie wszystko. Jak donoszą dziennikarze, choć w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadzono zakrojony na szeroką skalę audyt, informacje na temat kontroli operacyjnej wymierzonej w liderki Strajku Kobiet nie zostały w nim ujawnione. Udało je się potwierdzić tylko dzięki zabiegającym o anonimowość informatorom. Tworzenie wniosków miał nadzorować wiceszef ABW pułkownik Bernard Bogusławski, który w kierownictwie służby zasiadał od 2017 r.

Na Suchanow i Lempart informacja nie zrobiła większego wrażenia. W rozmowie z dziennikarzami TVN24 działaczka przyznała, że dla liderek strajków było oczywiste, że były podsłuchiwane. – Przez lata protestowania na ulicy zdążyłam oswoić się z myślą, że takie rzeczy się dzieją – powiedziała.

Nie zmienia to faktu, że ujawnione informacje na nowo każą zadać sobie kilka pytań dotyczących inwigilacji agresywnym oprogramowaniem. Po pierwsze, kto jeszcze znajduje się na liście 578 osób, których objęto kontrolą operacyjną dokonywaną za pomocą Pegasusa (o istnieniu tej listy informował minister sprawiedliwości Adam Bodnar)? Po drugie, dlaczego permanentnie torpedowane są działania komisji śledczej ds. Pegasusa (i czy fakt, że informacja o kontroli nie znalazła się w obszernym audycie poświęconym ABW nie stanowi dowodu na to, że głównym hamulcowym są tutaj służby specjalne)? Po trzecie, jakie kolejne kroki mają zamiar podjąć tutaj rząd, ministerstwo oraz prokuratura, aby tę sprawę wyjaśnić? Po czwarte, czas dokonać zmian w systemie przyznawania zgód na podobne kontrole operacyjne – środowiska prawniczych NGO’sów od lat postulują utworzenie w tym celu specjalnych wydziałów. Dziś sądy – często nieświadomie – klepią takie pozwolenia dziesiątkami.

Informacje ujawnione przez TVN24 na nowo rozbudzają też pytania o współpracę służb z aparatem politycznym PiS. W 2020 r. w portalu związanych z władzą braci Karnowskich opublikowano informacje, że Lempart oraz jej ówczesna partnerka starały się w przeszłości o pracę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dane były dokładne, wskazywano w nich lata złożonych aplikacji oraz przebieg rekrutacji. Ukuto wtedy nawet nazwę „wirówka Wąsika” – polegało to na tym, że służby specjalne zbierały informacje mające kompromitować działaczy opozycji, a wybrane materiały były przekazywane do zaprzyjaźnionych mediów. To też należy wyjaśnić.

Interweniował wtedy nawet Rzecznik Praw Obywatelskich. „Standard wynikający z art. 47 oraz 51 Konstytucji wskazuje, że obywatele mają prawo oczekiwać, że wszystkie informacje pozyskiwane na ich temat będą odpowiednio zabezpieczone. W przypadku postępowania kwalifikacyjnego wobec kandydatów do służby w ABW mamy do czynienia z głęboką ingerencją w prywatność, dlatego te gwarancje realizowane muszą być w sposób ścisły” – alarmowało biuro RPO.

Sprawę zdążyli już skomentować politycy strony rządowej. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwrócił uwagę, że to wykorzystywanie narzędzi służących do śledzenia terrorystów do ścigania osób, które zagrażały poprzedniej władzy. Tomasz Trela z Lewicy nazwał to w swoim stylu „chamstwem w wykonaniu PiS, podsłuchiwaniem ludzi do własnych celów politycznych”.

Przypadek Suchanow oraz Lempart przypomina też jeszcze jedną niewygodną prawdę. Choć politycy PiS zwykli z tego kpić, w państwie Prawa i Sprawiedliwości naprawdę niewiele trzeba było, aby znaleźć się na celowniku służb stojących po stronie jedynej słusznej partii. Kiedy brakowało paragrafu, próbowano wystąpić o kontrolę operacyjną. Kiedy to się nie udawało, sięgano po „kompromaty” dostarczane zaprzyjaźnionym medialnym klakierom. Ci zresztą dalej działają. Na portalu braci Karnowskich już zasugerowano, że informacje o inwigilowaniu liderek Strajku Kobiet to „wrzutka” mająca pomóc komisji śledczej ds. Pegasusa pod przewodnictwem Magdaleny Sroki.

Pytany o Pegasusa podczas (nie)słynnego przesłuchania na komisji śledczej prezes Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że takie narzędzie było potrzebne do ścigania bandytów i terrorystów. Jak na razie okazuje się, że terroryzmem było wychodzenie na ulice w sprzeciwie do zaostrzenia aborcyjnej ustawy. To kompletna kompromitacja pisowskiej narracji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version