— Prezes dał jasny komunikat, że to jest człowiek przez nas zwalczany, a nie popierany — mówi polityk PiS. Chodzi o tajemniczego kandydata, którego wystraszył się Jarosław Kaczyński i natychmiast uruchomił polityczną opcję atomową.

Tajemnicze słowa Jarosława Kaczyńskiego przeszły bez większego echa, choć wypowiedział je podniesionym głosem i w świetle reflektorów 14 września podczas demonstracji PiS w środku Warszawy.

Nikt publicznie nie wyjaśnił, o co — a właściwie o kogo — chodziło prezesowi PiS. Wiele osób zachodziło w głowę, o czym w ogóle mówi Jarosław Kaczyński. A był to przejaw rozgrywki o to, kto może kandydować w 2025 r. w wyborach prezydenckich. „Newsweek” dowiedział się, kim jest „tajemniczy kandydat”, którego tak bardzo wystraszył się Kaczyński.

Oto, co na demonstracji „Stop patowładzy” prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział głośno i groźnym tonem: — Nie dajmy się nabierać na te wszystkie bajki, że potrzebni są jacyś kandydaci nowi; jacyś kandydaci, którzy są ze środowisk niekiedy niejasnych. Tutaj przypomnę tylko o ciągle aktywnym dawnym środowisku WSI, które dzisiaj dociera w bardzo różne miejsca.

W kolejnych zdaniach prezes PiS apelował już rytualnie o poparcie dla przyszłego — jeszcze nie wskazanego — kandydata PiS.

Choć brzmi to na pierwszy rzut oka absurdalnie, to Kaczyńskiemu chodziło o Jacka Siewierę, szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, jednego z bliskich współpracowników prezydenta Andrzeja Dudy.

To on w tej niejasnej wypowiedzi Kaczyńskiego jest potencjalnym „kandydatem ze środowisk niekiedy niejasnych”. Potwierdzają to liczni rozmówcy „Newsweeka” z Nowogrodzkiej: bez zawahania wskazują właśnie na szefa BBN jako niewymienionego z nazwiska negatywnego bohatera wypowiedzi Kaczyńskiego. Na Nowogrodzkiej prześwietlano Siewierę, spływały na niego też donosy. Uznano, że nie ma nic wspólnego z prawicą, a w razie jego startu w wyborach prezydenckich PiS będzie go twardo zwalczać.

Dlaczego jednak Kaczyński w ogóle to mówił? Otóż Siewiera buduje swoją rozpoznawalność, jest bardzo aktywny w mediach, stara się prezentować jako jeden z największych znawców spraw bezpieczeństwa. To wszystko nie umknęło ani Nowogrodzkiej, ani mediom.

Szef BBN zaczął być uwzględniany w sondażach prezydenckich i ma w nich nawet obiecujące wyniki. W różnych badaniach zaczął uzyskiwać: 4,1 proc., 7,6 proc i 7,3 proc. głosów. Człowiek z PiS komentuje te trudne do zlekceważenia wyniki: — Część elektoratu PiS może uznawać, że Siewiera jest z nami związany, a nie jest. Jest u nas poczucie, że podszywa się pod prawicę i PiS. No i jest świeży, niezgrany w polityce.

Człowiek z kręgu Kancelarii Prezydenta mówi nam w podobnym tonie: — Jak się człowiek pojawia w sondażach i konsumuje elektorat PiS, to na Nowogrodzkiej mają prawo uznawać go za zagrożenie.

Na Nowogrodzką zaczęły, w ślad za tym, że Siewiera trafił na giełdę nazwisk potencjalnych kandydatów na prezydenta, płynąć donosy na szefa BBN. A i w samej centrali PiS się zaczęto interesować, kim jest i jak wyglądała jego kariera przed wejściem do BBN-u.

— Zaczęto się bliżej przyglądać jego karierze i otoczeniu. Potem zapadła decyzja, że trzeba się od niego odciąć — mówi człowiek z PiS.

Inny rozmówca ze środka PiS dodaje: — Prezes dał jasny komunikat, że to jest człowiek przez nas zwalczany, a nie popierany. Szef BBN jest ciałem obcym w środowisku prawicy. On nie ma nic wspólnego z PiS. Nie ma nic wspólnego z prawicą.

Parę dni temu o ewentualnym starcie Siewiery sceptycznie wypowiedział się Mariusz Błaszczak, były szef MON. — Nie sądzę, by Jacek Siewiera mógł zostać kandydatem w wyborach prezydenckich z poparciem PiS — stwierdził dyplomatycznie.

Błaszczak powiedział bardzo delikatnie i wymieniając nazwisko, a Kaczyński brutalnie, ale tego nazwiska nie wymieniając. Przekaz mieli jednak jeden i ten sam: „nie” dla Siewiery.

Jacek Siewiera jest bowiem w centrali PiS postrzegany jako wróg. Tak — wróg. Nie ma w tym słowie żadnej przesady. Prezes PiS mówił o środowisku Wojskowych Służb Informacyjnych, z których rzekomo miałby się wywodzić szef BBN. W obozie PiS i dla twardszego elektoratu tej partii stygmat „WSI” jest jednym z najgorszych z możliwych. W przypadku tak młodego jak Siewiera (rocznik 1984 r.) człowieka brzmi ten zarzut zaskakująco. Jacek Siewiera jest zbyt młody, aby w ogóle mógł służyć w Wojskowych Służbach Informacyjnych — gdy likwidowano je w 2006 r., miał 22 lata. — Radzę spojrzeć na jego PESEL. On jest młody — mówi człowiek z otoczenia szefa BBN.

Łączenie kogokolwiek z WSI to na prawicy jak użycie wobec niego politycznej broni atomowej.

Wedle naszych informacji ze źródeł z Nowogrodzkiej, bardzo twardy sygnał z PiS — niejasny i niezrozumiały na zwykłych słuchaczy przemówienia prezesa — miał dotrzeć do Siewiery i zostać zrozumiany tak: jesteś obcy PiS-owi, a jak będziesz chciał startować na prezydenta, to z całą mocą będziemy cię zwalczać.

Jacek Siewiera, choć bywały takie spekulacje w mediach, nigdy nie był rozważany jako kandydat PiS na prezydenta. Nie jest również rozważany przez prezydenta Andrzeja Dudę jako kandydat na następcę w Pałacu Prezydenckim. Korytarzowe — to podkreślmy — plotki i domysły, które można usłyszeć w Sejmie mówią, że pasowałby do PSL czy też szerzej Trzeciej Drogi, a nawet jako kandydat TD w wyborach prezydenckich, jeśliby nie startował w nich marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Polska 2050). W MON pod wodzą wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza można usłyszeć, że współpraca z Siewierą układa się ministrowi bardzo dobrze, a to tylko napędza takie domysły.

Sam Jacek Siewiera pytany niedawno o to, czy będzie startował, odparł: — Biorąc pod uwagę ilość roboty, którą mam teraz na tym stanowisku (jako szefa BBN), widzę, jak to zmienia życie człowieka, całej rodziny, jakim jest to ciężarem, nie mam ani takiej chęci ani planu w dniu dzisiejszym.

***

To życiorys Siewiery zamieszczony na stronie BBN: „Urodzony w 1984 r. we Wrocławiu. Absolwent Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu oraz Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego i Wyższej Szkoły Prawa we Wrocławiu. Obronił rozprawę doktorską w Katedrze Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jest specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii (…). Ukończył z wyróżnieniem studia na Uniwersytecie Oksfordzkim w dziedzinie „Strategii i Innowacji”. W czasie służby wojskowej w Wojskowym Instytucie Medycznym utworzył Klinikę Medycyny Hiperbarycznej (…). Jest autorem pierwszych zaprojektowanych w Polsce modułowych szpitali tymczasowych oraz kilku innowacyjnych rozwiązań technicznych z dziedziny medycyny i bezpieczeństwa podlegających europejskiej ochronie własności intelektualnej. Był Dowódcą Polskiej Wojskowej Misji Medycznej do USA w 2020 r., a w trakcie wizyty w Białym Domu otrzymał oficjalne podziękowania od Prezydenta Stanów Zjednoczonych za wkład polskich medyków w zwalczanie pandemii COVID-19 w USA (…). Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność — w 2018 r. za podjęcie się ratunkowej terapii hiperbarycznej pilota samolotu odrzutowego MiG-29; oraz w 2020 r. za kierowanie Polską Wojskowo-Cywilną Misją Medyczną w Lombardii w trakcie pandemii COVID-19. (…) Do czerwca 2022 r. pełnił zawodową służbę wojskową w Wojskowym Instytucie Medycznym”.

O służbach nie ma mowy w nim. O niczym bliskim PiS-owi też ani słowa.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version