Polsko-amerykański zespół został sfotografowany podczas specjalnie zaaranżowanej sesji zdjęciowej nad Półwyspem Helskim. Normalnie myśliwce nie latają tak blisko siebie w sztywnej formacji. Patrolują niebo luźnymi parami.
Widoczne na zdjęciach dwa myśliwce lotnictwa wojskowego USA, USAF, to F-35 w wersji A. Czyli najbardziej klasycznej przeznaczonej do operowania z lotnisk. Należą do 495. Eskadry Myśliwskiej z 48. Skrzydła Myśliwskiego stacjonującego w brytyjskiej bazie Lakenheath. Cztery maszyny eskadry zostały tymczasowo przebazowane na początku kwietnia do polskiego Łaska w ramach wsparcia obrony przestrzeni powietrznej państw NATO graniczących z Rosją. F-35 pełnią tam dyżury QRA, czyli Quick Reaction Alert (pol. w gotowości do szybkiej reakcji). Pozostają w stałej gotowości do startu na wypadek wykrycia zagrożenia. Między innymi wspierają ochronę przestrzeni powietrznej Polski w obliczu zagrożeń ze strony rosyjskich pocisków manewrujących.
Amerykanie nie są jedyni. W bazie w Malborku stacjonują też Wosi z czterema myśliwcami Eurofighter. Kolejną parę dyżurną wystawia polskie lotnictwo. Zazwyczaj na maszynach F-16, ale też MiG-29.
Specjalne pokazywanie się Rosjanom
Na obu sfotografowanych amerykańskich F-35A widać interesujące szczegóły w kontekście ich misji nad Polską. Po pierwsze tak jak wszystkie maszyny o właściwościach stealth, czyli obniżonej wykrywalności przez radary, mają zamontowane specjalne elementy ową wykrywalność podnoszącą. To obłe wypustki, których parę wyraźnie widać na grzbietach maszyn tuż przed oboma statecznikami pionowymi. Formalnie nazywane soczewkami Luneburga. Dwie dodatkowe są pod skrzydłami na kadłubie. Ich zadaniem jest zwiększać i zniekształcać echo radarowe samolotu, tak aby radary przeciwnika nie mogły w czasie pokoju zarejestrować prawdziwych charakterystyk maszyny. Dzięki temu po wybuchu wojny i zdjęciu soczewek wróg nie będzie wiedział, czego dokładnie szukać na ekranach radarów i jak wygląda prawdziwe echo F-35.
Obie amerykańskie maszyny mają też zamontowane pod skrzydłami opcjonalne pylony z rakietami powietrze-powietrze krótkiego zasięgu AIM-9X Sidewinder. Ich obecność pogarsza właściwości stealth, ale w czasie pokoju to nie jest takie ważne. Nie można ich przenosić w wewnętrznych komorach uzbrojenia, bo podczas projektowania uznano, że lepiej zachować tam miejsce dla rakiet dalszego zasięgu oraz bomb. Kiedy więc F-35 zostają oddelegowane do takich mało wymagających misji jak potencjalne polowanie na rosyjskie rakiety manewrujące, to dostają dodatkowe pylony z lekkimi rakietami, które najlepiej się do tego nadają. Widoczne na zdjęciach AIM-9X to prawdziwe bojowe egzemplarze, co można poznać po namalowanych żółtych i brązowych opaskach oznaczających materiały wybuchowe, łatwopalne i silnik rakietowy.
Maszyny towarzyszące amerykańskim F-35 to polskie F-16 z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Dwa w wersji jednomiejscowej C i jeden dwumiejscowy D. Para polskich F-16 też regularnie pełni dyżur QRA. Te widoczne na zdjęciach nie mają jednak rakiet bojowych, tylko treningowe powietrze-powietrze średniego zasięgu AIM-120 i krótkiego zasięgu AIM-9 na końcówkach skrzydeł.
Prezentowane w galerii na początku artykułu zdjęcia zostały wykonane przez polskiego fotografa lotniczego Bartosza Berę.