W Prawie i Sprawiedliwości nastroje przedwyborcze są minorowe. Nie ma żadnej możliwości, żeby ogłosić zwycięstwo, a zatem trzeba zadowolić się byle czym.
Wybory samorządowe są tak specyficzne, że właściwie każdy ogłasza, że je wygrał. O ile nie jest się największą partią, która właśnie straciła władzę w Sejmie. W tej sytuacji można wyłącznie przegrać i to najprawdopodobniej czeka PiS. Od działaczy słyszymy wprost: — Nowogrodzka gra teraz na jeden lub dwa sejmiki.
To naprawdę wymagania minimum, bo jeszcze pięć lat temu walka toczyła się o połowę stawki.
PiS w sejmikach wojewódzkich jest dokładnie w tej samej sytuacji co w Sejmie. Być może w kilku wygra, ale prawdopodobnie nie uda się nimi rządzić, bo Koalicja Obywatelska z Trzecią Drogą, a czasem także z Lewicą, będą za silne. Trzeba będzie szukać koalicjanta. Pięć lat temu było łatwo, bo Michał Dworczyk poleciał na Śląsk i przeciągnął radnego Kałużę. I tak PiS zdobył połowę z całej puli sejmikowej. Podstępem. Tym razem się nie to uda. Nie ma żadnych możliwości zdobycia w ten sposób brakujących głosów.
— Zobaczymy dzień po wyborach co, gdzie można ugrać, może jakieś lokalne komitety wejdą do gry, może Konfederacja — gdybają rozmówcy „Newsweeka” związani z PiS.
Od razu zaznaczają, że są regiony, w których raczej nie będzie to możliwe z kilku powodów. — Po pierwsze jest parę regionów, gdzie nasi nie bardzo, delikatnie mówiąc, dogadują się z Konfederacją, po drugie chyba Konfederacja wyczuła, że teraz to nie jest dobry moment, żeby nam coś ułatwiać — słyszymy.
Rzeczywiście, w paru miejscach już zawiązały się wspólne komitety PiS-u z Konfederacją, ale raczej są bez szans na wygraną. Natomiast w dwóch kluczowych dla partii sejmikach: na Podlasiu i Lubelszczyźnie, stosunki z konfederatami są mocno zaognione.
— No i cała ta historia z Zielonym Ładem i napływem ukraińskiego zboża do Polski, zwłaszcza na ścianie wschodniej, jest dla nas bardzo niekorzystna. Oczywiście dla Tuska też, ale rolnicy nas też obwiniają o swoją sytuację, a Konfederacja to wykorzystuje — tłumaczy nam jeden z rozmówców ze Zjednoczonej Prawicy.
Na Podlasiu głosy Konfederacji są nie do przecenienia, bo według niektórych analiz, mogłaby tam liczyć na trzy mandaty. To dałoby PiS większość. W Małopolsce jeden mandat Konfederacji załatwiłby sprawę większości.
Układy polityczno-rodzinne rozsadzają PiS
Tylko że w wielu regionach atmosfera wewnątrz partii nie jest zbyt dobra. Konflikty zaczynają się w powiecie, a ciągną aż do partyjnych władz wojewódzkich. Posłowie, którzy nie dostali się do Sejmu z powodu błędów popełnionych w kampanii, teraz są jedynkami do sejmików prawie we wszystkich województwach, a to oznacza, że radni sejmikowi musieli się przesunąć, co im się nie spodobało. Do tego dochodzą nieustanne spory między politykami, którzy uważają, że w konflikcie wewnątrz Zjednoczonej Prawicy rację ma Suwerenna Polska a tymi, którzy nieustannie są „ludem PiS-owskim” wiernym prezesowi. W dodatku w wyborach samorządowych — jak nigdzie indziej — pojawiają się układy polityczno-rodzinne. W bardzo wielu miejscach od lat radnymi są członkowie rodzin polityków PiS z Sejmu i teraz będą musieli się poprzesuwać. Z powodu problemów na górze, spadają jeszcze niżej.
Wszystko to sprawia, że wybory samorządowe, PiS wita z prawdziwą ulgą. Zakończy się kampania, rozwiąże się część problemów.
— Nowogrodzka studzi nastroje, zaczęły się już rozmowy o wyborach europejskich, jest takie powszechne przekonanie, że jeśli będzie więcej niż tylko jeden sejmik podkarpacki, to już będzie dobrze, a gdyby udało się jeszcze w jakimś większym mieście, to już w ogóle będzie święto — słyszymy.
PiS znowu kusi PSL
W niektórych frakcjach PiS pojawił się pomysł, który miałby rozwiązać problemy koalicyjne. Nie przypadkiem nagle Mateusz Morawiecki wyskoczył — znowu — z koncepcją koalicji z PSL i Konfederacją.
— Przecież on tego nie mówił do ludowców przy Wiejskiej, bo wiadomo, że oni z nami nie rozmawiają, ale w regionach to wygląda zupełnie inaczej. Tam nikt nie przygląda się koalicjom tak uważnie, więc jeśli nie Konfederacja, to może Trzecia Droga — zastanawiają się nasi rozmówcy.
Trzecia Droga jest w dość trudnej sytuacji, bo po awanturze o aborcję i przesunięciu debat nad projektami na czas po wyborach poparcie dla PSL i Polski 2050 zatrzymało się, a nawet delikatnie spada. To dało PiS niewielką nadzieję, że może w paru miejscach nie uda się KO i TD zawiązać koalicji.
W „Rzeczpospolitej” ukazał się kampanijny sondaż SW Research. Ponad 21 proc. badanych uznało, że najlepszą kampanię ma Koalicja Obywatelska, a tylko 14, że to PiS najlepiej przekonuje wyborców. Prawie 10 proc. uważa, że to Konfederacja jest najskuteczniejsza w kampanii, natomiast Trzecią Drogę wskazało niewiele ponad 9 proc. Lewica zyskała uznanie 7,5 proc. badanych.

