Rosyjskie dowództwo wydaje się zaskoczone, choć od niemal roku coraz więcej symptomów wskazywało, że Ukraińcy przyjmą taktykę przeciwlotniczych działań partyzanckich. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem powinna być utrata nad Morzem Azowskim dwóch bardzo cennych samolotów.

Wstępne założenia rosyjskiej doktryny użycia sił powietrznych na froncie zostały opracowane jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym. Zarówno za czasów ZSRR, jak i obecnie lotnictwo ma głównie wspierać wojska lądowe. Przez niemal sto lat jedynie dostosowywano taktykę do zmieniającego się sprzętu i sytuacji geopolitycznej.

Tego typu zadania postawione przed lotnictwem zdeterminowały skład sił powietrznych. Stąd duże floty samolotów frontowych. W 2021 r. Rosjanie posiadali ok. 260 bombowców Su-24M i ok. stu Su-34 oraz ok. dwustu samolotów szturmowych Su-25.

W ograniczonym zakresie wojska lądowe wspierają także wielozadaniowe Su-30 oraz myśliwskie MiG-29. Największe straty ponoszą maszyny operujące bezpośrednio nad frontem, czyli Su-25. Od początku wojny Rosjanie stracili podczas zadań bojowych przynajmniej 30 samolotów szturmowych, co stanowi 30 proc. użytych sił. Drugie tyle to straty niebojowe.

Tak wysokie straty są spowodowane taktyką użycia samolotów tego typu. Obie strony używają ich bezpośrednio nad frontem, który jest bardzo nasycony systemami przeciwlotniczymi krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu. Rosjanie przez dwa lata kilkukrotnie zmieniali taktykę działań nad frontem. Początkowo lotnictwo jedynie uderzało w ukraińskie punkty oporu.

Po tygodniu nad kolumnami zaczęły pojawiać się śmigłowce szturmowe Mi-24, Mi-35 i Ka-52, osłaniając skrzydła przed atakami ukraińskich oddziałów przeciwpancernych. Przyjęta doktryna w przypadku Ukrainy nie zadziałała ze względu na m.in. bardzo duże nasycenie ukraińskich oddziałów środkami obrony przeciwlotniczej. Zwłaszcza krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu. W ciągu pierwszego tygodnia walk Rosjanie stracili około 10 proc. statków powietrznych, użytych w działaniach wojennych.

Stąd okresowo Rosjanie wydają ograniczenia w lotach nad terenem walk. Jeśli już zapuszczają się nad front, to ograniczyli loty z podwieszonymi bombami tuż nad celami, a przeszli na tzw. „lofting”. Polega on na odpaleniu salwy niekierowanych rakiet na bardzo niskiej wysokości podczas wznoszenia pod ostrym kątem i natychmiastowym odejściu pod osłoną flar. W ten sposób atakowane są umocnione punkty i rejony rozśrodkowania na bezpośrednim zapleczu. Tę taktykę z powodzeniem wykorzystują także śmigłowce.

Wadą tego sposobu ataku jest znaczne zmniejszenie skuteczności uderzeń. Jednak obie strony nie mają wyboru ze względu na ograniczoną liczbę maszyn, jakimi dysponują. W dodatku Rosjanie zmagają się z silną ukraińską obroną przeciwlotniczą bardzo krótkiego zasięgu.

Inną plan Ukraińcy mają przeciwko bombowcom taktycznym, które wystrzeliwują pociski manewrujące znad własnego terytorium. Początkowo Ukraińcy nie mieli sił i środków, aby skutecznie paraliżować rosyjskie operacje tego typu. Sytuację zmieniła dostawa zachodnich systemów przeciwlotniczych.

Kiedy pojawiły się systemy krótkiego zasięgu IRIS-T SLM, Aspide 2000, czy amerykański system NASAMS, Ukraińcy mogli zacząć przygotowywać zasadzki przeciwlotnicze. Polegają one na tymczasowym rozmieszczeniu w pobliżu trasy przelotów rosyjskich samolotów systemów przeciwlotniczych, które natychmiast po odpaleniu pocisków zmieniają pozycję. Rosjanie ułatwiają przy tym Ukraińcom zadanie, wykorzystując te same rejony do odpalenia pocisków i bardzo podobne trasy dolotów. Testy takiej taktyki przeprowadzono w maju 2023 r., kiedy zostały zestrzelone dwa Mi-8MTPR-1, czyli powstałe zaledwie w 18 egzemplarzach specjalistyczne śmigłowce walki radioelektronicznej, bombowiec frontowy Su-34 i osłaniający go myśliwiec Su-35. Teraz, po udoskonaleniu taktyki osiągają całkiem dobre rezultaty i kolejny raz mogą zmusić Rosjan do odsunięcia się od ukraińskich granic.

Rosyjskie dowództwo wydaje się zaskoczone, choć od niemal roku coraz więcej symptomów wskazywało, że Ukraińcy przyjmą taktykę przeciwlotniczych działań partyzanckich. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem powinna być utrata nad Morzem Azowskim dwóch bardzo cennych samolotów — A-50 i Ił-22M-11. Teraz w ciągu zaledwie 72 godzin Rosjanie stracili sześć maszyn. W sobotę 17 lutego nad obwodem biełgorodzkim zostały zestrzelone dwa bombowce Su-34 i myśliwiec Su-35. Następnego dnia spadł kolejny Su-34, a w poniedziałek Su-34 i eskortujący go Su-35. Zestrzelenie czterech bombowców w zaledwie trzy dni to poważna klęska Rosjan.

W ciągu trzech miesięcy Ukraińcy wyeliminowali aż 17 bombowców frontowych. W grudniowym ataku na lotnisko Morozowsk w obwodzie rostowskim zniszczonych lub uszkodzonych zostało aż 12 suchojów. Kolejne pięć zostało zestrzelonych. W sumie Rosjanie stracili ponad 25 maszyn tego typu z setki, jaką posiadali przed wojną. W kolejnych tygodniach Rosjanie zapewne zareagują i zmienią taktykę działań lotnictwa bombowego, a przynajmniej będą musieli odsunąć pozycje, z których wystrzeliwują pociski.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version