Polscy obserwatorzy inauguracji Trumpa, którzy ceremonię będą mogli śledzić wieczorem, zobaczą wśród gości wielu czołowych polityków. To między innymi premier Węgier Victor Orbán, szefowa włoskiego rzządu Giorgia Meloni, prezydent Argentyny Javier Milei czy przywódca Salwadoru Nayiba Bukele. Sztab republikanina zaprosił nawet głowę Chin Xi Jinpinga, ale ten najprawdopodobniej nie zjawi się osobiście, ale w uroczystościach weźmie udział inny przedstawiciel Państwa Środka. Przywódca USA nie wpisał na listę gości natomiast Andrzeja Dudy. – Nie mam wątpliwości co do moich dobrych relacji z prezydentem Trumpem i nie muszę stać w tłumie, żeby te dobre relacje pokazywać – komentowała w poniedziałek głowa państwa.
Putin gratuluje Trumpowi. Wskazał na „ukraiński konflikt”
A co z prezydentem Federacji Rosyjskiej? Od dawna wiadomo, że nie otrzymał zaproszenia. 20 stycznia państwowa agencja prasowa – Ria Novosti – zacytowała słowa Putin, które skierował do Trumpa. „Pogratulował mu objęcia urzędu” – czytamy. – Moskwa jest otwarta na dialog z nową administracją USA w sprawie konfliktu ukraińskiego – zadeklarował przywódca w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Rosji.
Stwierdził też w tym kontekście, że celem „nie powinien być krótkoterminowy rozejm, ale długotrwały pokój, oparty na poszanowaniu uzasadnionych interesów wszystkich narodów zamieszkujących region”. Putin zaznaczył, iż ma nadzieję, że „dialog z Ameryką będzie budowany na zasadzie równości i wzajemnego szacunku”. Dodał, że „Rosja nigdy nie odmówiła dialogu z żadną aministracją USA”.
Prezydent Rosji przyjmuje stanowisko Trumpa, który jest zdania, że trzeba zrobić wszystko, by zapobiec wybuchowi trzeciej wojny światowej. Ostatecznie jednak zaznaczył, że Kreml „będzie nadal walczył o interesy swojego narodu”.
Inauguracja Trumpa. Ceremonię przeniesiono do Rotundy
20 stycznia odbędzie się zaprzysiężenie Trumpa. Formalnie stanie się on w poniedziałek 47. prezydentem USA. Ceremonia odbędzie się wyjątkowo we wnętrzu kapitolińskiej Rotundy, a nie na schodach przed wejściem do United States Capitol. To pierwsza taka sytuacja od czterech dekad. Na decyzję wpłynęła sytuacja pogodowa, a konkretnie panujący w tej części Ameryki mróz.