W rok po wyborach 15 października prezydent Andrzej Duda zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, że jest grabarzem demokracji. A premier odparował, że kolejny prezydent z obozu PiS to będzie pogrzeb niepodległości Polski. Dawno nie widzieliśmy takiego starcia dwóch najważniejszych osób w państwie.

Ludzie prezydenta już zawczasu uczulali: proszę oglądać orędzie Dudy. Bo miało być mocno. I było. Z obu stron: prezydenta, a potem premiera.

Gdy Duda zaczął przemawiać, widać było, że wrócił prezydent, którego z pełnym przekonaniem i co sił w dłoniach oklaskuje cały PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele. Jednak Duda w tym orędziu nie bił w premiera, bo ktoś mu to nakazał, ale dlatego, że sam chce to robić. Prezydent w polskim systemie niewiele może, ale na pewno może mówić. Słowa są jego arsenałem.

W otoczeniu głowy państwa można usłyszeć, że Duda niewiele mogąc zrobić, rekompensuje sobie tę niemoc mocnymi słowami i gestykulacją.

Po wyborach 15 października Duda raz bije w Tuska, czyniąc z niego wręcz zdrajcę, a momentami chwali. Ta huśtawka wzbudzała od miesięcy w szeregach PiS zdziwienie. Ale koniec z tym – w orędziu Duda skupił się na konfrontacji. Niemniej zarysował pole, które musi być wspólne dla zwalczających się obozów politycznych: bezpieczeństwo. Ale podkreślał przede wszystkim to, co udało się zrobić po 2015 r. – kupno czołgów Abrams i K2, Patriotów, HIMARSÓW i ich południowokoreańskich odpowiedników. Jako zasłużonych wymienił Mariusza Błaszczaka, ale nawet Antoniego Macierewicza, z którym sam był potwornie skonfliktowany i oskarżał o stosowanie „esbeckich metod”.

Duda doceniał kontrakty – zawierane już po zmianie władzy – np. na kupno śmigłowców Apache, co jest kontynuacją polityki rządów Zjednoczonej Prawicy, ale dziękował za to przede wszystkim nowemu szefowi MON Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Prezesa PSL chwalił – nie był zresztą jedyny pokłon oddany PSL-owi.

W sprawach bezpieczeństwa uderzał w Tuska. Duda zgłaszał pomysł (w marcu), by wszystkie państwa NATO musiały wydawać co najmniej 3, a nie 2 proc. PKB na obronność. Według niego to „jedyna droga do zapewniania Europie bezpieczeństwa”. Tusk – przypomnijmy – od początku dystansował się od tego pomysłu. Duda zarzucał premierowi więc, że w istocie nie zabiega wystarczająco mocno o bezpieczeństwo Europy.

Prezydent drwił z rządu. – Cieszę się, że rząd premiera Tuska i jego obóz polityczny obecnie sprawujący władzę w Polsce nareszcie dołączył do obrońców granicy Rzeczypospolitej – szydził. I wypominał Koalicji Obywatelskiej, że nie poparła w 2021 r. ustawy PiS o budowie zapory na granicy z Białorusią. – Teraz nastąpiła zmiana o 180 stopni. (…) Lepiej późno niż wcale. (…) Dziś w sprawach bezpieczeństwa często próbujecie pouczać tych, którzy mieli w tych sprawach rację od samego początku – drwił Duda. Domagał się przeprosin dla obozu prawicy.

Prezydent – to już tradycja – zarzucał rządowi brak ambicji. Domagał się przyspieszenia projektu CPK, budowy portu kontenerowego w Świnoujściu i elektrowni atomowych. Duda grał na nucie godnościowej. – Pora wreszcie działać – podnosił głos. – Tego oczekują Polacy. Polacy znający swoją wartość, mający swoją dumę i aspirację, obywatele, którzy już dłużej nie chcą się wstydzić zapóźnień cywilizacyjnych swojego kraju. Świat, Europa, nasz region nie stoją w miejscu – mówił.

Według niego rząd woli „polować na czarownice”, a nie skupić się na projektach jak atom, CPK i porty. – Marnujecie swoją energię na medialne spektakle przed komisjami śledczymi, które w zasadzie niczego nie ustaliły, zamiast koncentrować się na tym, co dla Polaków najważniejsze – podkreślał. Według niego ostatnia dekada (czytaj: rządy PiS) to „spektakularny rozwój Polski”. Duda mówił o Polsce ostatnich lat jako czempionie. I bił w rząd, pytając, dlaczego deficyt w pierwszym planowanym przez nowy rząd budżecie państwa jest rekordowo wysoki. – Czy to wszystko oznacza, że czeka nas powrót do obowiązującej podczas poprzednich rządów Donalda Tuska filozofii, że pieniędzy nie ma i nie będzie? – pytał.

Deficyt w budżecie na 2025 r. faktycznie ma być rekordowy – 289 mld zł. Ale rząd przekonywał, że to efekt wciągnięcia do budżetu wydatków wyprowadzanych wcześniej przez PiS poza budżet. A ponadto obóz rządzący realizuje obietnice podwyżek dla nauczycieli, pracowników budżetówki, uchwalono też „babciowe”.

Duda przywołał też wojnę z rządem o ambasadorów. Rząd wezwał do Warszawy wielu ambasadorów z nadania PiS, chcąc ich wymienić na bliskich sobie. Bez podpisu prezydenta nie można jednak wymienić ambasadora, a Duda nie godzi się na odwołanie dyplomatów z wielu placówek. MSZ zaczął więc wzywać ambasadorów do Warszawy, zastąpić ich mają na placówkach chargé d’affaires (dyplomaci niższego szczebla).

Widać, jak Dudę boli to, kogo rząd chce wysłać jako nowych ambasadorów – wypominał, że mają to być np. absolwenci Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Obiecywał, że nigdy się nie zgodzi na nominacje na ambasadorów z takim CV. Prezydent de facto zapowiedział, że batalia o ambasadorów może tylko się zaostrzać, ale on sam nie zrobi kroku w tył.

Orędzie Dudy to była muzyka dla uszu polityków PiS.

Prezydent bił w „uchwałokrację” – tak nazywa system rządów obecnej koalicji. Oskarżał o „stygmatyzowanie sędziów” poprzez nazywanie ich neosędziami. – Wstyd i hańba – mówił w kierunku premiera. Bronił KRS, Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego w obecnych formach – to rozwiewanie jakichkolwiek złudzeń, że Duda będzie gotowy przyłożyć rękę do reform tych instytucji. – Jeśli gdzieś jest problem, to problemem jest rząd, który wybiera sobie wyroki – mówił.

Według niego rząd siłowo i bezprawnie odbił Prokuraturę Krajową – to zresztą nie jest stały element wypowiedzi Dudy. – Premier Tusk mówi coś o demokracji walczącej. Panie premierze, Polacy pamiętają, że jak w PRL mieliśmy demokrację ludową, to tak naprawdę nie mieliśmy żadnej demokracji. Polacy dobrze wierzą, że demokracja przymiotnikowa, to demokracja tylko z nazwy – mówił do szefa rządu.

Tusk kwitował to lekkim uśmiechem.

– Niektórzy wyliczają mi pozostałe do końca kadencji dni. Obiecuję solennie, że do ostatniej chwili mojej prezydentury będę się kierował tylko i wyłącznie dobrem naszej ojczyzny i obywatel – podkreślał. Duda obiecywał więc do końca swojej kadencji jeszcze więcej tego samego.

PiS skandowało: Andrzej Duda!. Także Jarosław Kaczyński wstał, by oklaskiwać prezydenta. Choć Duda i Kaczyński nie rozmawiają ze sobą od prawie 5 lat, to prezes mógłby się podpisać pod prawie każdym słowem prezydenta.

Premier Tusk nie mógł nie odpowiedzieć na taki akt oskarżenia.

Tak jak szeregi PiS na stojąco dziękowały Dudzie za orędzie, tak szeregi koalicji rządzącej na stojąco witały premiera Tuska. Nazwał orędzie prezydenta „zaklęciami”. Nie wprost, ale stwierdził, że Duda jest tylko „partyjnym funkcjonariuszem”.

I odbijał zarzuty prezydenta. Ale przede wszystkim potraktował orędzie Dudy jako oręż we własnej batalii o odbicie Pałacu Prezydenckiego z rąk obozu prawicy, a więc do dokończenia – jak mówił – „dzieła”. – 15 października Polacy powiedzieli jednoznacznie, że mają dosyć rządów partii, która także pana prezydenta usadowiła tam w Pałacu Prezydenckim – podkreślał.

Szeregi PiS, krzycząc „hańba!”, szybko opuściły salę plenarną, by dopełnić teatru.

Mowę premiera można by podsumować tak: nigdy więcej prezydenta z PiS-u. Albo: Pałac, albo śmierć.

– Prezydent Duda zaczął jako prezydent PiS-u, niestety nie polskiego narodu. I dzisiaj kończy tę swoją misję, znów pokazując bardzo wyraźnie, że był prezydentem jednej partii politycznej, a nie narodu polskiego – podkreślał Tusk. Drwił z prezydenta niemiłosiernie: – Prezydent powiedział, że praworządność ma w sercu. Nie będę spekulował, gdzie ma, ale na pewno nie w sercu. Udowodnił to na początku kadencji, udowodnił to także w dzisiejszym wystąpieniu.

I przekonywał, że stawką zbliżających się wyborów prezydenckich w 2025 r. jest niepodległość Polski. – Jestem wdzięczy, że w sposób tak jasny i jednoznaczny uświadomił wszystkim w Polsce, jak ważne będą najbliższe wybory prezydenckie. Że to dzieło musimy dokończyć – mówił Tusk.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version