Nawet cztery centymetry w obwodzie. O tyle można powiększyć penisa dzięki wstrzyknięciu kwasu hialuronowego. Na zabieg, który trwa mniej niż godzinę, do prywatnej kliniki w Warszawie zjeżdżają mężczyźni z całego kraju i z Europy. Większość z nich ma duże penisy. Po co więc to robią?

– Na początku miałem wątpliwości. Jaki będzie ostateczny kształt mojego penisa? Czy wyjdę zadowolony? W sieci brakuje wiarygodnych źródeł. A teraz się cieszę, mając kawał „mięsa” w majtkach – mówi 33-letni Kacper, architekt z Warszawy, który pracuje w międzynarodowym biurze projektowym. W czerwcu poddał się zabiegowi powiększenia penisa kwasem hialuronowym.

– Czuję się ze sobą lepiej, pewniej, raźniej. Tak jak po wybielaniu zębów; samoakceptacja wzrasta. Kolejna rzecz: wzrosło mi libido. Mam ochotę uprawiać więcej seksu. Przyznałem się koledze, że to zrobiłem. Był w szoku. Stwierdził, że też by chciał. A ja wiem, że będę wracał na ten zabieg co roku.

Kwas hialuronowy powszechnie kojarzy się z damską medycyną estetyczną. Nikogo nie dziwi powiększanie ust za jego pomocą. Ale już powiększanie w ten sposób penisa to u nas nowość. Inaczej niż w Azji, gdzie zabieg jest popularny od dawna.

Do prywatnej kliniki w Warszawie, jednej z niewielu w Polsce, która przeprowadza takie zabiegi, zjeżdżają od dwóch lat pacjenci z całego kraju i z kilku państw w Europie (np. z Belgii). Niektórzy kupują lot w tę i z powrotem jednego dnia.

„Na czym polega zabieg powiększania penisa kwasem hialuronowym?”. Oto najczęstsze pytanie, które zadają pacjenci przez telefon i mailowo.

Urolog i chirurg dr Tomasz Wiśniewski wyjaśnia: – Najpierw jest konsultacja on-line, podczas której prosimy o zrobienie niezbędnych badań. Po zakwalifikowaniu możemy się już umawiać na zabieg, który trwa ok. 45 minut. Przeprowadzam go w znieczuleniu miejscowym, u podstawy prącia. Kiedy pacjent już nie czuje bólu, wprowadzam metalową kaniulę, czyli minirurkę pod skórę penisa. Następnie wpuszczam odpowiednią dawkę kwasu, od 4 do 10 ml, zależnie od ustaleń i kondycji pacjenta. Najważniejsze, aby wyjaśnić sobie wcześniej, co oznacza to powiększenie prącia. Otóż nie chodzi o wydłużenie, które może sprawić wyłącznie operacja. W tym przypadku powiększamy obwód penisa, od dwóch do czterech cm. Efekt utrzymuje się do roku, półtora.

Zabieg jest tak stresujący, że w jego trakcie może dojść do niekontrolowanych zachowań. Mówiąc wprost: pacjenci miewają erekcję. Przez to bywają skrępowani jeszcze bardziej. Bólu właściwie nie ma. Co ważne: efekt nie jest permanentny. Może być modyfikowany i ulepszany. Kwasu można wstrzyknąć więcej lub mniej, albo w ogóle zrezygnować.

Akurat ten zabieg wykonuje sam lekarz, bez asysty. – Uznałem, że pacjenci łatwiej zdecydują się na zabieg wykonywany bez obecności pielęgniarki – wyjaśnia dr Wiśniewski. Obecność kobiety w tej sytuacji bardzo krępuje. Nic dziwnego, chodzi o najbardziej intymną męską strefę.

Kacper (lat 33), który poddał się zabiegowi, relacjonuje: — Nie miałem kompleksów z rozmiarem penisa, ale dodatkowe centymetry w tej okolicy nie są minusem (uśmiech). Kilka tygodni temu siedziałem w poczekalni znanej warszawskiej kliniki. Wziąłem do ręki ulotkę, z której wynikało, że klinika oferuje także zabieg powiększania penisa kwasem hialuronowym. Nie miałem pojęcia, że to w ogóle możliwe. Zacząłem szukać czegoś na ten temat w Internecie, ale tam wiele informacji jest przekłamanych. Korciło mnie, aby zgłębić temat. Kilka dni później zadzwoniłem do kliniki, rozmawiałem z doktorem Tomaszem Wiśniewskim.

Kacper, architekt z Warszawy, który poddał się zabiegowi, relacjonuje: – Nie miałem kompleksów z rozmiarem penisa, ale dodatkowe centymetry w tej okolicy nie są minusem (uśmiech). Kilka tygodni temu siedziałem w poczekalni znanej warszawskiej kliniki. Wziąłem do ręki ulotkę, z której wynikało, że klinika oferuje także zabieg powiększania penisa kwasem hialuronowym. Nie miałem pojęcia, że to w ogóle możliwe. Zacząłem szukać czegoś na ten temat w Internecie, ale tam wiele informacji jest przekłamanych. Korciło mnie, aby zgłębić temat. Kilka dni później zadzwoniłem do kliniki, rozmawiałem z doktorem Tomaszem Wiśniewskim. Decyzję podjąłem w ciągu kilku minut: tak, chcę spróbować. Przede wszystkim z ciekawości. Plus: wszystko odbyło się szybko i dyskretnie. Poszedłem prosto do gabinetu, bez oczekiwania w kolejce z innymi.

– Sam zabieg jest krępujący, inaczej się nie da. Zdejmujesz spodnie, majtki. Doktor dotyka twojego penisa przez 45 minut. Leżysz w gabinecie, na fotelu lekarskim, przypominającym trochę ginekologiczny, tyle że nogi są złączone. Ponieważ traktuję to jako eksperyment, chciałem patrzeć na przebieg zabiegu. Raz zakręciło mi się w głowie, ale dałem radę. W tle leciała muzyka, swobodnie rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że mechanicznie wywołana erekcja to dość typowa reakcja pacjentów w czasie zabiegu. Mnie też nie ominęła. Musieliśmy chwilę odczekać, aby kontynuować. Dlatego tak ważne, aby znaleźć lekarza, z którym czujesz się swobodnie. Dowiedziałem się, że mogę wrócić na kolejną „wlewkę” za dwa miesiące – opowiada Kacper.

Kto poddaje się takim zabiegom? Jeden typ pacjenta trudno wskazać. Są młodzi, są w średnim wieku i są dojrzali. Różnie sytuowani, różnie wykształceni. O zabieg prosi i rolnik, i prezes firmy, i pracownik średniego szczebla.

Najstarszy pacjent miał 71 lat i penisa znacząco powyżej średniej. „Czy aby na pewno pan chce ten zabieg?” – pytał lekarz. „Oczywiście” – padła odpowiedź. Potem mężczyzna zjawiał się co trzy tygodnie, bo kwas hialuronowy można „dolewać”. Ale są granice. W końcu lekarz powiedział: „stop, wystarczy”. Chodzi o etykę i o to, żeby zachować umiar. I zdrowie.

Urolog dr Mateusz Kamiński mówi, że każdy zabieg, nawet ten u stomatologa, wiąże się z minimalnym choćby ryzykiem. Włącznie ze zgonem, co oczywiście jest ekstremalnie mało prawdopodobne (on się z takimi przypadkami nigdy nie spotkał). – Zabieg powiększania penisa za pomocą kwasu hialuronowego jest uznawany za bardzo bezpieczny – mówi. – Najczęstsze niepożądane działania to sprawa estetyczna, czyli kształt, który pacjentowi nie odpowiada, w tym asymetria. Zdarzają się stany zapalne po podaniu wypełniacza. Leczy się je za pomocą antybiotyku lub leków przeciwzapalnych.

A jaka jest maksymalna dawka „hialuronu”, którą można powiększyć prącie jednorazowo? W polskich klinikach obowiązują różne „normy”, zwykle od 15 do 30 ml.

– Kwas hialuronowy to substancja pochodzenia naturalnego, więc jest bezpieczny. Ale każda substancja, nawet woda, powyżej pewnej objętości bywa niewłaściwa dla organizmu. Nie da się jednoznacznie ustalić punktu, w którym ilość kwasu hialuronowego przy powiększaniu penisa staje się niebezpieczna; wiele zależy od wielkości narządu, od kondycji zdrowotnej mężczyzny i jego oczekiwań. Pewne jest to, że pacjent musi być pełnoletni, nie może mieć zaburzeń krzepnięcia krwi i problemów kardiologicznych, jak wysokie nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. I nie może być uczulony na żadną z substancji wykorzystywanych przy zabiegu. Górnej granicy wieku nie ma – dodaje dr Kamiński.

Urolog Tomasz Wiśniewski opowiada: – Mężczyźni, którzy chcą powiększyć penisa, raczej się nam nie zwierzają. Nie opowiadają o powodach tej decyzji. Nie przyznają się też zwykle przed kolegami. Inaczej niż kobiety, często polecające sobie przecież chirurga estetycznego czy kosmetologa.

Skoro większość pacjentów nie ma problemu ze zbyt małym przyrodzeniem, to co ich tutaj sprowadza?

– Często słyszę od pacjentów, że w szatni męskiej – na siłowni czy basenie – siłą rzeczy porównują się do innych. I nagle dochodzą do wniosku, że warto w tej sferze coś ulepszyć. Jednocześnie niemal wszyscy podkreślają, że sprawy seksu idą im bardzo dobrze – dodaje Tomasz Wiśniewski. Chodzi więc zwykle o emocjonalną potrzebę.

Raz przyszedł mężczyzna pod pięćdziesiątkę i przyznał, że jego 21-letnia partnerka zapowiedziała: „Jak nie powiększysz penisa, to spadaj”. Wykonał zadanie. Inny mężczyzna, około czterdziestki, opowiadał, że mają z żoną udane życie seksualne, ale przecież zawsze może być lepiej; tym bardziej, że ona urodziła trójkę dzieci. Nie ma już takich doznań jak wcześniej. Skoro więc tak się poświęciła (porody naturalne), to teraz jego kolej. Wyszedł zadowolony.

– Nie jestem zaskoczony, że na zabiegi tego typu zgłaszają się w zdecydowanej większości mężczyźni z rozmiarami mieszczącymi się w tzw. normie, a nawet powyżej – kwituje dr Robert Kowalczyk, seksuolog kliniczny i terapeuta z Instytutu SPLOT w Warszawie i z Uniwersytetu SWPS, autor (wraz z dr Agnes Frankel) książki „Piękno i seks. Seks i piękno”. – Wciąż obowiązujący kulturowy fetysz wielkości członka zwiększa chęć zrobienia takiego zabiegu. Pamiętajmy, że najpopularniejszym źródłem fetyszyzacji rozmiaru jest obecnie przemysł erotyczny, który buduje i wspiera przekonania tego typu. Aktorzy filmów porno są wybierani „po warunkach”: większość ma penisy w rozmiarze ponadprzeciętnym. W tym przemyśle mężczyźni są niemal całkowicie zredukowani do genitaliów, które stają się głównym punktem odniesienia. Dodajmy do tego sposób ustawienia kamery, światło – to wszystko wywołuje przekonanie, że trzeba być ogierem, czyli mieć odpowiednio wielki rozmiar penisa.

W międzynarodowych badaniach firmy Durex aż 79 proc. ankietowanych mężczyzn deklaruje chęć posiadania dłuższego penisa, zaś 78 proc. grubszego. A Polacy wyróżniają się na tle innych nacji. – Dotarłem do badań z 2015 roku dla brytyjskiego portalu Dr ED, na próbie 1148 mężczyzn z USA i Europy, gdzie poproszono m.in. o dwie informacje. Pierwsza to długość przeciętnego penisa w danej społeczności. Druga: długość penisa, jaką deklarują. I co się okazało? To w Polsce jest największa rozbieżność między stanem faktycznym, czyli rozmiarem prącia a myśleniem życzeniowym. Polak średnio ma penisa o długości 15,7 cm, a wydaje mu się, że… 17,3 cm – podkreśla dr Kowalczyk.

Zdaniem seksuologa to dowód, że wielkość penisa jest dla wielu mężczyzn ważnym punktem odniesienia, a także składnikiem poczucia wartości czy ważności. – Na pewno jednym z powodów jest tendencja do porównywania się z innymi. W siłowniach, szatniach, na basenach zwykle ci z dorodnymi penisami lubią paradować nago – komentuje seksuolog. – To dla nich powód do dumy; element, który buduje poczcie wartości. Rozmiar penisa jest przecież bezpośrednio łączony ze sprawnością seksualną, stanowi nośnik mocy i władzy. To żadna nowość. Już w starożytnym Rzymie można było dostać… awans za penisa; z najmniejszych członków wyśmiewano się publicznie.

Oczywiście, dla samej funkcji seksualnej rozmiar penisa – poza skrajnymi przypadkami jak mikropenia – nie ma większego znaczenia. – Ewidentnie więc za potrzebą powiększania prącia zaspokojeniem psychologicznych potrzeb. Podobnie jak powiększanie ust czy piersi u kobiet wiąże się też z ryzykiem utraty umiaru – kwituje.

– Sprawdziłem, mogę to porównać. Jak masz więcej w bokserkach, twój nastrój jest lepszy – potwierdza Kacper. – Z dnia na dzień poczułem się bardziej pewny siebie. Zacząłem chodzić wyprostowany. Po kilku dniach od zabiegu mój penis stał się proporcjonalny. Choć nie był to kształt, do którego jestem przyzwyczajony, tylko inny. Co nie znaczy, że gorszy! Nowy rozmiar naprawdę stał się istotny. Jak chwyciłem w rękę penisa, mimowolnie się uśmiechnąłem. Nie mogłem doczekać się seksu. Pierwszy to był akurat ten ze sobą. Po tygodniu. Ciekawe doznanie. Niby dotykałem własnego penisa, a jednak czułem, że jest inny: kształt, wielkość. Jak przez cienki materiał. Z każdym dniem było lepiej. Po 10 dniach zniknęła opuchlizna i dyskomfort. Odczuwałem tylko większą wrażliwość. I wtedy zdecydowałem się na seks z kimś. Druga strona była zachwycona: chwaliła rozmiar, komplementowała. Choć muszę przyznać, że w trakcie seksu popatrywałem częściej niż zwykle na mojego penisa, co odwracało uwagę od akcji. Trochę tak, jak by to był mój pierwszy raz.

Ważne, aby tak jak Kacper, po zabiegu przez minimum tydzień wstrzymać się od aktywności seksualnej, włącznie z masturbacją. Przez trzy dni trzeba masować samodzielnie penisa, po to, aby rozprowadzić równomiernie kwas hialuronowy.

Powikłania? Bywają, jak przy każdym zabiegu. Krwiaki i siniaki wchłaniają się po kilku dniach. Czasem krwawienie lub stan zapalny. Dlatego tak ważna jest kontrola, tydzień po. Niestety, do kontroli stawia się może kilka procent pacjentów. Powód? Wstyd, skrępowanie. – Jak nic złego się nie dzieje, to pacjenci rzadko wracają – uśmiecha się dr Wiśniewski. – Szkoda, bo moglibyśmy dzięki temu robić jeszcze lepszą dokumentację, monitorującą ten wciąż mało znany u nas zabieg.

O ile o powiększaniu ust czy piersi mówi się i pisze sporo, o tyle ten zabieg wciąż pozostaje w Polsce tematem tabu. O nim się szepcze, a nie rozmawia. – Choć przecież powiększanie penisa nie tylko służy podwyższaniu samoakceptacji, ale i jakości współżycia, o czym się rzadko mówi – podsumowuje dr Mateusz Kamiński.

Czytaj więcej: Kobiece piersi to cud ewolucji. Jednak wciąż nie potrafimy ich szanować. Dlaczego?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version