Ona leży i myśli, co ugotować na obiad, a on w tym czasie zaspakaja swoje potrzeby. Do seksu musiała się przymusić, bo ma wpojone, że to obowiązek. „Boję się, że mnie zdradzi, jeśli odmówię”, to najczęstszy argument. Dlaczego tak wiele kobiet traktuje seks jako czynność, którą trzeba „odhaczyć”, by utrzymać relację?

– Coraz częściej po prostu mi się nie chce. Jestem zmęczona, za dużo pracuję, za mało śpię. Ale wciąż mam w głowie to, co powtarzała babcia mojej mamie, a matka mnie: „jak nie z tobą, to z inną”. Więc idę do łóżka z partnerem, który ma wysokie libido i dużo wolnego czasu – opowiada Maria (35 l.). Zastrzega, że partner jej do seksu nigdy nie zmusza. Po prostu Maria mu nie odmawia. Teraz prosi o zmianę imienia: boi się, że ktoś ją rozpozna i „będzie wstyd”. Wstyd, że uprawia z partnerem seks, na który „powinna mieć zawsze ochotę”. A nie ma. I wstyd, bo powtarza babcine zabobony na temat intymności, a przecież oficjalnie jest postępową, feminizującą, żyjącą w wolnym związku doktorantką.

Maria nie jest w swoim postępowaniu osamotniona.

– Ja też to robię wtedy, kiedy on chce, a ja sobie myślę: dobra, no chłopie. Chcesz? Nie ma problemu. Jestem twoją żoną, ja cię kocham” – powiedziała Nicola Sochacki-Wójcicka, znana w sieci jako Mama Ginekolog influencerka z prawie milionem followersów. Kontrowersyjne wyznanie, które rozgrzało sieć, padło w podcaście „Nicola i Ola”, prowadzonym przez Mamę Ginekolog z lekarką Aleksandrą Marianowską. Co ciekawe, odcinek opublikowano 14 lutego, w Walentynki. Nicola wyjaśniła, że chodzi jej o zjawisko „maintenance sex”, czyli współżycia „mimo braku dobrego nastroju”, jak opisuje to portal NBC News. Podobno wzmacnia to relację.

Setki internautów wyraziło swoje oburzenie lub zaniepokojenie. Chociaż coraz więcej mówi się o tym, że seks powinien odbywać się za zgodą (i chęcią!) wszystkich zaangażowanych stron, zmuszanie się do współżycia jest powszechniejsze niż się wydaje. Wygląda na to, że Mama Ginekolog po prostu przedstawiła pogląd ogromnej części Polek. Ale kiedy takie słowa wypowiada idolka setek tysięcy osób, zjawisko zostaje społecznie legitymizowane.

W gabinetach ginekologicznych temat zmuszania się do seksu poruszany jest niemal codziennie. – U mnie wypływa i to bardzo często, nieraz już na początku wizyty – przyznaje dr Martyna Sikora-Jajani, ginekolożka, współwłaścicielka łódzkiej kliniki „Intima Art&Este” współpracująca z warszawskimi klinikami „Estebelle” oraz „Anclara”.– Moja praca skupia się wokół ginekologii regeneracyjnej, rekonstrukcyjnej i plastycznej. Częścią poprawnej diagnostyki i ewentualnie zalecenia różnego rodzaju działań jest zebranie odpowiedniego wywiadu lekarskiego. Pacjentki przychodzą często z powodu dolegliwości bólowych. Nierzadko ból ma podłoże psychologiczne, emocjonalne. Współpracuję więc z fizjoterapeutkami uroginekologicznymi, z seksuologami, z psychologami i psychiatrami.

To zmuszanie się trwa nieraz latami, więc kobiety nie postrzegają go jako problem, tylko codzienność. – Często pacjentka próbuje wypierać fakt, że zmusza się do uprawiania seksu. Przyczyny zwykle wymagają terapii, czasem jeszcze leczenia farmakologicznego – dodaje lekarka.

W gabinecie Mai Pisarek, psycholożki i psychotraumatolożki, temat współżycia bez chęci pojawia się dość często.– Kobiety opowiadają mi, że w ich związkach zbliżenie wygląda tak oto: one leżą i myślą, co ugotować na obiad, a mężczyzna w tym czasie zaspakaja swoje potrzeby.

– Wiele kobiet uzasadnia swoje zachowanie przekonaniem, że jest to ich obowiązek w związku, nie tylko małżeńskim – relacjonuje Daria Świderek, psycholożka, seksuolożka, która prowadzi gabinet „Open Mind”.

Pacjentki tłumaczą: „on tego potrzebuje, a ja nie chcę być złą partnerką”, „nie mam na to ochoty, ale jeśli odmówię, to będzie zły, zirytowany, będzie mi robił na złość” lub, chyba najczęściej, „boję się, że mnie zdradzi, jeśli odmówię”. – Odczuwają strach, że jeśli będą odmawiać seksu, partner je zdradzi albo przestanie okazywać im uczucia. Wiele kobiet traktuje seks jako czynność, którą trzeba „odhaczyć”, by zachować spokój w relacji– dodaje Świderek.

Ustaliliśmy już, że to się w związkach zdarza i to często. Lecz czy na pewno przymuszanie się do seksu jest tak szkodliwe? – Owszem. Zmuszanie zabiera przyjemność. A przyjemność seksualna jest objawem zdrowia– tłumaczy Michał Sawicki, psycholog, seksuolog i terapeuta. Radzi, by połączyć kropki: zmuszanie się do kontaktów seksualnych nie jest wyrazem dbania o zdrowie. Taka presja może budować niechęć do drugiej osoby i w dłuższej perspektywie niszczyć pożądanie. – Brak chęci do seksu oznacza brak podniecenia i reakcji genitalnej. W niektórych przypadkach spowoduje ból podczas seksu. Pacjentki zgłaszają się z tym problemem do gabinetu seksuologicznego –wyznaje.

Zmuszanie innych osób do seksu możemy rozpatrywać w kategorii zgwałcenia – przekonuje Michał Tęcza, seksuolog i wykładowca. Przypomina, że prawo stanowi: „kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”. A zmuszanie siebie?

– Wychowanie dziewcząt w przekonaniu, że nie wolno im się złościć (bo będą brzydkie, niegrzeczne itd.) powoduje, że łatwiej złamać opór przed podjęciem kontaktu seksualnego. Jeśli od dziecka trenuje się kobiety do przekraczania swoich granic, to i w obszarze intymności przekroczą je częściej. A takie kontakty seksualne mogą wyzwalać u kobiety poczucie winy, wstyd, frustrację oraz złość – dodaje seksuolog.

Wiele kobiet naprawdę wierzy, że nie wypada lub nie powinno się odmawiać seksu komuś, z kim są w związku. A nawet jeśli raz czy dwa (o zgrozo) powiedziały „nie”, to uważają, że ten trzeci raz trzeba „zaliczyć”, bo będą problemy.

Daria Świderek rozmawia o tym podczas terapii z kobietami. Większość z nich dorastała w przekonaniu, że seks to obowiązek kobiety wobec mężczyzny, zaś odmowa może prowadzić do problemów w związku.– Niektóre doświadczyły przemocy seksualnej lub dorastały w rodzinach, gdzie seks był tematem tabu, co sprawia, że nie potrafią jasno określić swoich granic i potrzeb. Lęk przed odrzuceniem, niska samoocena, brak edukacji seksualnej, problemy w relacji, a nawet zaburzenia hormonalne czy depresja mogą przyczyniać się do zmuszania siebie do seksu – zauważa.

Czy i kiedy pojawia się świadomość, że to działania autodestrukcyjnie?

– My, kobiety, zazwyczaj szukamy winy głównie w sobie – przyznaje dr Martyna Sikora-Jajani.– Próbujemy winić się także za to, że nie odczuwamy ochoty na seks, bo np. mamy infekcje, dużo stresu, jesteśmy zmęczone. Mimo to do seksu dochodzi. Znam sporo pacjentek w trakcie separacji, sprawy rozwodowej albo już rozwiedzionych, u których pojawiła się świadomość: „to nie tylko moja wina, że nie mam ochoty na seks, ale całej relacji”. Jednak te, które pragną uratować związek, nie chcą wiecznie odmawiać. I bywa, że się zmuszają.

Ważnym wątkiem jest powrót do życia seksualnego po porodzie. – Czy każda kobieta musi wrócić do aktywności seksualnej po sześciu tygodniach, gdy tylko się kończy połóg? Nie, to bardzo indywidualne – twierdzi dr Sikora-Jajani. – Zmuszanie się do seksu, kiedy np. blizna po porodzie naturalnym czy cięciu cesarskim jest wciąż bolesna, to błędne koło. Może pojawić się nasilenie dolegliwości i większa blokada.

– Każda osoba ma prawo do decydowania, jak żyje i współżyje – podkreśla Maja Pisarek. Wysłuchała kontrowersyjnych słów influencerki. – W jednym z komentarzy pod postem Mama Ginekolog namawia: „Normalizujmy normalne, szczęśliwe relacje partnerskie. Przestańmy romantyzować seks”. Oczywiście rozumiem, że czasem potrzebujemy rozładować napięcie seksualne i nie jest to obraz jak ze słynnej sceny filmu „Uwierz w ducha”. Ale takie publiczne wypowiedzi mogą prowadzić do interpretacji, w której ktoś uzna, że nawet jeśli ci się nie chce, to masz podtrzymywać relację małżeńską i uprawiać seks. Tego się bardzo obawiam – wzdycha psychotraumatolożka.

Próbuje zrozumieć przekaz:– Być może Mama Ginekolog chciała przekazać, że w jej psychice takie działania nie pozostawiają żadnego śladu. Nie wzięła jednak pod uwagę, że odbiorcy treści funkcjonują w różnych relacjach. Ta niefortunna wypowiedź może otworzyć drzwi do przemocy, nadużyć, manipulacji. Być argumentem dla osób, stosujących przemoc seksualną.

Ból w czasie stosunku, pojawiające się po nim infekcje, brak satysfakcji seksualnej. Z obserwacji Martyny Sikory-Jajani wynika, że to najczęstsze czynniki, które odpychają kobiety od współżycia. Niektóre nic z tym nie robiły latami, myśląc, że taki nasz kobiecy los. Konsekwencją może być jednak nawet całkowita niechęć do seksu.

– Kiedy zbliżam się do fotelu ginekologicznego, na którym siedzi pacjentka straumatyzowana bólem, ona już bardzo się stresuje. Niekiedy płacze. Aby poradzić sobie z traumą, potrzebne jest wsparcie psychologiczne, seksuologiczne – opowiada ginekolożka. Przypomina, że kobiety naturalnie mają inne libido, a na różnych etapach życia odczuwają mniejszą, większą lub zanikającą ochotę na seks, co jest jak najbardziej OK. Niektóre jednak chcą się dostosować do partnera czy męża, który ma zupełnie inne libido. Idą z nim do łóżka, mimo własnych oporów.

– Niewiele pacjentek rozumie, że to jest szkodliwe dla ich psychiki, zdrowia, nawet dla związku – mówi dr Sikora-Jajani. – Seks, do którego się przymuszamy, może powodować dolegliwości bólowe czy problemy natury emocjonalnej, również w relacji. Bywa, że pojawiają się nawrotowe infekcje pochwy czy cewki moczowej, krwawienia, ból przedsionka pochwy czy sromu, niezależny od stosunku itd. I przekonanie, że seks nie jest niczym przyjemnym, scalającym, dobrym. A później już mamy takie spięcie mięśni, traumę i dolegliwości bólowe, że nie jesteśmy w stanie współżyć. Wtedy żaden pojedynczy zabieg nie pomoże: musimy działać zespołem i uzbroić się w cierpliwość – dodaje.

Niechęć do seksu nie musi być wcale związana z trudnościami w związku czy z niskim libido. – Toksyczne środowisko w pracy, problemy z chorującymi rodzicami albo z dziećmi, kłopoty finansowe i inne – wylicza możliwe przyczyny lekarka.

Daria Świderek zauważyła, że wiele zmuszających się do seksu kobiet doświadcza obniżenia poczucia własnej wartości. Czują, że ich potrzeby nie mają znaczenia.– Pojawia się lęk oraz przewlekły stres, a także mechanizmy obronne, jak choćby dysocjacja: odcinanie się od emocji i ciała podczas seksu – przyznaje.

Niektóre kobiety zaczynają odczuwać wstyd i poczucie winy z powodu tego, że nie są w stanie czerpać przyjemności ze współżycia, a jednocześnie nie chcą rozczarować partnera. Bywa, że stopniowo zanika im libido. Dlaczego? – Ciało i umysł uczą się, że seks jest nieprzyjemnym obowiązkiem. Może to prowadzić do unikania bliskości, a nawet rozwoju awersji seksualnej, kiedy kobieta zaczyna odczuwać niechęć lub lęk przed intymnością – wyjaśnia seksuolożka.

Zmuszanie się do seksu wpływa destrukcyjnie również na relację, choć o tym mówi się najmniej. Brak szczerości w sferze intymnej nakręca emocjonalny dystans, konflikty, spadek zaufania. – Jeśli partner dowiaduje się, że kobieta zgadzała się na seks tylko z poczucia obowiązku, może poczuć się zraniony lub oszukany, co wpływa negatywnie na dynamikę związku, czyniąc intymność źródłem napięcia zamiast bliskości – zauważa Daria Świderek.

Jej zdaniem, aby zapobiec takiej sytuacji, istotna jest otwarta komunikacja w związku. Bez edukacji daleko nie zajedziemy. Kobiety muszą się w końcu dowiedzieć, że ich potrzeby są równie ważne, jak potrzeby partnera. Mają pełne prawo do odmawiania seksu bez poczucia winy. Warto popracować nad asertywnością i ustalaniem granic, choćby w terapii (indywidualnej lub pary).

– Pomocne będzie wsparcie grupowe, rozmowy z innymi kobietami, a także zwiększenie społecznej świadomości na temat tego problemu. Przecież zdrowa intymność opiera się na wzajemnym szacunku, chęci obu stron i poczuciu bezpieczeństwa – podsumowuje Daria Świderek.

Podczas pracy nad tekstem rozmawiałam z wieloma osobami, które były oburzone „przyzwoleniem” na zmuszanie się do seksu. Zjawisko nie dotyczy wyłącznie kobiet (choć wśród mężczyzn przymuszanie występuje rzadziej, przekonują eksperci). Pewna wykładowczyni uniwersytecka odmówiła publicznej wypowiedzi na tak drażliwy temat; cytuję anonimowo jej prywatną wiadomość: „Jeśli popularne osoby nie biorą pod uwagę faktu, że jakiś pseudomacho wykorzysta ich słowa jako kartę przetargową, ofiary przemocy będą miały przes***”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version