Jak powstają mechanizmy trwania przy partnerach, którzy borykają się z problemami z alkoholem, nadmierną agresywnością, uzależnieniem od narkotyków, hazardu, seksu? Jak to się dzieje, że dyskontując swoje potrzeby, kobiety opiekują się takimi mężczyznami i cierpiąc, pozostają z nimi w związkach?

Z pokolenia na pokolenia przekazywane są wzorce roli kobiecej. Utrwalają się one poprzez „przepisy” – kim ma być kobieta, jak ma się zachowywać, jak winna wypełniać swoją rolę. Te przepisy to zachowania i reakcje babek, matek, ciotek, sióstr. Jednym z nim jest także wzorzec współzależności.

Wzorzec ten tworzą nakazy zawarte w słowach: „odpuść”, „ustąp”, „zajmij się”, „udawaj”, „wytrzymaj”, „nie proś”, „nie czuj”, „zaciśnij zęby”. To przekazy: „taki już nasz los”, „my, kobiety, musimy być mądrzejsze”, „widocznie tak nam jest pisane”, „każda z nas przechodziła przez to samo”, „a co, myślałaś, że będziesz mieć lepiej”, „nie licz, że on się zmieni”.

Gloria Noriega, analityczka transakcyjna, opisała go jako „zaburzenie w strefie relacji międzyludzkich, charakteryzujące się silną zależnością od problematycznego partnera okazywaną przez niezadowolenie oraz osobiste cierpienie, kiedy to kobieta skupia swoją uwagę na zaspokajaniu potrzeb partnera i innych ludzi, dyskontując swoje własne potrzeby”.

Z badań Noriegi wynika, że wzorzec współzależności związany jest ze wczesnymi stratami emocjonalnymi w rodzinie, takimi jak śmierć jednego z rodziców, separacja bądź rozwód, opuszczenie przez jednego z rodziców albo jego chroniczna choroba. Jeśli któraś z tych strat miała miejsce we wczesnym dzieciństwie, to w dorosłości kobieta nieświadomie szuka relacji wypełniającej ten brak.

Częściej ów wzorzec dotyczy najstarszych córek, które w przekazie rodzicielskim mają być odpowiedzialne, zaradne, dbać o innych, spełniać oczekiwania, szybko dorosnąć. W rodzinach z problemem choroby bądź nieobecności jednego z rodziców córki takie mogą wchodzić w rolę partnerki/przyjaciółki drugiego rodzica, przejmując na siebie ciężar bardziej przynależny dorosłemu niż dziecku. W ten sposób od dzieciństwa mają „ćwiczyć się” w odkładaniu i wypieraniu własnych potrzeb na rzecz odczytywania pragnień, potrzeb, a także stanów emocjonalnych innych osób. Wtedy sprawienie, by inni byli zadowoleni, zdrowi, zaspokojeni, staje się ważniejsze niż skupienie się na realizacji własnych celów. Szczególnie w tych rodzinach, w których panuje duży chaos, zamęt, jest wiele niepokoju, a dziewczynki żyją w alercie konieczności szybkiego odczytywania tego, co dzieje się w otoczeniu, mogą „znieczulać siebie” poprzez odcinanie doznań z ciała oraz bólu psychicznego. Jako najstarsze córki ściągają najwięcej projekcji rodzicielskich.

Wzorzec współzależności współwystępuje także z historią przemocy w rodzinie, alkoholizmem (u rodzeństwa, rodziców, ale także u dziadków), z doświadczeniami z agresywnym partnerem oraz z uległymi zachowaniami kobiety w stosunku do partnera. Realizuje się on w symbiotycznym związku i powoduje zakłócenia rozwoju tożsamości kobiety.

W symbiotycznym związku bliskość nierzadko kojarzona jest z uległością, a intymność z zanikaniem granic pomiędzy partnerami. Kobieta zaczyna przejmować jako własne wartości, myśli, pragnienia czy marzenia partnera. Może je potem poddawać racjonalizacji, określając siebie jako osobę wyjątkowo wrażliwą bądź empatyczną. Symbiotyczność związku jest wzmacniana przez tzw. zachowania pasywne (które nie rozwiązują problemu współzależności), takie jak: zaprzeczanie, tłumienie emocji, stany depresyjne, nadmierna czujność, lęk oraz tendencje kompulsywne.

Zaprzeczanie to mechanizm, który podtrzymuje złudne poczucie bezpieczeństwa. Towarzyszy mu wybiórcze spostrzeganie rzeczywistości, brak kontaktu z całościowym obrazem swojej sytuacji egzystencjalnej, wyolbrzymianie drobnych chwil, zniekształcanie zdarzeń.

Z kolei tłumienie emocji to strategia obronna, u podstaw której leży przekonanie, że emocje to słabość, gdyż zaburzają zachowanie pełnej kontroli nad swoim postępowaniem. Lęk, złość, smutek czy strach traktowane są jako niedojrzałe i zagrażające. Tłumieniu emocji towarzyszyć mogą stany dysocjacji oraz problemy psychosomatyczne. Niekiedy zaś skumulowane na skutek tłumienia emocje znajdują ujście w silnych wybuchach spowodowanych niewielkimi, zdawałoby się, powodami, drobnymi nieporozumieniami.

Stany depresyjne – obniżenie nastroju, ale także obniżenie odporności (trwające bądź notorycznie powracające stany przemęczenia, przeziębienia) – mogą być dla kobiet z wzorcem współuzależnienia dowodem ich porażki w sprawnym funkcjonowaniu. Dlatego takie kobiety często im zaprzeczają i ich nie ujawniają.

Nadmierna czujność natomiast wiąże się z uzależnieniem własnego poczucia wartości od innych ludzi i własnego stanu emocjonalnego od tego, jak czują się inni. Taka czujność pochłania bardzo dużo energii, powodując stały stan podwyższonej kontroli, wyczulenie na najmniejsze przejawy niezadowolenia u innych. Jednocześnie spożytkowanie tak dużej ilości energii potrafi skutkować chwilowymi i często niewidocznymi dla otoczenia stanami apatii czy poczuciem wyczerpania.

Brak odczytywania i realizacji własnych potrzeb przez współuzależnione kobiety oraz towarzyszące temu poczucie osamotnienia mogą także wzbudzać lęk egzystencjalny przejawiający się albo w postaci „rozlanego” niepokoju, albo nagłych ataków paniki.

Tendencje kompulsywne zaś stanowią mechanizm obronny, dzięki któremu możliwe jest odcięcie się od własnych uczuć. Przynoszą one chwilową ulgę, angażują na jakiś czas świadomość kobiety. Mogą dotyczyć pracy, jedzenia, oglądania telewizji, zatapiania się w czytaniu, poszukiwania intensywnego seksu, realizacji rytuałów religijnych itp.

Kobiety z wzorcem współzależności budują swoje poczucie wartości na podstawie zachowań i emocji partnera. Te stają się dla nich wskaźnikiem tego, co kobieta powinna zrobić i jak powinna się czuć. Aby mogła się dobrze czuć, jej partner powinien być zadowolony i zachowywać się w określony sposób (np. szukać z nią kontaktu). Jeśli partner nie czuje się dobrze, to ona czuje się odpowiedzialna za poprawę jego samopoczucia. Nie sprawdzając własnych potrzeb, nie stawiając granic, kobieta zaczyna wchodzić w błędne koło domyślania się, a to może prowadzić do działań nieprzynoszących efektu poprawy stanu partnera. Poczucie mocy i sprawczości dotyczącej partnera jeszcze bardziej zaciska symbiotyczność danej relacji. Rola Ratownika, w jaką wchodzą współzależne kobiety, zamyka możliwość ich własnego rozwoju. Skupienie na partnerze ogranicza krąg bliskich relacji bądź może powodować, że w jakichkolwiek innych relacjach temat partnera i tak staje się dominujący.

W relacjach z partnerem kobieta nieświadomie odtwarza sytuacje przeżyte w dzieciństwie. Choć na bardzo podstawowym poziomie egzystencjalnym potrzebuje miłości, akceptacji i szacunku, to na poziomie psychologicznym w swoich związkach z mężczyznami odtwarza wzorzec braku, niezaspokojenia, bólu fizycznego i/lub psychicznego.

We wzorcach międzypokoleniowych motyw ten może być przekazywany od praprababek i włączać się w historię indywidualną. Niekiedy kobiety funkcjonujące w tym wzorcu nie zauważają nici powiązań z kobietami z rodziny. Dzieje się tak wtedy, gdy nie chcą być podobne do matek, babek czy sióstr i własną historię starają się budować na przeświadczeniu o inności. Inność ta potrafi przejawiać się w większej zaradności życiowej, w umiejętności radzenia sobie z sytuacjami stresującymi, w pięciu się po szczeblach kariery, w dobrym stanie posiadania dóbr materialnych w porównaniu z innymi kobietami z rodziny, w dostępie do poznawania świata, w dostępie do wiedzy (studia, studia podyplomowe, liczne kursy). Zewnętrzna powłoka życia takiej kobiety może się różnić od tych typowych dla kobiet z jej rodziny, jednak współzależność „infekuje” psychikę współuzależnionej specyficznym sposobem myślenia o sobie i o budowaniu relacji.

Przekazy międzypokoleniowe działają w ukryciu, poprzez subtelne zachowania, ukryte transakcje, powtarzające się wzorce relacyjne, emocjonalne reakcje. Poprzez to, co w rodzinach przemilczane i schowane, niezamknięte, niedokończone, nieprzeżyte. Każda rodzina ma swoisty kod, w którym zapisane są role, także te związane z płcią. Ta wewnętrzna wiedza odtwarzana jest zarówno w zachowaniach, przekonaniach, jak i w sposobach przeżywania siebie oraz innych.

Fanita English, analityczka transakcyjna, określiła jeden z procesów działających w rodzinach przekazem „gorącego ziemniaka” (hot potato). Coś zaczyna dołączać się do życia dziecka, choć to coś faktycznie było doświadczeniem rodzica. I tak może się zdarzyć, że rodzice, którzy byli bici przez własnych rodziców, transmitują swój ból na dziecko – i wtedy, zupełnie nieświadomie, na chwilę przestają czuć własną ranę. Tak samo mogą być transmitowane myśli samobójcze, wygórowane ambicje, przymus sukcesu, konieczność zadowalania innych. Posiadacz „gorącego ziemniaka” magicznie wierzy, że jeśli ten przejdzie na kogoś innego, to on sam wyzwoli się od jego ciężaru i parzącego żaru. Mechanizm ten może też przenosić rodzinne przekazy związane z tłumionymi uczuciami dotyczącymi doświadczeń przemocy, zaniedbania bądź porzucenia w rodzinie.

Rozpoczęcie procesu zmiany (np. w procesie psychoterapii) możliwe jest tylko wtedy, gdy kobieta uzna istnienie w niej potrzeby pomocy. We wzorcu współuzależnienia świadomość potrzeby pomocy jest przeniesiona na osobę partnera, gdyż to on postrzegany jest jako ten, który jej potrzebuje.

Niekiedy impulsem do poszukania pomocy staje się poczucie zmęczenia i wyczerpania, ale także pojawiające się problemy psychosomatyczne (np. ze strony układu trawiennego, problemy z nadciśnieniem, problemy jelitowe, dysfunkcje w sferze seksualnej).

Jeśli kobieta przejdzie przez pierwszy próg uznania swojego bólu psychicznego i niezgody na tkwienie w toksycznej dla niej sytuacji, wtedy może zacząć się proces poszerzania świadomości i poszukiwania innych niż dotychczasowe opcji funkcjonowania w związkach.

Jednym ze sposobów na wyjście ze wzorca współuzależnienia jest analiza skryptów międzypokoleniowych polegająca na łączeniu własnej historii z historią systemu rodzinnego. Potrafi ona nadawać sens procesom wymykającym się naszemu rozumieniu. To odbarczający od winy sposób wiązania naszych aktualnych problemów ze zdarzeniami z przeszłości – nie po to, by znaleźć przyczynę, ale po to, by znaleźć rozumienie i znaczenie.

Magdalena Sękowska — psycholog, psychoterapeuta, dyrektor Kliniki Rodzina-Para-Jednostka w Poznaniu, specjalizuje się w psychoterapii par, psychoterapii indywidualnej oraz w pracy z rodzicami nad relacjami z dziećmi

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version