Po jednej stronie ziemniak to potato, po drugiej – potatto. Po jednej stronie można mieć na imię Donall i spać spokojnie, ale jeśli Donall miał to nieszczęście urodzić się po stronie drugiej – ze snem nie będzie już tak łatwo. Niewinne różnice? Oddalmy więc kamerę.

Celebrytki podkładające bomby w Londynie. Tajemnicze zniknięcia. Krwawe protesty i strajki głodowe. Absurdalne, momentami, podziały językowe. Obywatele starający się żyć „normalnie” w świecie pełnym zasadzek i nienawiści.

To obrazki z Irlandii Północnej. Zbudowanej na sprzecznościach, zamieszkanej przez obywateli, którzy wciąż próbują odnaleźć własną tożsamość. I którzy – w dużej części – nie pozwalają na opuszczanie gardy. Obrazki te przedstawiają historie o próbach porozumienia i pojednania, z których część zakończyła się sukcesem, a część pozostaje bolesnym wspomnieniem porażki. Jak układają się losy tych, którzy przetrwali „Kłopoty” – konflikt między katolikami a protestantami z lat 1968-1998?

Pod koniec 2024 r. nakładem wydawnictwa ArtRage ukazało się polskie tłumaczenie powieści „Mleczarz” Anny Burns w przekładzie Agi Zano wyróżnionej Nagrodą Bookera (2018). Chociaż nazwa kraju i w zasadzie wszystkie czynniki identyfikujące są usunięte z powieści, szczegóły kulturowe, społeczne i polityczne lokują powieść w okresie zamieszek lat 70. w Irlandii Północnej.

Narratorką jest 18-letnia dziewczyna będąca w „niby-związku” z „niby-chłopakiem”. Czyta książki podczas spacerowania po mieście, co jest określane jako nienormalne, odstające od normy. „Celem mojego czytania podczas chodzenia było świadome unikanie wiedzy” – przyznaje, myśląc, że konformistyczne nastawienie pomoże jej przetrwać i odwrócić od siebie spojrzenia sąsiadów, uniknąć spotkań z tytułowym Mleczarzem – starszym opozycjonistą, który ma na jej punkcie obsesję. „Wybierałam dziewiętnastowieczne powieści – mówi bohaterka. – Dwudziestowiecznych nie lubiłam, bo nie lubiłam dwudziestego wieku”.

Trudno nie zgodzić się z jej antypatią do XX w. – zwłaszcza gdy w trakcie lektury „Mleczarza” coraz częściej zadajemy sobie pytanie: jak można było żyć w miejscu, w którym „cała ta psychopolityczna atmosfera, otoczona zasiekami zasad i lojalności, plemiennej tożsamości, tego, co dozwolone, a co zakazane, nie kończyła się na (…) tych, co »z tamtej części ulicy«, »zza wody«, »zza granicy«”? Atmosfera lęku była dosłownie wszędzie.

Są „oni” i „my”. Ludzie „zza wody”, czyli Anglicy, i ludzie „stąd”, czyli Irlandczycy, walczący o niepodległość i zjednoczenie wyspy. Republikanie i znajdujący się tuż za rogiem ulicy lojaliści. Są bary, do których można wejść tylko katolikom, i takie, w których katolicy zostaliby – w najlepszym przypadku – wyrzuceni za drzwi. Żeby zrozumieć to, co w „Mleczarzu” jest celowo przemilczane, należy poznać genezę, przebieg i konsekwencje „Kłopotów”. Jak? Na przykład czytając kompleksowy reportaż „Cokolwiek powiesz, nic nie mów” Patricka Raddena Keefe’a (w tłumaczeniu Jana Dzierzgowskiego) oraz reportaż Aleksandry Łojek „Belfast. 99 ścian pokoju”.

Keefe skupia się na genezie konfliktu, w ponad 500-stronicowej publikacji szczegółowo opisując formowanie się ruchu oporu – Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA). Zarówno amerykański pisarz, jak i Aleksandra Łojek rozpoczynają swoje książki, przywołując głośną na cały świat sprawę zaginięcia Jean McConville – wdowy, którą w 1972 r. (jak się po latach okazało) porwali i zamordowali podejrzewający ją o kolaborację z Wielką Brytanią członkowie wspomnianej organizacji paramilitarnej. McConville zginęła, osieracając dziesięcioro dzieci, a jej śmierć wywołała szeroką dyskusję na temat metod działania opozycjonistów. Poruszająca scena wywlekania Jean na oczach jej synów i córek ma miejsce także w pierwszym odcinku świetnego serialu nakręconego na podstawie reportażu Keefe’a – „Nic nie mów” (dostępnego w Polsce na Canal+).

Historia Irlandki łączy się z losami najsłynniejszych bojowniczek IRA – sióstr Dolours i Marian Price (w tych rolach wspaniale odnalazły się w serialu Lola Petticrew i Hazel Doupe). To im zarówno Keefe, Łojek, jak i Joshua Zetumer (twórca produkcji „Nic nie mów”) poświęcają wiele uwagi. Nic dziwnego – ich życiorysy są pełne sprzeczności i trudno je poddać jednoznacznej ocenie. Ocenie tej wymyka się zwłaszcza jedna z sióstr – Dolours Price. W młodości była bezwzględną terrorystką, nie odmawiała wykonania żadnego rozkazu, a w szeregach IRA chciała być traktowana na równi z mężczyznami. To ona współuczestniczyła w porwaniu Jean McConville. To ona była odpowiedzialna za krwawe zamachy w Londynie.

Siostry Price w czasie „Kłopotów” były celebrytkami, a – po tym jak zostały schwytane i aresztowane – ich proces budził powszechne zainteresowanie. Aktorzy (np. Vanessa Redgrave, znana z filmu „Powiększenie”) oferowali im azyl u siebie w domu, angielska prasa rozpisywała się na temat „niebezpiecznych bojowniczek”, a – jak przywołuje Keefe – „Times” uczynił z Dolours ikonę politycznego radykalizmu i kontrkultury dążącej do obalenia istniejącego porządku. Co ciekawe, mąż Dolours Stephen Rea w „Grze pozorów” (ciekawym, ale nieco tendencyjnym filmie z 1992 r. w reżyserii Neila Jordana) gra bojownika IRA, który… zaprzyjaźnia się z porwanym przez siebie brytyjskim żołnierzem.

Siostry budziły skrajne emocje – tak jak skrajne emocje od początku budziły organizacje paramilitarne.

Opozycjoniści tworzący te organizacje w „Mleczarzu” są przedstawieni jako mężni „ludzie honoru”, ale także jako okrutni chłopcy, którzy mordowali z zimną krwią. Mieszkańcy Belfastu powoli tracili „przeświadczenie o moralnej stosowności środków, którymi posługują się, walcząc o sprawę”. W dzielnicy katolickiej początkowo mówiono, że byli oni „nieustraszonymi legendarnymi wojownikami”. Szybko jednak okazało się – jak twierdzi narratorka „Mleczarza” – że „typ idealisty wyzionął ducha, a do typu, który nadszedł po nim, bardziej skłaniającego się ku gangsterce niż partyzantce, ludzie mieli już coraz większe zastrzeżenia”.

Do zmiany nastawienia wobec IRA przyczyniła się między innymi spektakularna seria bombardowań w czarny piątek w lipcu 1972 r. Od tego czasu – jak w reportażu pisze Keefe – „wśród umiarkowanych irlandzkich nacjonalistów topniało poparcie dla walki zbrojnej”. Po strajku głodowym i wieloletnim pobycie w więzieniu nawet sama Dolours Price wystąpiła z IRA, w liście do przyjaciela Fennera Brockwaya pisząc, że „nabiera wątpliwości, czy przemoc jest skuteczna”.

Oprócz Dolours i Marian Price najważniejszymi osobami w IRA byli Gerry Adams (założyciel partii Sinn Féin, który nigdy nie przyznał się do tego, że zarządzał operacjami w IRA; „Nie jestem i nigdy nie byłem członkiem Irlandzkiej Armii Republikańskiej” – twierdzi do dziś) i Brendan Hughes. Podstawowym elementem strategii IRA było detonowanie bomb w dzielnicach handlowych i okręgach przemysłowych w całej Irlandii Północnej, większość sklepów i zakładów należała bowiem do unionistów lub brytyjskich firm. Hughes i Adams podkreślali, że przed każdym zamachem wysyłają ostrzeżenia do policji i mediów, by móc w porę ewakuować cywilów. To, czy zawsze się to udawało, możemy dopowiedzieć już sami.

Dla jednych – „zbiry i gangsterzy” (jak mówił w 1976 r. Roy Mason, sekretarz stanu do spraw Irlandii Północnej), dla innych – bohaterowie. Członkowie IRA do dziś wzbudzają skrajne emocje, a kolorowe murale z ich symbolami na tle irlandzkiej flagi zdobią wiele murów, zwłaszcza Belfastu i Derry.

Najmłodsze siostry narratorki „Mleczarza” próbują – co szokuje całą rodzinę – zrozumieć punkt widzenia tych „zza wody”. Taki dialog chcą też prowadzić nastoletnie bohaterki serialu „Derry Girls” (scenariusza Lisy McGee). Erin, Orla, Michelle i Clare dorastają w Derry w latach 90., razem z kuzynem Michelle – Anglikiem. W serialu codzienne, nastoletnie problemy (dojrzewanie seksualne, nauka w katolickiej, dziewczyńskiej szkole) przeplatane są „niedogodnościami”, na które bohaterki, przyzwyczajone już do takiej rzeczywistości, nie zwracają większej uwagi. Informacja o bombie na moście wywołuje u mamy Orli rozpacz – będzie musiała przełożyć wizytę u manicurzystki. Słodko-gorzkie są także sceny, w których James notorycznie obrywa za to, że na egzaminie z historii trzeba się uczyć o tak wielu najazdach Anglików („Gdyby nie wasz kolonializm, nie musielibyśmy się tego uczyć, ty angielski dupku! – mówi w pewnym momencie Michelle). Rodzinną sielankę potrafi także zmącić na przykład odkrycie, że w bagażniku samochodowym ukrył się bojownik IRA starający się przekroczyć granicę.

James, mimo że jest „zza wody”, jak napisałaby Burns, zyskał jednak sympatię dziewczyn, które – koniec końców – usiostrzawiają go i pozwalają nazywać się „dziewczyną z Derry”. Bohaterowie przez wszystkie cztery sezony serialu wielokrotnie przypominają o ludzkim pragnieniu normalności, nawet w najbardziej nienormalnych okolicznościach.

Dorastanie w latach 90. to dorastanie w czasach zmian – w końcu to w 1998 r. doszło do porozumienia wielkopiątkowego, mającego – przynajmniej w teorii – zakończyć krwawy konflikt. W ramach porozumienia bojownicy o sprawę (z dwóch stron) zostali warunkowo wypuszczeni z więzień, więc – jak pisze Łojek – „w Irlandii Północnej nietrudno było spotkać kata swojego brata, matki czy ojca, po prostu wchodząc do supermarketu”.

Za porozumieniem z 1998 r. miały iść także próby pojednawcze. To wtedy powstają więc inicjatywy, które mają zintegrować młodych katolików i protestantów. Na jedno z takich wydarzeń – obóz „Przyjaciele bez granic” – wybierają się bohaterki „Derry Girls”. O innych próbach dowiadujemy się z reportażu Keefe’a, który opisuje projekt „Belfast” – inicjatywę rozwoju społecznego, ekonomicznego i urbanistycznego stolicy. Jak pisze reporter, „na mocy ugody członkowie ugrupowań paramilitarnych, w tym liczni sprawcy okrutnych aktów przemocy, powychodzili z więzień, nie zadbano jednak o stworzenie komisji prawdy i pojednania, dzięki której społeczność mogłaby zmierzyć się z mroczną, bolesną historią”.

W 1998 r. przeprowadzono politykę grubej kreski. W imię pokoju postanowiono, że przeszłość jest rozdziałem zamkniętym. Do 2000 r. amnestia objęła ponad 400 osób. Rodziny zaginionych – jak zauważa Łojek – chcą sprawiedliwości, rozliczenia się z historią. Jeszcze inni nie mogą się pogodzić z tym, że mordercy oprowadzają szkolne wycieczki po ulicach Belfastu.

O pomyśle spotykania się z objętymi amnestią byłymi członkami IRA (którzy mogą być przewodnikami miejskimi) ciekawie traktuje także film dokumentalny: „Irlandia Północna. Czy zjednoczenie jest nieuchronne?” (TVN24, cykl „Ewa Ewart poleca”).

Zdaniem ekspertów z dokumentu potrzeba 50 lat na ustalenie trwałego pokoju. Irlandia Północna jest w połowie drogi. Na razie trujące opary przeszłości wciąż unoszą się w powietrzu. A brexit i sekularyzacja Republiki Irlandii powoli piszą scenariusze na kolejne powieści i filmy. Oby szczęśliwsze!

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version