Nicki Pedersen to absolutna legenda żużla. Trzy razy zdobywał indywidualne mistrzostwo świata. Miało to miejsce w sezonach 2003, 2007 oraz 2008. Ostatnie lata to jednak pasmo kontuzji. Duńczyk dwukrotnie uszkodził kręgosłup, a do tego miał też złamanie panewki kości biodrowej. W poprzednim roku natomiast urazy go omijały, ale w PGE Ekstralidze w barwach ZOOLeszcz GKM Grudziądz nie potrafił już utrzymać wysokiej dyspozycji, stąd na nadchodzące rozgrywki musiał przenieść się na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Będzie zawodnikiem beniaminka – Texom Stali Rzeszów.
Pedersen mówi o końcu kariery
Dotychczas legendarny zawodnik utrzymywał, że jeśli wciąż będzie odczuwał satysfakcję z jazdy na żużlu, to nie będzie myślał o zakończeniu kariery. Te myśli jednak w głowie muszą się pojawiać, skoro 2 kwietnia skończy już 47 lat. W rozmowie z duńskimi mediami zabrał głos na ten temat.
– Rozumiem, dlaczego moja mama chciałaby, abym zakończył karierę. To jednak moja praca. Tyle że ona się skończy któregoś dnia. Za dwa, może trzy lata – powiedział Pedersen w „Ekstrabladet”.
Ma plan na emeryturę
Jeszcze w sezonie 2024 i może także później Pedersen chce bawić swoją jazdą kibiców żużlowych. Obecnie łączy zawodnictwo z rolą menedżera reprezentacji Danii. Gdy odłoży kewlar na kołek, to z pewnością bez niego żużel nie będzie już taki sam. Wielki mistrz zdradził, co będzie robił na sportowej emeryturze.
– Dużo podróżowałem, sam rezerwowałem bilety i hotele, byłem odpowiedzialny za logistykę. Dlatego dobrze byłoby pracować dla kogoś, kto zajmuje się ważnymi klientami. Mógłbym się nimi opiekować, latać z nimi, spożywać wspólne posiłki i opowiadać ciekawe historie z żużla, tak aby mogli się dowiedzieć czegoś nowego – dodał Pedersen.