Japonia stoi przed największym wyzwaniem od II wojny światowej. Przeciwnicy z Chin, Rosji i Korei Południowej mają przewagę na każdym z trzech frontów i są coraz bardziej agresywni. A dawne sojusze już nie gwarantują bezpieczeństwa.

— Znajdujemy się w bardzo niepewnej sytuacji – przyznaje japoński premier Fumio Kishida. I mówi, co jego kraj zamierza z tym zrobić.

Kilka razy premier Kishida używa słowa „pokój”, gdy omawia doniosłą decyzję swojego kraju o podjęciu największej rozbudowy potencjału wojskowego od czasów II wojny światowej.

— Odkąd zostałem premierem, znacznie zmieniliśmy japońską strategię bezpieczeństwa narodowego – mówi Kishida „Newsweekowi” podczas wywiadu w swoim biurze w Tokio. Rozmawiamy po pierwszej wizycie premiera — jako przywódcy Japonii — w Waszyngtonie. — W tej strategii, oczywiście nie zmienimy kroków, które podejmowaliśmy do tej pory jako naród miłujący pokój.

Japonia stoi w obliczu zmieniającego się porządku międzynarodowego, który wcale nie jest pokojowy, zarówno w jej własnym sąsiedztwie, jak i poza nim. Pod przywództwem Kishidy od 2021 r. Japonia bardziej asertywnie prowadzi politykę wzmacniania swoich sił obronnych i sojuszy ze Stanami Zjednoczonymi, czy innymi zachodnimi mocarstwami. Buduje też nowe partnerstwa z krajami azjatyckimi, które czasami były nieufne.

Chiny szybko rozwijają najnowocześniejszą technologię wojskową i starają się potwierdzić swoją dominującą pozycję w regionie w obliczu nasilającej się globalnej rywalizacji z USA. Sporadyczne konfrontacje morskie z Japonią o sporne wyspy na Morzu Wschodniochińskim są oznaką nasilenia rywalizacji. Korea Północna, niezrażona międzynarodowymi sankcjami, dzień po dniu rozwija rakiety zdolne do przenoszenia ładunków nuklearnych, jednocześnie nieustannie strasząc swoich wrogów płomienną retoryką.

Japonia mierzy się też z reperkusjami rosyjskiej wojny w Ukrainie. Grozi ona perspektywą szerszej wojny z NATO w Europie, a Moskwa spogląda również na wschód, gdzie od dawna toczy spór terytorialny z Tokio.

W jednym z japońskich dokumentów rządowych udostępnionych „Newsweekowi” widać ogromną nierównowagę sił militarnych otaczających Japonię. Na wszystkich trzech frontach przeciwnicy Japonii mają ogromną przewagę w liczbie żołnierzy i samolotów. Pekin i Moskwa dysponują marynarką wojenną, która ponad czterokrotnie przewyższa siły Tokio.

— Siły militarne o wysokiej jakości i liczebności są skoncentrowane w otoczeniu Japonii. Obserwuje się wyraźne trendy, takie jak dalsze gromadzenie sił zbrojnych i wzrost aktywności wojskowej – czytamy w dokumencie.

Dla Kishidy odpowiedzią jest wezwanie do broni, jakiego nie widziano w Japonii od czasów II wojny światowej, która zakończyła się prawie 80 lat temu klęską Cesarstwa Japońskiego. Rodzina Kishidy pochodzi z Hiroszimy, a on sam dorastał, słuchając przerażających opowieści ocalałych z wybuchu bomby atomowej. Ten atak zakończył wojnę i ustanowił dominację USA.

Obecnie Kishida uważa Waszyngton za swojego najważniejszego sojusznika w czasie, który nazywa „historycznym punktem zwrotnym” zarówno dla Japonii, jak i całego świata. Postawa Japonii jest nie do poznania w porównaniu z ekspansjonizmem, który doprowadził do podboju znacznej części Azji i wybrzeży Pacyfiku oraz ogłuszenia USA atakiem na Pearl Harbor w 1941 r. Ale imperialistyczne dziedzictwo pozostaje drażliwym tematem w Japonii i za granicą.

Złożenie kilka dni temu przez Kishidę ofiary w kontrowersyjnej świątyni Yasukuni ku czci japońskich poległych w XIX i XX wieku – w tym zbrodniarzy wojennych z czasów II wojny światowej – zostało oprotestowane nie tylko przez Chiny, ale także przez USA i Koreę Południową. Dla obu krajów jest to symbol przeszłości Japonii, jej okupacji i okrucieństw. To dziedzictwo tłumaczy powojenną niechęć Japonii do odbudowy siły militarnej.

Kishida szczerze mówi o tym, dlaczego Japonia jest obecnie zaangażowana w program, który będzie oznaczał podwojenie wydatków wojskowych w ciągu najbliższych pięciu lat.

— Myślę, że znajdujemy się w najbardziej wymagającej i złożonej sytuacji dot. bezpieczeństwa od zakończenia II wojny światowej – powiedział Kishida, którego konserwatywna Partia Liberalno-Demokratyczna zdominowała powojenną politykę kraju. — W takiej sytuacji musimy chronić życie i środki do życia naszych ludzi.

Kishida zapewnia, że Japonia wielokrotnie demonstrowała swoją niechęć do agresji od czasu wojny, ale twierdzi, że musi nadal podejmować wysiłki, aby wyjaśnić swoje odrodzenie militarne. — Musimy uniknąć jakichkolwiek nieporozumień – powiedział.

Według Jingdonga Juana, starszego badacza i dyrektora Programu Bezpieczeństwa Chin i Azji w sztokholmskim Międzynarodowym Instytucie Badań nad Pokojem, region wyraźnie obawia się tego trendu.

— Ważne jest, aby Japonia podkreśliła możliwość użycia siły wyłącznie w celach obronnych, umieściła swój rosnący potencjał wojskowy w ramach szerszego sojuszu i wielostronnych ustaleń dotyczących bezpieczeństwa, a nie w sposób jednostronny – powiedział „Newsweekowi”.

Chociaż zmiana polityki Japonii nie była przyczyną zbrojeń w regionie, to może ona przyczynić się do ich przyspieszenia, jeśli nie do wyścigu zbrojeń, twierdzi Juan.

W miarę jak Japonia stara się zdobywać przyjaciół i budować wpływy, kładzie również nacisk na rozwój gospodarczy. Plany obejmują nowe ramy inwestycyjne o wartości 30 mld dol. dla Afryki i około 75 mld dol. przeznaczonych na szereg projektów w Azji Południowo-Wschodniej, w tym infrastrukturę kolejową, rozwój czystej energii i wspólne mechanizmy bezpieczeństwa morskiego.

Kishida goszcząc w zeszłym roku w Hiroszimie grupę G7, zaprosił dwóch przedstawicieli Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, Indonezji i Wietnamu.

W najnowszej ankiecie przeprowadzonej przez singapurski instytut ISEAS-Yusof Ishak Chiny przyćmiły Stany Zjednoczone jako supermocarstwo, które wybrałyby narody ASEAN, gdyby zostały zmuszone do sprzymierzenia się z jednym lub drugim. Japonia została jednak wskazana jako najbardziej zaufany naród w regionie, wyprzedzając zarówno USA, jak i Chiny.

Na znak gotowości Japonii do wzmocnienia więzi w regionie, Kishida wziął udział w pierwszym w historii trójstronnym spotkaniu z Joe Bidenem i prezydentem Filipin Ferdinandem „Bongbongiem” Marcosem. Wcześniej w tym miesiącu Kishida i Prabowo Subianto, prezydent-elekt regionalnego giganta Indonezji, zgodzili się wzmocnić bezpieczeństwo i inną współpracę.

— Chiny, Korea Północna i część społeczeństwa Korei Południowej pozostają podejrzliwe wobec Japonii. W przypadku dwóch pierwszych ze względu na jej przyjaźń z USA, a także jej przeszłość – powiedział Ja Ian Chong z Narodowego Uniwersytetu Singapuru. Jednak jego zdaniem w niektórych częściach Azji Południowo-Wschodniej i na Tajwanie nastawienie jest inne.

— Mogą być bardziej skłonni do zachęcania do większego udziału Japonii w sprawach regionalnych, biorąc pod uwagę wysoki stopień zaufania do Japonii wynikający z dziesięcioleci współpracy i pogląd, że Tokio odgrywa ważną rolę w uzupełnianiu stabilności regionalnej” – powiedział „Newsweekowi”. — Japonia będzie musiała uważać, aby niepotrzebnie nie zwiększać tarć z niektórymi sąsiadami w Azji Północno-Wschodniej, jednocześnie broniąc własnych interesów i współpracując z partnerami.

Od czasu objęcia urzędu, Kishida zrobił wiele, by odnowić stosunki z Koreą Południową. Powiedział również, że może rozważyć bezprecedensowe rozmowy twarzą w twarz z najwyższym przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, aby złagodzić rosnące napięcia z długoletnim wrogiem, którego rozwój nuklearny i rakietowy nazywa zagrożeniem dla Japonii i świata. Kishida powiedział, że możliwość takiego spotkania była omawiana w Waszyngtonie i podczas trwających konsultacji z Seulem.

— Pracujemy nad rozwiązaniem różnych kwestii i rozważamy zorganizowanie spotkania na szczycie. Będziemy nadal podejmować wysiłki, aby to umożliwić – przyznał Kishida. Trwają również rozmowy na temat trójstronnego spotkania między Japonią, Koreą Południową i Chinami w maju.

Kishida oskarżył Pekin o zintensyfikowanie „jednostronnej próby zmiany status quo” na Morzu Wschodniochińskim, gdzie znajdują się sporne wyspy Senkaku (Chińczycy nazywają je – Diaoyu), do których roszczenia zgłaszają zarówno Chiny, jak i Japonia. Podkreślił, że „będzie bronił tego, co należy, ale będzie również cenił dialog”.

Równoległe wysiłki Kishidy na froncie dyplomatycznym i wojskowym wynikają częściowo z jego wcześniejszego doświadczenia. Służył jako minister spraw zagranicznych i pełniący obowiązki ministra obrony pod rządami nieżyjącego już, wpływowego premiera Shinzo Abe.

Abe, zagorzały nacjonalista, który był najdłużej urzędującym premierem Japonii, zanim został zmuszony do rezygnacji w 2019 r. w wyniku skandali korupcyjnych i doniesień o złym stanie zdrowia, jako pierwszy nadzorował zmiany w wojskowości Japonii i opracował koncepcję „Wolnego i Otwartego Indo-Pacyfiku”, która jest obecnie wszechobecna w amerykańskich dokumentach strategicznych. Stanowi kamień węgielny Czterostronnego Dialogu Bezpieczeństwa (Quadrilateral Security Dialogue), między Australią, Indiami, Japonią i USA.

Kishida objął urząd w 2021 r. po rezygnacji bezpośredniego następcy Abe — Yoshihide Sugi. Powszechnie postrzegany jest jako kontynuator spuścizny Abe, którego zabójstwo w 2022 r. wstrząsnęło Japonią. — Japonia obecnie podtrzymuje i przewodzi liberalnemu porządkowi międzynarodowemu w Azji. Leży to w interesie Japonii i regionu – powiedział „Newsweekowi” Nobukatsu Kanehara, który pełnił funkcję asystenta szefa gabinetu Abe i zastępcy doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Podobnie jak Abe, który w 2015 r. odwiedził Waszyngton, Kishida skorzystał z okazji podczas swojej podróży, aby przemówić na wspólnej sesji Kongresu, przedstawiając argumenty przemawiające za jeszcze ściślejszym sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi.

Mniejszy aplauz słychać w kraju, gdzie Kishida stoi w obliczu potencjalnej walki o przywództwo w partii. Władza LDP nie jest kwestionowana przez słabe partie opozycyjne, a wybory parlamentarne nie muszą się odbyć przed 2025 r., ale poparcie Kishidy wynoszące zaledwie 20 proc. oznacza, że może on zostać usunięty podczas wewnętrznych wyborów partyjnych. Tak twierdzi w rozmowie z „Newsweekiem” Daniel Russel, weteran amerykańskiej dyplomacji, który obecnie pełni funkcję wiceprezesa ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i dyplomacji w Asia Society. — Jego bezpośrednim wyzwaniem jest pozostanie na stanowisku po wrześniu – powiedział Russel.

Jeśli chodzi o gospodarkę, Japonia po raz pierwszy od lat 60. spadła poniżej poziomu produkcji Niemiec, stając się dopiero czwartą co do wielkości gospodarką świata. Starzejąca się populacja jest ciężarem dla gospodarki, która po 30 latach deflacji, często nazywanej „straconymi dekadami”, skierowała się w stronę inflacji. Kishida powiedział, że stara się rozpalić to, co nazwał „pozytywnym cyklem”, promując inwestycje poprzez inicjatywy zwolnione z podatku, takie jak Indywidualne Konto Oszczędnościowe Nippon, promując zarówno wzrost cen, jak i płac oraz przeznaczając biliony jenów na „zielony i cyfrowy rozwój”.

Kishida zapewnia, że cyfryzacja i zwiększone wsparcie dla rodzin wychowujących dzieci mogą pomóc zrównoważyć kryzys demograficzny. Wszystkie te inicjatywy są częścią tego, co Kishida nazywa „nową formą kapitalizmu”. Wylicza kilka pierwszych sukcesów, w tym to, że Nikkei 225 osiągnął w tym roku 35-letni rekord.

Istnieje jednak jeszcze bardziej kontrowersyjna kwestia, którą Kishida musi rozważyć, jeśli chodzi o przyszłość Japonii: imigracja.

Kraj potrzebuje siły roboczej do napędzania wzrostu gospodarczego. Kishida powiedział, że Zgromadzenie Narodowe, organ ustawodawczy Japonii, debatuje nad ustawą mającą na celu „stworzenie nowego systemu, aby zmotywowani ludzie z zagranicy pracowali w Japonii”.

Niechęć Japończyków do otwierania swoich granic sięga tysiącleci. Japonia odpierała mongolskich najeźdźców z Chin w XIII w. i jest jednym z niewielu krajów, które uniknęły europejskiej kolonizacji. Dziś Japonia chętnie wita miliony turystów z całego świata, w tym rosnącą liczbę zagranicznych pracowników, ale pozostaje jednym z najbardziej homogenicznych krajów na świecie, a szacuje się, że 98,5 proc. jej populacji to etniczni Japończycy.

— W japońskim społeczeństwie wciąż są tacy, którzy są oporni wobec idei stałej imigracji siły roboczej z zagranicy – przyznał Kishida, odróżniając obecne plany przyjmowania większej ilości zagranicznej siły roboczej od „pełnoprawnej koncepcji imigracyjnej”.

Kishida jest przekonany, że Japonia pod jego przywództwem podąża właściwą drogą, ale jednocześnie ostrzega, że nie można lekceważyć zniechęcających wyzwań społecznych, gospodarczych, dyplomatycznych i wojskowych, przed którymi stoi.

— Zarówno pod względem relacji dyplomatycznych, jak i bezpieczeństwa, znajdujemy się w bardzo niepewnej sytuacji. Dlatego dyplomacja na poziomie przywódców powinna zostać wzmocniona – uważa Kishida. — Musimy mieć zdolności obronne, aby wesprzeć tę dyplomację. Tak więc nawet w niepewnych czasach Japonia może spełnić swoją rolę i osiągnąć stabilność.

Tekst opublikowany na stronie Newsweek.com. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version