Irańskie rakiety spadły na różne cele. Smugi widać było nad Tel Awiwem i Ścianą Płaczu w Jerozolimie. W kraju zawyły syreny. Ludzie popędzili do schronów. Nie sposób na razie ocenić strat, a to głównie od tego, jak będą dotkliwe i ile osób zginie, zleży w głównej mierze to, co wydarzy się dalej. Jedno można powiedzieć na pewno – Izrael niebawem uderzy z powietrza na Iran, w myśl logiki „odwet za odwet” która panuje w regionie. Regionalna wojna na Bliskim Wschodzie jest teraz bardziej prawdopodobna niż kiedykolwiek.

Do tego ataku rakietowego ataku Izraelczycy przygotowywali się od lipca, kiedy to irański reżim zapowiedział potężny odwet za zabicie przez izraelskie służby w Teheranie przywódcy Hamasu Ismaila Haniji. W ostatnich dniach historia przyspieszyła – premier Netanjahu zdecydował się rozprawić z największym wrogiem Izraela w sąsiedztwie – z Hezbollahem. W piątek samoloty izraelskich sił powietrznych zabiły przywódcy tej organizacji terrorystycznej i zarazem głównego człowieka Iranu na Bliskim Wschodzie — Hassana Nasrallaha. Stało się jasne, że Iran nie może już dłużej zwlekać, że musi zaatakować, by ratować reputację.

Wczoraj rozmawiałem na ten temat Orną Mizrahi, izraelską ekspertką od bezpieczeństwa, która pracowała w izraelskiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Mizrahi tłumaczyła mi, że reżim zwlekał z zemstą, bo w Iranie toczył się wewnętrzny spór na temat tego, czy i jak odpowiedzieć na zuchwałe dokonania Izraela. „Gwardia rewolucyjna chciała za wszelką cenę zemścić, ale wiele wskazuje na to, że przeciwny temu był nowy prezydent Masud Pezeszkian. Zależało mu na pokazaniu światu nowego, lepszego Iranu. Chciał współpracować z Zachodem w sprawie nowego porozumienia nuklearnego.”

Zdaniem Mizrahi odwet Iranu był mimo wszystko kwestią czasu i Izrael był na niego przygotowany: „Irańczycy musieli pokazać, że są w stanie w nas uderzyć, bo wszyscy ich proxy w sąsiednich krajach pytali: 'Gdzie jest Iran?” Zewsząd słuchać było oskarżycielski ton: „Izrael wyrządził nam tyle szkód, a wy nic? Zróbcie coś! Pomóżcie nam!’ Z punktu widzenia Iranu odwet był konieczny, dla Izraela – nieunikniony.

Zapytałem Mizrahi, czy jeśli dojdzie do rakietowego odwetu, Bliski Wschód znajdzie na krawędzi znacznie poważniejszej wojny? — Wszystko zależy od skali ataku — powiedziała. „Do wojny regionalnej dojdzie, jeśli Iran bezpośrednio zaatakuje Izrael, a w konflikt włączą się Amerykanie. Wtedy wojna rozleje się na inne kraje. Taki scenariusz jest prawdopodobny. Amerykanie nie chcą wojny regionalnej, dlatego Waszyngton próbował powstrzymać Izrael przed zrobieniem czegoś więcej. Nikt nie ma wpływu na Iran. Ze względu na dynamikę wojny nie jestem w stanie przewidzieć, co się stanie.” — mówiła Mizrahi.

Irański reżim ogłosił, że atak się udał, gdyż większość pocisków rakietowych uderzyło w wyznaczone cele. Wszystko wskazuje na to, że to propaganda na użytek wewnętrzny i sojuszników. Według strony izraelskiej tylko część z ponad 180 rakiet przedarło się przez obronę przeciwlotniczą. Większość została przechwycona, także przez stacjonujące w regionie wojska amerykańskie, które podobnie jak w czasie kwietniowego irańskiego ataku na Izrael pomogły swemu najważniejszemu sojusznikowi na Bliskim Wschodzie.

Atak Iranu jest na rękę Natanjahu i jastrzębiom w Izraelu, którzy od dawna dążą do wojny z reżimem ajatollahów. Plany izraelskiego odwetu na irański odwet zapewne leżą już na biurku premiera i ministra obrony. Wiele zależeć będzie teraz od USA i zachodnich sojuszników Izraela. Joe Biden stanął przed poważnym dylematem — nie może opuścić Izraela w potrzebie, ale w interesie Partii Demokratycznej nie leży włączenie się USA do potencjalnej wojny Izraela z Iranem. Nie leży to także w interesie Polski i szerzej – świata.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version