„Rzeczpospolita” poinformowała w poniedziałek 1 lipca, że do Prokuratury Regionalnej w Warszawie wpłynęła kompleksowa opinia biegłego z zakresu badania broni wojskowej. Chodzi o sprawę wybuchu granatnika na Komendzie Głównej Policji w połowie grudnia 2022 roku.

Zobacz wideo Tarcza Wschód – omawiamy mocne i słabe punkty z ppłk. Korowajem

Eksplozja granatnika w Komendzie Głównej Policji. Są ustalenia biegłego

Jak donosi dziennik, opinia wyklucza, aby granatnik odpalił się sam lub wskutek nieszczęśliwego wypadku. „Śledztwo nie wyjaśniło, jak doszło do tego, że zamiast 'złomu’, szef policji dostał w pełni sprawny pocisk” – zauważa „Rz”.

Biegły z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia stwierdził, że granatnik „był sprawny i uzbrojony” i że został odpalony „poprzez naciśnięcie spustu”. – Jednakże wystrzelony pocisk, w warunkach jego odpalenia, nie był w stanie się uzbroić, co spowodowało, że nie nastąpiła eksplozja zawartego w nim materiału wybuchowego – powiedział dziennikowi prokurator Jacek Mularzuk.

Opinia biegłego jest więc sprzeczna z tym co mówił Szymczyk, a mianowicie, że granatnik wybuchł, kiedy chciał go przesunąć, bo utrudniał przejście. Szymczyk mówił również, że granatnik został przerobiony na głośnik i nazwał go „złomem”.

Śledztwo jednak nie wyjaśniło kwestii, jak to możliwe, że „głośnik” był w rzeczywistości sprawnym pociskiem. Strona ukraińska twierdzi, że przekazała Szymczykowi bezpieczną broń. – Z pomocy prawnej zrealizowanej przez ukraińskie organy ścigania wynika, że przedstawiciele tamtejszych władz przekazali Jarosławowi Szymczykowi zużytą broń wojskową, zapewniając go, że jest ona bezpieczna – przekazał w rozmowie z dziennikiem prokurator. Ukraińskie służby – jak czytamy – dalej nie potrafią wytłumaczyć, jak mogło dojść do tej sytuacji.

Eksplozja granatnika z Ukrainy w Komendzie Głównej Policji

Generał Jarosław Szymczyk był komendantem głównym policji w latach 2016-2023. Szczególnie głośno zrobiło się o nim w grudniu 2022 roku. Wówczas doszło do wybuchu w Komendzie Głównej Policji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało wówczas, że „eksplodował jeden z prezentów, które komendant otrzymał podczas wizyty w Ukrainie od jednego z szefów ukraińskich służb”. Szymczyk przekazał wówczas, że do eksplozji doszło na zapleczu jego gabinetu, gdy chciał przestawić granatnik. Zniszczone zostały trzy kondygnacje budynku. Komendant główny policji stracił wówczas słuch na kilka godzin i trafił do szpitala na trzy dni na obserwację.

Kilka dni po incydencie Szymczyk mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że strona ukraińska zapewniła go, iż granatnik nie zawiera materiałów wybuchowych i jest „złomem”. Stwierdził także, że tuba zużytego granatnika miała zasłonięte końcówki, więc nie było możliwe rozpoznanie czy była to uzbrojona broń. – Choć życie nauczyło mnie, by opierać się na faktach i dowodach, to w tej sprawie mam duże wątpliwości, czy była to czyjaś pomyłka – stwierdził wtedy generał.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version