Pałac chce wykreować Sławomira Mentzena na nr 3 w wyborach prezydenckich. Andrzej Duda widzi w PiS i Konfederacji przyszłych koalicjantów.

To jest sposób na obejście Jarosława Kaczyńskiego – mówi człowiek z pałacu prezydenckiego. Zależy na tym zwłaszcza Marcinowi Mastalerkowi, szefowi gabinetu prezydenta, który bywa nazywany „wiceprezydentem”. Prezes PiS uważa otoczenie Dudy za zdrajców, wścieka się, że cokolwiek mogłoby zależeć od dworzan prezydenta, a już zwłaszcza od jego nadwornego giermka.

– Znamy tę taktykę ludzi prezydenta – śmieje się ważny polityk PiS.

Ten plan jest w istocie prosty: najpewniej PiS nigdy już nie będzie rządzić samodzielnie, a do władzy może wrócić tylko z koalicjantem – takim właśnie jak Konfederacja.

Mastalerek i inni ludzie wokół Andrzeja Dudy wpływ na przyszłą władzę i na PiS mogą uzyskać jako dobrodzieje Konfederacji i jej kandydata na prezydenta – Sławomira Mentzena. Liczą, że za kilka lat mogą być wręcz akuszerami koalicji PiS i Konfederacji. Otoczenie Dudy chce najpierw przeczekać czas władzy Donalda Tuska, a potem pojawić się na białych koniach, dyktując PiS warunki powrotu prawicy do władzy z Konfederacją jako koalicjantem.

Dyktując, a nie prosząc, bo Mastalerek jest przez Kaczyńskiego znienawidzony. To zresztą uczucie wzajemne i trwałe, bo sięga 2015 r. Przed 10 laty Kaczyński wyrzucił Mastalerka z polityki – od tego momentu poprzysiągł mu zemstę, a ma naturę Sycylijczyka, więc jedynie czeka na właściwy moment.

Rozmówca bliski pałacowi prezydenckiemu: – W PiS muszą mieć świadomość, że to oni, ludzie w pałacu, mają najlepsze relacje z Konfederacją i to dzięki nim będzie można kiedyś stworzyć prawicową koalicję. Może trzeba będzie czekać kilka lat, ale to możliwe. Pałac ma naprawdę dobry flow z Konfą.

Mastalerek zaczął o tym wspominać publicznie. W Polsacie stwierdził: – Sławomir Mentzen walczy o to, żeby zostać Jarosławem Kaczyńskim Konfederacji. I o to, żeby byli trzecią siłą i przy kolejnych wyborach parlamentarnych decydowali o tym, kto będzie rządził, tak jak wcześniej Szymon Hołownia.

Sam Andrzej Duda ma swoje porachunki z Nowogrodzką. – Jest silne napięcie między PiS a Dudą. Powody gromadziły się od lat, a są też nowe, bo Nowogrodzka zupełnie zignorowała prezydenta przy wyborze kandydata na jego następcę – mówi człowiek z prawicy. Centrala PiS namaściła Karola Nawrockiego, prezesa IPN.

Jednak Duda nie chce jednoznacznie poprzeć żadnego kandydata, bo wyjdzie na partyjnego prezydenta, choć z taką gębą walczył od lat. Woli więc wysyłać niejednoznaczne sygnały o swojej sympatii do kandydatów prawicowych, a otoczenie pcha go w ramiona Mentzena. Duda się nie opiera, bo ogrzewając Mentzena, uciera nosa Kaczyńskiemu.

Jednak bez dobrego wyniku Mentzena i utrzymania wysokich notowań jego partii wizja Marcina Mastalerka o koalicji PiS i Konfederacji będzie tylko mrzonką. „Doktor z Torunia” – jak pogardliwie mówią o Mentzenie nieprzyjaciele z Konfederacji – wciąż jest żółtodziobem w polityce. Ciepłe słowa i spotkania z prezydentem dodają mu powagi.

O to, aby Mentzen był choć szarym koniem w tych wyborach, mocno stara się polityczne otoczenie Dudy.

Ważny polityk prawicy: – Andrzej Duda nie kontroluje wszystkiego, co się dzieje w pałacu. Trzeba spojrzeć, kto w pałacu jakie ma interesy.

Inny człowiek, z PiS, dodaje: – Niech pan zwróci uwagę, że były rzecznik Dudy wrócił do mediów. A tak długo trzymał się w cieniu.

Faktycznie: Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta w latach 2018-2021, poszedł tam, gdzie ludzie prezydenta lubią najbardziej: do Polsatu. Słodził na tej antenie Mentzenowi. – Błażej wraca do polityki – mówi człowiek, który zna Spychalskiego.

Odkąd odszedł z Kancelarii Prezydenta do państwowego biznesu, prawie nie bywał w mediach, ale dla Mentzena się teraz przełamał. Z kolei Łukasz Rzepecki, doradca Dudy, chwali Mentzena i w Telewizji Republika, i w TVN24, a na Twitterze/X pisał do niego z entuzjazmem: „Polacy chcą rozmawiać z politykami wprost o Polsce. Powodzenia i do zobaczenia na spotkaniu w moim powiecie”.

Rzepecki mówi o Mentzenie najcieplej spośród wszystkich ludzi prezydenta. W Konfederacji mają wyjaśnienie: chce do nich dołączyć, gdy upłynie (w sierpniu tego roku) kadencja Dudy, a potem (w 2027 r.) startować w wyborach parlamentarnych z list Konfederacji. Rzepecki – to na Nowogrodzkiej nie jest tajemnica – chciał startować z list PiS w 2023 r., ale Jarosław Kaczyński się nie zgodził. – Chwali kampanię Mentzena nawet bardziej niż my sami – uśmiecha się polityk Konfederacji.

Pośrednikiem Mentzena w kontaktach z Dudą jest Mastalerek. Z kolei ze strony Mentzena takim pośrednikiem jest poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawę ułatwia to, że łączy ich nie tylko wspólny interes, ale wręcz przyjaźń.

Polityk Konfederacji: – Mastalerek i Wipler to starzy kumple. „Mastal” chce siebie widzieć w roli politycznego rozgrywającego i załatwiając spotkania prezydenta i Mentzena, pokazać nam, że ma silną pozycję.

Efekty tego było widać, gdy pod koniec zeszłego roku kandydat Konfederacji spotkał się z głową państwa. Między nimi ma być chemia, choć nie są na „ty”. Rozmawiali godzinę. – To są gesty obliczone na przyszłość – słyszymy od człowieka mającego wgląd w kulisy pałacu.

Wipler zabiegał o napompowanie tego spotkania do granic możliwości. – No i Mentzen miał tę pompę przygotowaną. Wjechał bramą główną, byli oficjalni fotografowie, Kancelaria Prezydenta robiła obsługę PR – śmieje się jeden z rozmówców znających kulisy sprawy. W spotkaniu uczestniczył też Wipler, a ze strony pałacu – Mastalerek i Rzepecki. W mediach społecznościowych i na stronie prezydenta zamieszczono oficjalne informacje i nagranie okraszone podniosłą muzyką. Zapowiedzieli też kolejne spotkania.

Mentzen nie jest politycznym samorodkiem. Sam zresztą przyznawał, że widzi u siebie problem z nawiązywaniem relacji i zdiagnozował, że ma zespół Aspergera. Kampania w 2023 r. była dla niego szkołą. Miał wtedy beznadziejne wpadki, jak choćby starcie z Ryszardem Petru, które przegrał. – A ulec Ryśkowi Petru to jest sztuka – tak do dzisiaj żartuje się z tego w Konfederacji.

Konfederacja – wedle naszych informacji – chce wydać na kampanię około 4 mln zł z własnej kasy, a do tego dorzucić tyle, ile uda się zebrać od sympatyków. – PiS zbiera na kampanię Nawrockiego, więc dlaczego Konfederacja nie miałaby zbierać na Mentzena – słyszymy od konfederaty.

Sam Andrzej Duda uważa, że długofalowo to Konfederacja jest kolejną generacją polskiej prawicy, a w przyszłości PiS i Konfederacja są na siebie skazane.

– PiS-owcy boją się, że Duda poprze Mentzena, ale on tego nie zrobi. Prezydent jest ze środowiska PiS i zależałoby mu na wygranej Nawrockiego, choć liczy na dobry wynik kandydata Konfederacji – słyszymy w pałacu. Sam Nawrocki na cztery miesiące przed wyborami nie jest faworytem sondaży – we wszystkich, oprócz jednego, przegrywa z Rafałem Trzaskowskim. PiS jednak zabiega dla Nawrockiego o pełną pulę wyborców Mentzena, gdy dojdzie już do drugiej tury. Dworzanie Dudy chcieliby, żeby PiS było na łasce Mentzena, a optymalnie – by był on języczkiem u wagi jak Paweł Kukiz w 2015 r. i Andrzej Lepper w 2005. Nawet jeśli Nawrocki nie wygra, to pokażą, że to tylko przedsmak tego, co może osiągnąć ewentualna koalicja PiS i Konfederacji.

Jest między obozem Dudy a Konfederacją cichy układ, że nie atakują się wzajemnie. Konfederacja bije w PiS, ale unika krytykowania prezydenta. – Mentzen nie atakuje też Nawrockiego – mówi człowiek z Konfederacji.

Sam Duda od lat kłania się Konfederacji. W 2020 r., gdy walczył o reelekcję i nie była ona taka pewna, wzywał do budowania „koalicji polskich spraw”. Na zaledwie kilka dni przed drugą turą wyborów każdy głos konserwatywnych wyborców się liczył – w tym głosy Konfederacji i Krzysztofa Bosaka. Duda wówczas apelował do PSL, Koalicji Polskiej (w praktyce to też PSL) i właśnie Konfederacji, by chciały rozmawiać z nim o przyszłości.

Wtedy tylko Konfederacja zareagowała pozytywnie. PSL wyśmiało Dudę. I co prawda Krzysztof Bosak nie poparł Dudy w drugiej turze, ale też nie sabotował jego wyboru. Wówczas Duda trochę się na Konfederację obraził, ale chwilowo, bo i bez jej poparcia zdołał wygrać.

Od tego czasu relacje się bardzo ociepliły. Działacz Konfederacji: – Zawsze z szacunkiem mówimy o Andrzeju Dudzie. Nawet jeśli krytykujemy PiS, to nie Dudę.

Konfederaci pamiętają Dudzie, że on o nich pamiętał. To może i odległe czasy, ale w Konfederacji pamięć o tym wciąż jest żywa. W 2018 r. Duda zawetował ustawę, która była próbą ukatrupienia tego ugrupowania i generalnie małych komitetów wyborczych. Ustawa przeforsowana przez PiS realnie podnosiła próg wyborczy do około 20 proc. Wtedy w wyborach europejskich Konfederacja nie weszła do PE nawet przy niskim progu (uzyskała 4,5 proc., a próg wynosił 5 proc.), ale gest Dudy odnotowano.

O ile bowiem PiS przez długi czas Konfederację zwalczało – np. wycinając ją z TVP – o tyle Duda pielęgnował tę partię. Dzisiaj Jarosław Kaczyński alergicznie reaguje na jakiekolwiek przejawy promowania Konfederacji, co zdarza się na antenie Telewizji Republika. Z kolei Duda i jego ludzie dopieszczają Mentzena. Pałac droczy się z Nowogrodzką. – Duda ciągnie za wąsy te stare kocury z Nowogrodzkiej, w tym samego Kaczyńskiego – śmiano się w pałacu, mówiąc o pompowaniu lidera Konfederacji. – W ramach zdrowego rozsądku trzeba to robić, żeby nie wywołać wrażenia, że prezydent popiera tylko Mentzena – dodaje teraz nasz rozmówca.

Zbliżeniu Dudy z Konfederacją sprzyja to, że Grzegorz Braun jest już na wylocie z partii. Braun chce kandydować na prezydenta w kontrze do Mentzena, którego ma za chłystka i którego chce zniszczyć.

Grzegorz Braun miał opinię „nieoperowalnego raka” na ciele Konfederacji. Teraz okaże się, czy jednak jest operowalny i można się go pozbyć tak jak Janusza Korwin-Mikkego.

Mentzen na razie bryluje w sondażach. W styczniu miewał nawet 13 proc. poparcia. Ale przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. Konfederacja też zwyżkowała, a potem spadła do niespełna 7 proc. Wówczas – tak sobie to tłumaczą w Konfederacji – na listach skrajnej prawicy było zbyt wielu szurów tropiących spiski, specjalistów od terapii moczem i płaskoziemców, a Mentzen nie opowiada takich banialuk.

– Teraz nie mamy świrów. Nie mamy też Brauna i jego antysemityzmu. Nie mamy Korwin-Mikkego i jego propedofilskich wypowiedzi. A Mentzen się trochę nauczył robienia kampanii – mówi człowiek z Konfederacji.

Start Krzysztofa Stanowskiego budził w Konfederacji wielki strach. Jednak pocieszeniem jest to, że sam Stanowski apeluje, żeby na niego nie głosować.

Mentzen ma za to inny kłopot. Postulaty Konfederacji zaczyna przygarniać nawet Rafał Trzaskowski. Sięgnął po takie hasła jak odebranie 800+ ukraińskim dzieciom, jeśli ich rodzice nie pracują w Polsce. Dziś już wszyscy – oprócz lewicy – w głównym nurcie polityki są trochę konfederatami.

Przemysław Czarnek z PiS przekonywał publicznie, że już dawno udało mu się przekonać Konfederację do koalicji z PiS. Wedle sondaży PiS i Konfederacja mogłyby mieć większość w Sejmie, gdyby wybory miały się odbywać już teraz, a nie w 2027 r. Konfederaci jak na razie odrzucają takie umizgi.

Polityk Konfederacji: – To, co mówi Czarnek, to jest nieprawda. Co najwyżej mógł gadać z kimś na niskim szczeblu i wyciągać błędne wnioski. Nie ma żadnych uzgodnień ani nawet negocjacji koalicji. A zresztą, jak Czarnek by chciał doprowadzić do przyspieszonych wyborów? Na ten moment to jest fantastyka, a nie polityka. Rząd Donalda Tuska musiałby upaść, inaczej się nie da.

Ważny polityk PiS: – Nie ma żadnych decyzji o koalicji. Choć wszyscy wiemy, że jest ona nieuchronna, jeśli prawica ma znów rządzić.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version