Jest rakotwórcze czy raczej antyrakowe? Truje nas czy odżywia? Nowe badania dowodzą, że picie mleka sprzyja zdrowiu. Ale ma ono też swoją ciemną stronę.
Młody archeolog dr Piotr Bogucki, dziś wykładowca amerykańskiego Uniwersytetu w Princeton, w 1970 r. odnalazł na Kujawach pozostałości dziwnych naczyń – zaokrąglonych, z wydrążonymi dziurkami w dnie. Naczynia pochodziły z okresu neolitu, sprzed ok. 7500 lat, kiedy na terenie centralnej Europy osiedlali się pierwsi rolnicy. Dopiero badania biochemiczne pozwoliły na ustalenie, do czego służyły te naczynia. Na ich dnie odkryto pozostałości białek mleka, a więc – jak domyślili się archeolodzy – służyły do odcedzania serwatki. Były to więc najstarsze na świecie naczynia do wytwarzania twarogu!
Mleko i jego przetwory są z nami od tysiącleci. Dziś statystyczny Polak wypija i zjada w postaci różnych produktów ponad 220 l krowiego mleka rocznie. Wydawałoby się, że to jeden z naszych ulubionych pokarmów, ale statystyki jak zwykle nie mówią wszystkiego. Coraz większa rzesza Polaków nie pije mleka w przekonaniu, że jest ono szkodliwe, nawet jeśli nie mają po jego wypiciu żadnych dolegliwości. W internecie krąży mnóstwo informacji o tym, jak mleko na różne sposoby niszczy nasze zdrowie. Jednak zdecydowana większość jest nieprawdziwa. A jeśli już mamy rezygnować z mleka – to wcale nie z powodów zdrowotnych.
Mleko kontra rak jelita
Nic nie odstrasza ludzi bardziej niż informacja, że dany produkt ma działanie rakotwórcze. A mleko bywa o to posądzane nader często. Wśród potencjalnych rodzajów nowotworów wywoływanych przez picie mleka jego przeciwnicy wymieniają m.in. raka wątroby czy raka piersi. Na oddziałach onkologicznych krążą też nieprawdziwe i dementowane przez lekarzy historie o tym, że mleko zakłóca proces leczenia, więc w czasie chemioterapii nie wolno go pić.
Tymczasem najnowsze badania naukowe nie potwierdzają tych kancerogennych właściwości mleka. Co więcej, przy niektórych typach nowotworów ma ono wręcz działanie ochronne. Tak jest np. w przypadku raka jelita grubego. Wykazało to badanie przeprowadzone pod kierownictwem dr Keren Papier z University of Oxford i opublikowane w styczniowym „Nature”. Było to badanie przeprowadzone z największą jak dotychczas grupą osób – naukowcy przeanalizowali dane zdrowotne prawie 550 tys. kobiet z bazy Million Women Study, wśród których w ciągu 16 lat wystąpiło 12 tys. przypadków raka jelita grubego. Naukowcy, chcąc się dowiedzieć, jakie czynniki dietetyczne wpływają na pojawienie się tego nowotworu, dokładnie sprawdzili dietę wszystkich tych kobiet, biorąc pod lupę 97 produktów i składników odżywczych.
Okazało się, że spośród tych produktów na pierwszy plan wybiły się dwa – alkohol i nabiał. Spożycie alkoholu wyraźnie zwiększało ryzyko raka, ale spożycie nabiału zdecydowanie go zmniejszało. Wszystko jedno, jakiego nabiału, bo – zdaniem naukowców – czynnikiem chroniącym przed rakiem jest zawarty w produktach mlecznych wapń. Aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka jelita grubego o 17 proc., trzeba dostarczać organizmowi 300 mg wapnia dziennie, czyli tyle, ile zawiera szklanka mleka – wyliczyli naukowcy. – Mamy pewną hipotezę, dlaczego wapń ma taki wpływ – mówi dr Keren Papier w „Cancer Research UK”. – Może on chronić przed rakiem jelita grubego, wiążąc się z kwasami żółciowymi oraz wolnymi kwasami tłuszczowymi i tworząc rodzaj nieszkodliwego „mydła”, które zapobiega uszkodzeniu wyściółki jelit – tłumaczy dr Papier.
Do złej sławy mleka jako substancji sprzyjającej nowotworom przyczyniło się badanie przeprowadzone w 2020 r. przez zespół naukowców z Palestyny, Malezji i Jordanii pod kierownictwem dr. Heby Mohammeda Arafata z Uniwersytetu Sains w Malezji. Z przeprowadzonej przez nich metaanalizy 80 badań z całego świata wynika, że produkty mleczne zwiększają ryzyko zachorowania u kobiet na raka piersi. Wyniki te nie zostały jednak potwierdzone przez inne zespoły naukowców, a nawet przeciwnie – w 2024 r. zespół chińskich naukowców z Uniwersytetu Nauki i Technologii w Huazhong wykazał, że mleko zmniejsza ryzyko tego raka, ale pod jednym warunkiem – że jest odtłuszczone.
Zawartość tłuszczu w mleku wydaje się też czynnikiem decydującym o tym, czy ma ono wpływ na ryzyko zachorowania na raka prostaty. W 2019 r. blady strach padł na mężczyzn lubiących pić dużo mleka, bo naukowcy z amerykańskiej Mayo Clinic wykazali, że wypijanie pół litra mleka dziennie zwiększa ryzyko zachorowania na raka prostaty aż o 25 proc. Ta korelacja rzeczywiście istnieje, jednak jak wynika z badania, przeprowadzonego przez naukowców z Harvard T.H. Chan School of Public Health, rozwojowi raka prostaty sprzyja głównie mleko o dużej zawartości tłuszczu (tzw. mleko pełne).
Słuszny wzrost i zdrowe tętnice
Nie wyrzucajmy jednak zbyt pochopnie pełnego mleka z lodówki. Ma ono bowiem również poważne właściwości prozdrowotne i redukuje objawy powszechnego w zachodnich społeczeństwach zespołu metabolicznego, jak cukrzyca czy nadciśnienie. – Jeśli nasze ustalenia zostaną potwierdzone w wystarczająco dużych i długoterminowych badaniach, wówczas zwiększenie spożycia produktów mlecznych może stanowić niedrogie podejście do redukcji nadciśnienia, cukrzycy i chorób sercowo-naczyniowych – piszą badacze z międzynarodowego zespołu w swoim artykule w „British Medical Journal”. Naukowcy prześledzili dane zdrowotne osób z 21 krajów świata. Zebrali informacje o ilości spożywanego mleka, serów, jogurtów itd. z ostatniego roku oraz takie składowe zespołu metabolicznego, jak masa ciała, poziom cholesterolu, trójglicerydów, stężenie glukozy we krwi czy ciśnienie tętnicze. Okazało się, że spożywanie co najmniej dwóch porcji produktów mlecznych dziennie wiązało się z o 24 proc. niższym ryzykiem wystąpienia zespołu metabolicznego, a w przypadku spożywania samych pełnotłustych produktów mlecznych ryzyko było niższe aż o 28 proc. w porównaniu z brakiem codziennego spożycia produktów mlecznych. Co ciekawe, ta korelacja była najsilniejsza w krajach, w których mleka tradycyjnie spożywa się niewiele.
Mleko stanowi też bogate źródło łatwo przyswajalnego białka i innych składników odżywczych. Dzięki nim reklamowe hasło sprzed lat „Pij mleko, będziesz wielki” nie jest tylko zgrabnym bon motem, ale stwierdzeniem faktu. Mleko faktycznie ma znaczący wpływ na wzrost. Dr Hans de Beer z holenderskiego Międzynarodowego Instytutu Historii Społecznej dowiódł, że dzieci pijące mleko są wyższe od tych, które mleka unikają. Prześledził on wszystkie badania przeprowadzone w renomowanych ośrodkach na świecie od 1926 r. i ustalił, że dzieci, które piją codziennie szklankę mleka, w ciągu roku rosną o 0,4 cm więcej niż ich niepijący mleka rówieśnicy. Dzieje się tak dlatego, że mleko pite w dzieciństwie wpływa na produkcję insulinopodobnego czynnika wzrostu, który stymuluje rozwój organizmu. Przede wszystkim jednak dostarcza kluczowych w fazie wzrostu substancji odżywczych.
I dzieje się tak od tysięcy lat. Jak wykazał prof. Jay T. Stock z University of Toronto, badając kilka tysięcy szkieletów z różnych części świata, między 8 a 5 tys. lat temu ludzie w Europie Środkowej i Północnej zaczęli szybko rosnąć, zostawiając daleko w tyle ludność Azji czy Ameryki. Jak zauważył badacz, ten przyspieszony wzrost niemal idealnie pokrywał się z pojawieniem się u mieszkańców Europy Środkowej i Północnej mutacji genetycznej umożliwiającej trawienie laktozy – cukru mlecznego znajdującego się w krowim mleku. To ta mutacja umożliwiła nam wykorzystanie bogactwa składników odżywczych z mleka. Ma ją około 90 proc. ludzi w naszej części Europy.
Alergia czy nietolerancja?
Brak genu trawienia laktozy sprawia, że po wypiciu mleka można mieć objawy takie jak ból brzucha, wzdęcia czy biegunka. – W tym przypadku poprawa powinna nastąpić po zamianie zwykłych produktów mlecznych na produkty bezlaktozowe – mówi dr hab. Emilia Majsiak z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Zazwyczaj te osoby lepiej trawią też mleczne produkty fermentowane – kefiry czy jogurty, których prozdrowotne właściwości, zwłaszcza związane z korzystnym wpływem na mikrobiotę jelitową, potwierdzają dziesiątki badań.
Zdecydowanie też zbyt często podejrzewamy siebie o alergię na mleko, gdy np. boli nas brzuch, mamy wzdęcia czy biegunkę. – Badania wskazują, że nawet 17 proc. osób z tymi problemami wiąże swoje objawy z alergią na mleko – mówi dr Majsiak. – Jednak kiedy zrobimy tej samej grupie osób testy z krwi na obecność specyficznych przeciwciał E świadczących o alergii, to liczba już się zmniejsza – te przeciwciała ma statystycznie od 2 do 9 proc. osób w populacji. Ale idźmy dalej – kiedy osobom mającym przeciwciała zrobimy próby prowokacji, czyli będziemy obserwować ich reakcję na mleko po kilku tygodniach całkowitego jego odstawienia, objawy alergii będzie miało najwyżej do 3 proc. badanych, a najczęściej średnio podaje się, że zaledwie 0,5 proc. badanych ma rzeczywiste objawy alergii na mleko – tłumaczy dr Majsiak.
Nie oznacza to jednak, że osoba mająca alergię na białka mleka krowiego musi je odstawić do końca życia. – Gdy taka alergia pojawia się u dziecka, rodzice natychmiast eliminują z jego diety wszystko, co mleczne. A to błąd – mówi dr Majsiak. Warto się dowiedzieć, na które konkretnie białko uczulone jest dziecko. – Jeśli na kazeinę, to faktycznie może konieczne będzie odstawienie mleka i jego przetworów, ale jeśli okaże się, że to alergia na albuminy surowicze, to jedynie mleko surowe będzie wywoływało objawy – wyjaśnia dr Majsiak.
Kogo gryzie sumienie
Mleko jest więc dużo bardziej przyjazne naszym organizmom, niż głoszą jego przeciwnicy. Niestety, nieco mniej przyjazne jest dla planety. Oraz dla krów, które zmuszone są do nieustannego produkowania go na nasze potrzeby, najczęściej zamknięte przez całe życie w przemysłowych oborach i eksploatowane ponad miarę. Eksploatowane jest też środowisko. Klimatolodzy szacują, że światowy przemysł mleczarski odpowiada za 2,7 proc. światowych emisji dwutlenku węgla. A to oznacza 1,4 mld ton gazów cieplarnianych wpompowanych do atmosfery każdego roku.
Nic więc dziwnego, że wiele osób rezygnuje z picia mleka. Weganizm ma coraz więcej zwolenników. Ale czy nasze organizmy na tym nie ucierpią? Zdecydowanie nie. Dieta wegańska uważana jest za zdrową dla człowieka, o ile będziemy dbali o prawidłowy poziom i suplementację kluczowych składników odżywczych pozyskiwanych z mięsa i nabiału – żelaza, wapnia, kwasów omega-3, witaminy B12 i witaminy D. Jak wykazało badanie przeprowadzone przez prof. Christophera Gardnera ze Stanford University, prawidłowo skomponowana dieta wegańska sprzyja zdrowiu serca, lepszemu profilowi lipidowemu niż u osób jedzących nabiał i mięso, obniżeniu poziomu glukozy i utracie masy ciała.
Jeżeli więc czujemy, że jesteśmy w stanie zrezygnować z produktów mlecznych ze względu na dobro zwierząt czy środowiska, nie wahajmy się. Mleko jest zdrowym pokarmem, ale w ostatnich dziesięcioleciach jego przemysłowa produkcja wiąże się z wielkim cierpieniem zwierząt. I to jest fakt, a nie mit.