– Pan Hołownia ma prawo kandydować i myśmy się tego spodziewali, nie oceniamy tego, przyjmujemy to do wiadomości – powiedział prezes PiS. W odniesieniu do ryzyka przejęcia prawicowego elektoratu Kaczyński dodał, że nie sądzi, iż lider Polski 2050 jest osobą, którą popieraliby wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdził, że Hołownię wspierać będą raczej „osoby o innych poglądach i usposobieniu”.
Wybory prezydenckie 2025. Jarosław Kaczyński o ruchu Szymona Hołowni
Lider Zjednoczonej Prawicy komentował też słowa Hołowni o tym, że będzie kandydatem niezależnym. – O ile mi wiadomo, to on jest szefem pewnej partii politycznej, ona może nie jest jakaś bardzo wielka, ale jest na scenie, w sojuszu, ma nazwę dosyć szczególną, no i mówienie, że ktoś taki jest bezpartyjny… wie pani, ja mogę powiedzieć, że jestem wysoki – odparł z ironią Kaczyński. – Czy w tej chwili tutaj piorun strzelił? No nie i w Hołownię też nie strzelił – skwitował polityk.
Jarosław Kaczyński krótko skomentował także prawybory w Koalicji Obywatelskiej, gdzie rywalizują ze sobą szef MSZ Radosław Sikorski oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. – Odpowiedź będzie na poły żartobliwa. To (głosowanie – red.) ma być internetowo, więc jest takie pytanie, gdzie będzie serwer, ja sądzę, że w głowie Donalda Tuska – powiedział.
Prezes PiS dopytywany o termin ogłoszenia kandydata jego partii na prezydenta odrzekł z kolei: – Proszę o cierpliwość, PO mówi o 7 grudnia, my chcemy być wcześniej, ale proszę nas tak bardzo nie poganiać – zaapelował. Dodał też, że wciąż „badania są prowadzone”.
Wybory prezydenckie 2025. PiS szuka kandydata
W ostatnich tygodniach Prawo i Sprawiedliwość koncentruje się na wskazaniu kandydata na prezydenta w wyborach w 2025 roku.
– Już za chwilę, za kilkanaście dni, poznamy nazwisko kandydata obozu patriotycznego na prezydenta RP. To musi być pierwszy krok w stronę ponownego wyzwolenia naszego narodu – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński w niedzielę wieczorem na placu Piłsudskiego. Jak wskazywał, obecne władze mają niszczyć Polskę, realizując agendę Niemiec, a także ulegać rosyjskim wpływom.
Pierwotnie PiS ogłaszało, że kandydata do walki o Pałac Prezydencki wskaże w okolicach 11 listopada, jednak potem informowano, że stanie się to później.
– Zdecydowaliśmy się na odłożenie decyzji o kolejne dwa, trzy tygodnie, dlatego przede wszystkim, że zleciliśmy dodatkowe badania – mówił były premier Mateusz Morawiecki.