Franek nauczył się, że odrzucenie to potężna broń, którą można karać bliskie osoby za to, że nie spełniają jego oczekiwań. Nauczyła go tego mama. To takie proste: niby nie robisz nic, a zadajesz tak silny ból. I zostawiasz głębokie rany.

Trzasnęły drzwi i zapadła głucha cisza. Franek, podnosząc wzrok, zdołał uchwycić plecy niknącej w drzwiach mamy. Zwiesił bezradnie ramiona. Wie, że teraz mama długo nie odezwie się do niego. Będzie milczeć, patrzeć w inną stronę i nie zauważać, że on przechodzi obok niej, spoglądając na nią nieśmiało. Będzie to trwało długie godziny, może nawet dni.

Kiedyś w takich sytuacjach zaczynał głośno płakać albo krzyczeć, by przywołać mamę do siebie, ale nie przynosiło to skutku. Jedyną odpowiedzią było jej milczenie, więc przestał. I ta świdrująca w uszach cisza… Z ciężkim sercem spojrzał na porozrzucane zabawki. Tym razem nie posprzątał, choć mama prosiła, chyba nawet kilka razy. Poprzednio wysmarował pisakami szafkę – myślał, że to te łatwo ścieralne. A mama mówiła, żeby pisać tylko po kartce. Innym razem nie odrobił lekcji, choć mama przypominała. Mama chyba nie lubi Franka, ma go dosyć i nie chce takiego syna, który ciągle robi coś na opak – myśli chłopiec. Łzy napływają mu do oczu, ale powstrzymuje je. Co teraz zrobić? Chodzić za mamą i prosić spojrzeniem, by na niego popatrzyła i coś powiedziała? Tak już robił. Bez skutku. A potem czuł się jeszcze bardziej zrezygnowany. A może zostać w pokoju i zająć się czymś? Tylko czym? Trudno się czymś zająć, czując w środku ten dziwny ciężar.

To ciężar dziecka, które czuje, że nie zasłużyło, by rodzic chciał się z nim komunikować, że nie jest warte jego uwagi. Dziecko myśli, że jest złe i bezwartościowe. Poprzez wycofanie się rodzica z komunikacji czuje się odrzucone, zostawione samemu sobie z całym ciężarem sytuacji, która powoduje napięcie, bez instrukcji, co ma zrobić, aby z tym napięciem sobie poradzić. Aby wróciła dobra atmosfera. Ten scenariusz nie wyczerpuje wszystkich możliwości – dziecko może czuć się zranione, bezradne, może też próbować rozładować swoje napięcie poprzez zachowania agresywne albo błagać nieugiętego, obrażonego rodzica o odrobinę uwagi i normalnego kontaktu. Uczucie odrzucenia może w dłuższej perspektywie doprowadzić do obniżenia poczucia własnej wartości, do wykształcenia się ukrytego przekonania, że nie zasługuje na miłość. Dziecko odczuwa, że rodzic, który odrzuca, nie kocha go.

Franek nie nauczył się, jak poradzić sobie konstruktywnie z napięciem, które powstaje w sytuacji konfliktu. Nauczył się za to tłumić emocje oraz że nie warto komunikować ich wprost. Tego, że odrzucenie to potężna broń, którą można karać bliskie osoby za to, że nie spełniają jego oczekiwań. To dopiero odwet – nie pozwolić drugiej osobie rozładować napięcia w bezpieczny sposób, tylko zostawić ją z tym napięciem sam na sam. To takie proste: niby nie robisz nic, a zadajesz tak silny ból.

Istnieje ryzyko, że w przyszłości, świadomie lub nie, Franek będzie tak postępował z bliskimi mu osobami, jeśli nie spełnią jego oczekiwań. Będzie z cichą satysfakcją patrzył, jak męczą się ze swoimi trudnymi emocjami, gdy on z głową podniesioną i odwróconą w drugą stronę ostentacyjnie je zignoruje. Wtedy to on będzie górą. To oni będą bezradni, a on będzie rozdawał karty. Będzie miał pełną kontrolę. I nigdy nie powie, co naprawdę czuje. Nie zdradzi się ani słowem. W efekcie nie będzie potrafił być z kimkolwiek naprawdę blisko ani wspierać bliskiej osoby przeżywającej trudne emocje. Jego relacje zostaną pozbawione fundamentu zdrowej, bezpiecznej więzi, opartej na dzieleniu się emocjami i reagowaniu na siebie nawzajem w sposób szczery, nawet gdy jest to trudne, np. w sytuacji konfliktu. Gdy jest trudno, rodzic powinien pozostawać emocjonalnie dostępny i bliski. Rozmowa o uczuciach i próba zrozumienia intencji, potrzeb drugiej strony pomagają obniżyć napięcie wynikające z danej sytuacji. Umożliwiają powrót do równowagi w relacji.

Ciche dni wielu dorosłych kojarzy ze związkami pomiędzy partnerami. Bywa jednak, że pojawiają się one również w relacji rodzic – dziecko. Najczęstszą intencją ukrytą za takim zachowaniem jest kara, którą w ten sposób wymierza dominujący rodzic. Nie wyrażając swoich myśli i uczuć wprost, w sposób, który byłby do przyjęcia dla dziecka, powoduje, że nie mając odpowiednich zasobów poznawczych i emocjonalnych, nie może ono sobie z tym konstruktywnie poradzić. Takie zachowania ze strony rodzica, jeśli stanowią typowy, powtarzający się styl reagowania w sytuacjach konfliktowych, mogą przyczynić się do rozwoju zaburzeń dziecka: począwszy od depresyjno-lękowych wynikłych z chronicznego tłumienia emocji, doświadczania odrzucenia, poczucia winy, przez wykształcenie się unikowego stylu przywiązania, aż po rozwinięcie bierno-agresywnego wzorca osobowości lub innych zaburzeń w sferze osobowości.

Bierna agresja to rodzaj przemocy psychologicznej, bardzo subtelnie zakamuflowanej. Osoba stosująca takie zachowania jest z zewnątrz spokojna, opanowana i może się wydawać, że nic złego nikomu nie robi. W ofierze natomiast emocje się kłębią: ból, zranienie, złość, bezsilność, rozczarowanie. Nie ma jednak przestrzeni na ich wyrażenie. Z czasem w takiej relacji bliskość staje się coraz mniej możliwa. Agresor i tak rzadko jest do niej zdolny, a ofiara coraz bardziej jej unika, bo im bardziej się zbliża, tym więcej odczuwa bólu. Dystans, odcięcie, izolacja stają się dominujące. W taki sposób agresor karze ofiarę za niespełnianie jego oczekiwań. Nigdy jednak ich wprost nie nazywa. Nie zdradza też swoich uczuć. Po prostu milczy, obraża się, wycofuje z komunikacji. Ofiara z czasem czuje coraz więcej niechęci do agresora. Zniechęcenie jest naturalną reakcją na bezowocnie podejmowane wysiłki w nawiązaniu komunikacji. I taką atmosferą wypełnia się przestrzeń między obiema osobami.

W relacji rodzic – dziecko za powrót do dobrej atmosfery odpowiedzialny jest rodzic.

Nie można tej odpowiedzialności przerzucać na dziecko, które jest zależne i nie w pełni dojrzałe, żeby rozumieć własne stany wewnętrzne, a tym bardziej dorosłego. To rodzic powinien pomóc dziecku opracować poznawczo sytuację konfliktową, która miała miejsce, by zrozumiało, co wydarzyło się między nim a rodzicem. W tym celu najpierw warto się uspokoić i ochłonąć, a następnie zainicjować rozmowę: opisać fakty, nazwać swoje emocje, pomóc dziecku nazwać jego emocje, wyrazić swoje oczekiwania, ewentualnie zasygnalizować możliwe konsekwencje, ostatecznie zawrzeć jakiś rodzaj umowy czy kontraktu odnośnie do tego, co było przyczyną konfliktu. Rodzic zachowuje kontrolę nad sytuacją i stawia granice, gdy jest taka potrzeba. Przekaz powinien być jasny, czytelny, porządkujący rzeczywistość. W ten sposób nawet jeśli takie rozmowy są trudne, rodzic daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, bo pokazuje, że jest obecny, że troszczy się o wzajemną relację i o komunikację z dzieckiem. Uczy nie tylko tego, jak należy się komunikować, ale też jak obchodzić się ze swoimi i cudzymi emocjami. Po takim przepracowaniu konfliktu można od razu powrócić do codziennych spraw w przyjaznej atmosferze.

Obrażanie się na dziecko nie tylko wpędza je w lęk z powodu braku zrozumienia sytuacji i braku instrukcji, jak tę sytuację rozwiązać, ale też przerzuca na nie odpowiedzialność za emocje rodzica. To dziecko ma sprawić, żeby rodzic poczuł się lepiej. Dziecko zatem ma przejąć rolę dorosłego. Do tego musi też unieść ciężar odrzucenia, utraty poczucia bezpieczeństwa, lęku, niepewności. To nie może się udać. Jeśli rodzic dostrzega w sobie silną skłonność do takich zachowań i pomimo tej świadomości nie potrafi reagować inaczej, warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychoterapeuty. Możliwe, że rodzic był zaniedbywany emocjonalnie w dzieciństwie i bez przyjrzenia się swojej historii życia oraz nauki nowych sposobów reagowania utworzenie prawdziwie bliskiej i bezpiecznej relacji z własnym dzieckiem może być bardzo trudne. A ryzyko negatywnego wpływu na rozwój psychologiczny dziecka jest ogromne.

Dr Izabella Haertlé — psycholog, socjoterapeutka, badaczka, wykładowca Uniwersytetu SWPS. Pracuje z młodzieżą zagrożoną niedostosowaniem społecznym.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version