Ksiądz od egzorcyzmowania wiernych salcesonem wychodzi na wolność, a prawicowe środowiska zacierają ręce. Koronę cierniową można będzie teraz pokazywać w telewizji, być może kamera uchwyci też stygmaty umęczonych prawicowych świętych.

Bogu niech będą dzięki, że ksiądz Michał Olszewski oraz urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości mogą opuścić areszt. Jeszcze kilka dni za kratkami i środowiska prawicowe wystąpiłyby do Watykanu z wnioskiem o ich natychmiastową, zaoczną beatyfikację. Tylu świętych Fundusz Sprawiedliwości mógłby nie unieść.

Fakt, poręczenie, które pozwoliło odwalić kamień aresztu i wyjść oskarżonym na wolność, nie było tanie, ale czymże jest 350 tysięcy złotych (na głowę), kiedy mowa o męczennikach uświęconych niegdyś pieniędzmi Funduszu Sprawiedliwości. Pieniędzy zresztą poświadczający za dwie urzędniczki, prawicowy dziennikarz Michał Rachoń ma przecież w bród – na samym serialu „Reset” dla Telewizji Polskiej zarobił przecież niemal pół miliona złotych.

Dokonało się, czas był jednak najwyższy. Jak donosił portal wielokrotnie uświęconych państwowymi pieniędzmi braci Karnowskich, w ostatnim czasie pani Urszula D. „wyrażała swoje uczucia poprzez rysunki”. Na jednym z nich – obrazku ze stacji drogi krzyżowej – ukazała księdza Olszewskiego. Umęczonego, z koroną cierniową, z kajdankami na rękach. Kto dysponuje bogatą wyobraźnią, ten wie, że kadr można by uzupełnić. Wokół klęczącego, składającego ręce w modlitwie księdza mogliby – w sandałach rzymskich legionistów – gromadzić się, kpiąc i szydząc, bodnarowcy.

To nie pierwszy raz, kiedy pani Urszula D. postanowiła wyrazić emocje poprzez sztukę. Latem po łamach i antenach prawicowych mediów pielgrzymowała wykonana przez nią ikona Matki Boskiej Więziennej. Rzecz miała wartość bliską relikwii, wszak jak twierdził ojciec zatrzymanej, obraz miał być przez ponad miesiąc przetrzymywany przez prokuraturę. Jakim bezeceństwom, jakim kacerskim, godnym potępienia praktykom był tam wtedy poddawany? Bóg jeden wie.

To jednak nie wszystko. Czas spędzony przez zatrzymanych w areszcie zaowocował też rozbudowaną, utrzymaną w równie mistycznej formie twórczością epistolarną. Ksiądz Olszewski słał list, w którym narzekał na fatalne traktowanie podczas zatrzymania. Urszula D. za pomocą epistoły dziękowała natomiast legendzie „Solidarności” Janowi Karandziejowi, który w intencji zatrzymanych rozpoczął protest głodowy. „To wszystko daje siłę do samotnego trwania w tej więziennej celi z wiarą, że Boża Opatrzność ma głębszy plan dla tej sytuacji i nawet z największego zła może wywieść Łaskę i Dobro” – pisała urzędniczka, która lada moment wyjdzie na wolność.

Dziś wiemy, że plan był głębszy niż mogło się wydawać. Oto czynności prokuratury uległy – przynajmniej w części wątków – zakończeniu, a Opatrzność zesłała zatrzymanym anioła stróża w postaci Michała Rachonia. Rachoń nie tylko poręczył za część aresztowanych, ale też przyniósł ze sobą wór złotych talarów. Pieniądze mają być gwarantem świętości, w dodatku wzmocnionym objawianiem się przez oskarżonych na komisariatach policji dwa razy w tygodniu. Jak widać, szykan było oprawcom mało.

Ludzie małej wiary mogą zadać sobie teraz pytanie, czy do zwolnienia nie mogło dojść szybciej. Powątpiewający – nim kur trzy razy zapieje – mogliby zakpić, że być może aresztowani kierowali modły nie pod ten adres, co trzeba. Bo gdyby moc modlitw skierować do byłego wiceministra Marcina Romanowskiego, ot choćby w intencji jego pojawienia się w Polsce i złożenia szczegółowych wyjaśnień ws. Funduszu Sprawiedliwości, to może wolność nadeszłaby szybciej? Albo, gdyby tak aresztowani – zamiast do braci Karnowskich – napisali list do Zbigniewa Ziobry i Michała Wosia, którzy przez tyle lat nadzorowali więziennictwo? Gdyby z pozycji uniżonych sług zauważyli, że trzymanie ludzi w aresztach po kilka miesięcy to coś, z czym dawno już powinno się w Polsce skończyć? Że może bredzenie o tym, że „więzienie to nie sanatorium” to nic więcej jak tani populizm, w którym tak rozkochani byli ziobryści?

Łatwo przewidzieć, co stanie się teraz. Trudno uwierzyć, aby orędownicy sprawy księdza Olszewskiego zrezygnowali z politycznego złota, które przyniosła im sprawa Funduszu Sprawiedliwości. Wiemy przecież dobrze, że w całym tym mistycznym, martyrologicznym spektaklu podgrzewanym od tygodni nie chodziło ani o umęczonego księdza Olszewskiego, ani o urzędniczki ministerstwa. Chodziło o wpisanie sprawy Funduszu Sprawiedliwości w tak ukochaną przez polską prawicę walkę dobra ze złem, rozgrzanie wiernych, doprowadzenie ich na skraj wrzenia. Dowodem niech będzie fakt, że opuszczającego areszt księdza tłum przywitał zaśpiewem maryjnej pieśni: „Do Ciebie wołamy”.

Co dalej? Znany z kaszubskiej tradycji pokłon feretronów. Michał Rachoń oraz bracia Karnowscy wezmą księdza Olszewskiego oraz urzędniczki MS na ręce i będą z nimi tańczyć jak ze świętymi obrazami, kłaniając się tym, którym kłaniać się najbardziej opłaca.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version