Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump wygrał wybory w USA w 2024 r. Fox News i Decision Desk HQ podały, że zwyciężył w Pensylwanii, zamykając drogę do prezydentury Kamali Harris. Prawdopodobnie odniósł również inny sukces.
System wyborczy w USA opiera się na Kolegium Elektorów. Wyborcy nie głosują bezpośrednio na kandydata, lecz na elektorów, którzy decydują, kto zostanie prezydentem. Oznacza to, że kandydat może przegrać wybory, mimo że więcej osób oddało na niego głos.
Według wstępnych prognoz, Trump zdobędzie większość głosów elektorskich i zostanie nowym prezydentem USA. Co by jednak było, gdyby Amerykanie wybierali prezydenta w głosowaniu powszechnym, czyli w takim systemie, jaki obowiązuje np. w Polsce?
Kto wygrałby głosowanie powszechne?
Okazuje się, że Trumpowi udało się coś, czego republikański kandydat nie dokonał od 20 lat — zdobył nie tylko większość głosów elektorskich, ale również większość głosów wyborców.
Ostatnim Republikaninem, który tego dokonał, był prezydent George W. Bush, który w 2004 r. pokonał demokratycznego kandydata Johna Kerry’ego. Bush dostał około trzech milionów głosów więcej niż Kerry, zdobywając jednocześnie 286 głosów elektorskich.
W swoich pierwszych wyborach Bush wygrał dzięki Kolegium Elektorów, przegrywając jednocześnie w głosowaniu powszechnym.
W 2016 r. Demokraci wygrali w głosowaniu powszechnym, mimo że Donald Trump wygrał Kolegium Elektorów i pokonał kandydatkę Demokratów Hillary Clinton.
Według wstępnych wyników, przewaga Trumpa nad Harris to ok. 9 mln głosów. Jest mało prawdopodobne — wręcz niemożliwe — aby Harris wyprzedziła Trumpa w głosowaniu powszechnym.
Kto wygrał głosowanie powszechne w 2020 roku?
Prezydent Joe Biden wygrał głosowanie powszechne około siedmioma milionami głosów, gromadząc najwięcej głosów w historii wyborów prezydenckich. Trump również zgromadził rekordowo dużo głosów, co zwiększyło jego frustrację, że nie wygrał wyborów.
Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.