Aleksandr Łukaszenka grozi podjęciem działań wojskowych w przypadku naruszenia granicy Białorusi. Wojska NATO prowadzą ćwiczenia w regionie.

Łukaszenka wypowiedział się podczas inspekcji sił zbrojnych w rejonie Oszmiany w obwodzie grodzieńskim, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Litwą, członkiem Sojuszu.

— Powiem to publicznie: każda prowokacja powinna zostać zatrzymana zbrojnie. Nikt nie będzie się patyczkować — ostrzega Łukaszenka. Słowa dyktatora przytacza białoruska państwowa agencja informacyjna Biełta. — Każde naruszenie granicy powinno się skończyć reakcją: strzelać, aby zabić.

— Każde naruszenie granicy państwowej będzie stłumione wojskowo. Oni rozumieją tylko władzę — dodał Łukaszenka.

Agencja prasowa Biełta odnotowała w swoim raporcie zakres ćwiczeń NATO w ramach Steadfast Defender 2024, które rozpoczęły się w styczniu i zakończą 31 maja.

Biełta poinformowała, że bataliony piechoty i zmechanizowane oddziały z Niemiec i USA zebrały się na poligonie Pabrade na Litwie, ok. 15 km od granicy z Białorusią.

Białoruś twierdzi, że NATO mogłoby je wykorzystać do „przeprowadzenia prowokacyjnych działań z udziałem grup dywersyjnych i zwiadowczych oraz nielegalnych grup zbrojnych”.

— Nie możemy się odprężać. Jeśli to zrobimy, zostaniemy zaatakowani — straszy Łukaszenka.

Analityk wojskowy Konrad Muzyka z Rochan Consulting napisał w poniedziałkowym poście na Substack, że elementy białoruskiej brygady zmechanizowanej są rozmieszczone w pobliżu litewskiej granicy w ramach inspekcji gotowości bojowej. Muzyka zauważył, że białoruskie siły „nie mają zdolności do stwarzania poważnego zagrożenia militarnego dla członków NATO”.

Jednak retoryka Mińska wobec NATO staje się coraz bardziej wojownicza. Białoruski minister obrony Wiktor Chrenin powiedział w lutym, że jego wojsko zestrzeli każdy samolot, który wejdzie w jego przestrzeń powietrzną.

Łukaszenka stwierdził w zeszłym miesiącu, bez podania dowodów, że polsko-amerykański wywiad przygotowuje „zakrojoną na szeroką skalę prowokację przeciwko polskim cywilom”, za którą winę poniosą Rosja i Białoruś.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało „Newsweekowi” w lutym, że Mińsk jest „jednym z głównych czynników destabilizujących sytuację bezpieczeństwa w regionie”, a działania Mińska były źródłem wszystkich napięć.

Łukaszenka polega na Putinie, bo chce utrzymać władzę, a to jest coraz trudniejsze, zwłaszcza po wyborach w 2020 r. Wtedy przez kraj przelały się protesty stłumione brutalnymi represjami.

Jak dotąd Łukaszenka unikał bezpośredniego zaangażowania Białorusi w wojnę w Ukrainie, ale pozwolił, aby jego kraj był wykorzystywany jako punkt wypadowy rosyjskich ataków. Groził też kontrolowaną przez Rosję bronią jądrową umieszczoną na Białorusi.

Bliskie więzi gospodarcze między tymi krajami wywołały spekulacje na temat tego, czy Mińsk może zostać zmuszony do odegrania większej roli w wojnie, choć nie jest to kwestia, która ma tam poparcie społeczne.

Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version