Nie tylko depresja i samobójstwa, ale również takie choroby, jak cukrzyca czy padaczka, odpowiadają za to, że ludzie z ADHD umierają co najmniej kilka lat za wcześnie.
Wiem już, że moja nastoletnia córka ma ADHD, właśnie przeszliśmy przez pełną diagnostykę, spotkania z psychologiem, na koniec diagnozę potwierdził lekarz psychiatra – mówi Elwira z Warszawy. I wyrzuca sobie, że wcześniej się nie zorientowała, z czym mierzy się jej dziecko. – Julka nie była przypadkiem jednoznacznie kojarzącym się z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej, bo nie była jakoś specjalnie ruchliwa. Przeciwnie, zawsze irytowała mnie jej powolność, wieczne bujanie w obłokach, zapominanie o wszystkim. Do głowy mi nie przyszło, że to ADHD – wspomina Elwira.
O diagnozę w kierunku tego zaburzenia poprosiła sama Julka, która od dłuższego czasu próbowała zrozumieć, co z nią jest nie tak. Elwira zaczęła też dużo czytać na ten temat. – I dotarło do mnie, że książkowym przypadkiem ADHD jest również mój mąż – mówi Elwira. Kiedy zaproponowała Wojtkowi, żeby też zrobił sobie diagnozę, wzruszył ramionami. – „Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Od roku nie mogę się wybrać na badania cukrzycowe, a ty chcesz mi jeszcze dokładać bieganie po psychologach?” – wspomina Elwira. Minęły dwa miesiące, nie dotarł ani do psychologa, ani do diabetologa.
Zupełnie to nie dziwi dr. Jarosława Jóźwiaka, założyciela Centrum Alma w Warszawie, specjalizującego się w diagnostyce zespołu nadpobudliwości psychoruchowej. – Ta prokrastynacja, niemożność zebrania się do odbycia wizyt lekarskich czy załatwiania spraw w urzędzie, jest bardzo charakterystyczną cechą ADHD, a jednocześnie w małym stopniu kojarzoną z tym zaburzeniem. Niestety, to właśnie ta cecha może osobom z ADHD zrujnować nie tylko karierę zawodową czy szkolną, ale przede wszystkim zdrowie – mówi dr Jóźwiak. Jak ustalili naukowcy z University College London, ADHD nie tylko nie sprzyja zdrowemu życiu, a wręcz je skraca, i to o całe lata.
W badaniu pod kierownictwem prof. Joshuy Stotta wykorzystano bazę danych placówek brytyjskiej służby zdrowia, do których z różnymi dolegliwościami w latach 2010-2019 zgłosiło się aż 9 mln Brytyjczyków. Naukowcy wyodrębnili 30 tys. osób w wieku ponad 18 lat ze zdiagnozowanym ADHD, a do nich dobrali grupę kontrolną złożoną z 300 tys. osób dopasowanych pod względem wieku i płci dla miarodajnego porównania stanu ich zdrowia.
Na podstawie analizy danych pacjentów z ADHD i bez tego zaburzenia naukowcy oszacowali spodziewaną długość życia w obu grupach – mężczyzna z ADHD może żyć o 6,78 roku krócej niż w ogólnej populacji, a kobieta aż o 8,64 roku.
Zazwyczaj to kobiety żyją dłużej, dlaczego w przypadku ADHD jest inaczej? – Nie wynika to z tego, że kobiety cierpią na specyficzne dla płci schorzenia współistniejące z ADHD, ale z tego, że ADHD jest tradycyjnie postrzegane jako schorzenie męskie, więc kobiety nie są dobrze diagnozowane i wspierane – tłumaczy prof. Joshua Stott. – Ten brak wsparcia może oznaczać mniejsze prawdopodobieństwo otrzymania potrzebnego leczenia, a tym samym prowadzić do różnicy w średniej długości życia. Są to jednak czyste spekulacje, na tym etapie po prostu tego nie wiemy.
Nie tylko depresja
Analiza historii leczenia osób z ADHD i bez tego zaburzenia pozwoliła na wskazanie przyczyn skróconej długości życia. Osoby z ADHD przede wszystkim są zdecydowanie bardziej podatne na różne zaburzenia psychiczne – np. na depresję chorują niemal trzy razy częściej niż populacja ogólna, na zaburzenia lękowe – 2,5 razy częściej, ponad 10 proc. ma za sobą epizody samookaleczeń lub próby samobójcze, podczas gdy w populacji ogólnej to niecałe 2 proc. ADHD jest też skorelowane z autyzmem (pięciokrotnie częściej niż w populacji ogólnej) i epilepsją (trzykrotnie częściej).
Wśród problemów osób z diagnozą ADHD jest też cała lista chorób somatycznych, które pozornie z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej nie mają wiele wspólnego. W porównaniu z grupą kontrolną chorują częściej na cukrzycę typu 2, nadciśnienie czy przewlekłe choroby układu oddechowego. Dwukrotnie częściej niż grupa kontrolna w badaniu prof. Stotta osoby z ADHD uzależniały się od alkoholu i nikotyny. Naukowcy podkreślają, że ich wyniki są zbieżne z podobnymi badaniami przeprowadzonymi m.in. w USA, Danii, Finlandii czy na Tajwanie. A w Polsce? – Chociaż u nas nikt takich dokładnych badań jeszcze nie przeprowadził, obserwujemy bardzo podobne prawidłowości – osoby z ADHD częściej się uzależniają, częściej mają za sobą próby samobójcze oraz najróżniejsze problemy zdrowotne – mówi dr Jóźwiak.
W pogoni za przyjemnością
Wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze, osoby z ADHD zazwyczaj rzadziej chodzą do lekarza. – Wszystko przez dopaminę, której mają w mózgu zbyt mało – mówi dr Jóźwiak. Dopamina jest neuroprzekaźnikiem o wielu ważnych funkcjach, w tym sterowania naszą motywacją. – Natura stworzyła dopaminę, aby popychać ludzi do działań niezbędnych do przetrwania gatunku, takich jak jedzenie, picie, rozmnażanie się i ochrona. A jeśli jest jej za mało, obniżona jest też motywacja do działania – tłumaczy dr Jóźwiak.
Dopamina jest powiązana z uczuciem przyjemności i motywacji, wydziela się w mózgu wtedy, gdy robimy coś przyjemnego albo spodziewamy się tego. Ale w związku z tym, że osoby z ADHD mają dopaminy notorycznie za mało, często zatracają się w zajęciach, które dają szybki strzał dopaminy (np. scrollowanie w nieskończoność social mediów) zamiast tych, które nie są przyjemne, a które po prostu trzeba wykonać. – Z tego powodu mogą mieć duży problem z udziałem we wszystkich programach i badaniach profilaktycznych. Często mobilizują się do pójścia do lekarza dopiero wtedy, gdy mają już jakieś bardzo dolegliwe objawy, co zwykle wiąże się z dużym zaawansowaniem problemu zdrowotnego – mówi dr Izabela Nowosad, psychiatra z Ośrodka Relacje w Warszawie.
Dołóżmy do tego powszechne w tej grupie zapominanie o umówionych terminach, spóźnianie się na wizyty, nie ze złej woli, ale z powodu zaburzeń koncentracji. – To wszystko sprzyja temu, że objawy różnych chorób nie zostają w porę wychwycone, a leczenie podjęte wystarczająco wcześnie – tłumacz dr Nowosad.
Osobom z ADHD trudno się zmobilizować nie tylko do pójścia do lekarza, ale również do samodzielnego dbania o zdrowie. – Regularna aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie, regularny sen, dbanie o relacje, unikanie zachowań ryzykownych, regularne przyjmowanie zaleconych leków – to są zachowania, które osobom z ADHD sprawiają bardzo dużo trudności, bo generalnie mają one duży problem z systematycznością, cechuje je raczej tzw. słomiany zapał – mówi dr Nowosad.
Krecia robota adrenaliny
Z zaburzoną gospodarką dopaminową w mózgu osób z ADHD wiąże się jeszcze jeden skutek – nadmierne wykorzystywanie adrenaliny. – Ten neuroprzekaźnik ma budowę chemiczną podobną do dopaminy i może ją zastępować, najczęściej dzieje się tak w wyjątkowych sytuacjach zagrożenia, do wywołania reakcji „uciekaj albo walcz” – tłumaczy dr Jóźwiak. Ale nie u osoby z ADHD.
– Wyobraźmy sobie osobę, która wiecznie odwleka coś na ostatnią chwilę. Dopiero kiedy grunt zaczyna palić się pod nogami, mobilizuje się do działania, bo pod wpływem stresu dochodzi do wyrzutu adrenaliny do mózgu. Ta mobilizacja jest często bardzo skuteczna, osoby z ADHD są wtedy w stanie zrobić ogrom pracy – mówi dr Jóźwiak. Jednak wtedy do działania napędza nie tylko adrenalina, ale i inny hormon stresu – kortyzol. – Neuroprzekaźniki zagrożenia powinny działać tylko w sytuacjach zagrożenia, a u osób z ADHD działają zbyt często, co ma negatywny wpływ nie tylko na mózg, ale i na cały organizm – mówi dr Jóźwiak.
Bombardowanie mózgu adrenaliną i kortyzolem prowadzi do depresji, samobójstw, lęków i uzależnień, nasila również charakterystyczny dla ADHD brak skupienia, co bywa przyczyną najróżniejszych wypadków. Badanie przeprowadzone w USA przez naukowców z kilku uniwersytetów pod nadzorem wykazało, że u kierowców z ADHD ryzyko spowodowania wypadku samochodowego rosło o 5 proc. wraz z każdym progiem nasilenia objawów (nie u wszystkich osób z ADHD są one takie same). Osoby z największym nasileniem objawów nadpobudliwości psychoruchowej aż dwukrotnie częściej były sprawcami zdarzeń drogowych niż grupa kontrolna. Jednak podobnie zwiększoną częstotliwość wypadków naukowcy stwierdzili w grupie kierowców chorujących na depresję. Zdaniem badaczy u obu grup mogą występować podobne problemy z koncentracją uwagi.
Tabletka wydłuża życie
Dlatego leczenie osób z ADHD jest równie ważne jak leczenie osób z depresją.
Wdrożenie właściwie dobranej farmakoterapii poprawia jakość życia osób z ADHD. Ułatwia naukę i pracę, pozwalając lepiej skupić się na zadaniach, wycisza natłok myśli, na który uskarżają się często osoby z tym zaburzeniem, przez co poprawia się ich zdolność koncentracji. – Kiedy kierowca z ADHD weźmie leki poprawiające koncentrację, to ryzyko spowodowania przez niego stłuczki spadnie – mówi dr Nowosad.
Lekarze nie mają wątpliwości, że leczenie ADHD wydłuża życie osób z tym zaburzeniem. W najnowszym badaniu Karolinska Insitutet naukowcy z tej uczelni prześledzili losy blisko 150 tys. Szwedów w wieku od 6 do 64 lat, u których zdiagnozowano ADHD w latach 2007-2018. Zbadali ryzyko zgonu do dwóch lat po diagnozie i porównali osoby, które rozpoczęły leczenie w ciągu trzech miesięcy od diagnozy (56,7 proc.), z osobami, które tego nie zrobiły. U leczonych ryzyko zgonu z dowolnej przyczyny było o 19 proc. niższe w ciągu dwóch lat obserwacji w porównaniu z osobami, u których zdiagnozowano ADHD, ale nie leczono. Niższa śmiertelność – aż o 25 proc. – była zwłaszcza w przypadku przyczyn nienaturalnych, takich jak urazy, wypadki, przedawkowanie narkotyków.
Korzyści z leczenia ADHD są więc bezsprzeczne, ale najpierw trzeba te osoby zdiagnozować. A z tym w Polsce wciąż jest kiepsko. Jak podaje w swoim artykule brytyjski zespół prof. Stotta, na świecie ADHD ma średnio 3 proc. populacji. Tymczasem najnowsze dane z 2020 r. mówią, że zaledwie 72 tys. osób w Polsce ma rozpoznanie ADHD. – To ledwie 0,2 proc. społeczeństwa, jesteśmy pod tym względem na ostatnim miejscu w Europie i to zdecydowanie nie dlatego, że u nas mało ludzi ma ADHD. Wciąż kuleje diagnostyka, nawet lekarze nie mają wiedzy na temat tego zaburzenia – mówi dr Jóźwiak.
Wiele kontrowersji wzbudzają też leki na ADHD, zaliczane do grupy psychoaktywnych substancji stymulujących. Diagnoza ADHD często pojawia się w dzieciństwie, a wielu rodziców obawia się podawania swoim dzieciom tych leków i potencjalnego uzależnienia od nich. Dr Jóźwiak zapewnia, że niesłusznie. – Im wcześniej wdroży się leczenie, tym lepiej, a chroni ono również przed uzależnieniem od narkotyków czy alkoholu – mówi szef Centrum Alma. – Istnieją badania porównujące dzieci z ADHD, które otrzymały leki w wieku 5-6 lat, z grupą, która rozpoczęła terapię w wieku 7-8 lat. Osoby, które wcześniej otrzymały leki stymulujące, miały znacznie mniejsze ryzyko uzależnień – mówi dr Jóźwiak.
W sieci wsparcia
Jednak tabletki nie rozwiązują wszystkich problemów. – Z ADHD trzeba po prostu nauczyć się żyć, dlatego jestem ogromnym zwolennikiem leczenia multimodalnego, czyli odpowiedniego dawkowania leków, terapii i psychoedukacji. Zwłaszcza ta ostatnia może znacznie poprawić jakość życia pacjentów i je wydłużyć. Psychoedukacja, czy to prowadzona indywidualnie, czy w grupach, uczy tego, jakie są mechanizmy zaburzenia, jak utrudniają one życie, i daje narzędzia do radzenia sobie z nimi – tłumaczy dr Jóźwiak.
Wagę samoświadomości i edukacji podkreśla też dr Nowosad. – Bardzo ważne jest, aby osoba z ADHD wiedziała, jak działa jej mózg, rozumiała mechanizmy swojego funkcjonowania, podejmowania pewnych decyzji i aktywności, bo wtedy może wdrożyć strategie, które sprawią, że ADHD nie będzie negatywnie wpływało na jej życie – mówi dr Nowosad.
Do takich strategii można zaliczyć np. umiejętność tworzenia realistycznych harmonogramów i list zadań, wspierania motywacji do działania dobrze zaplanowanym systemem nagród, budowanie społecznej siatki wsparcia. – Wtedy możemy prosić naszych bliskich i znajomych, żeby w różnych sytuacjach przypomnieli nam, czego tak naprawdę chcieliśmy i jakie mamy cele – mówi dr Nowosad. Wiedza pozwala też uzyskać wpływ na objawy. – Jeżeli wiem, że mój mózg nadmiernie pożąda szybkich gratyfikacji, to jest szansa, że postawię temu świadomie tamę. Na przykład, jeśli umówiłam się na badanie profilaktyczne, a koleżanka zadzwoni i zapyta, czy pójdziemy do kina, to wezmę głęboki oddech i powiem: „Wiesz, dzisiaj nie mogę, bo mam umówionego lekarza” – tłumaczy dr Nowosad.
I to może być zdanie na wagę zdrowia, a nawet życia.