Od 26 kwietnia ubiegłego roku w kodeksie pracy obowiązuje urlop z powodu siły wyższej. W teorii taki urlop możliwy jest w związku z pojawieniem się pilnych spraw rodzinnych lub wypadków, które dotyczą pracownika lub jego najbliższych. Zwolnienie od pracy z powodu siły wyższej przysługuje pracownikowi w wymiarze dwóch dni, choć zamiast wykorzystywać pełne dni, zatrudniony może zamienić je na godziny (w sumie do rozdysponowania na zajęcie się pilnymi, niemożliwymi do przewidzenia sprawami ma 16 godzin).
Urlop z powodu siły wyższej. Ekspert o nadużyciach
Pracodawca jest obowiązany udzielić urlopu z powodu siły wyższej na wniosek zgłoszony przez pracownika najpóźniej w dniu korzystania z tego zwolnienia.
Tymczasem jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, dla części zatrudnionych nowy urlop to po prostu kolejny sposób na absencję w miejscu pracy i choć obowiązuje od kilku miesięcy, to pojawiają się już sygnały o nadużyciach.
– W praktyce zwolnienie to jest furtką do żądania dodatkowego dnia wolnego, nie zawsze wówczas, gdy faktycznie okoliczności tego wymagały. Miałem już sygnały od pracodawców, u których wniosek o skorzystanie ze zwolnienia od pracy z tytułu siły wyższej pojawiał się nagle, w trakcie dnia pracy, po trudnej rozmowie z przełożonym czy zaraz po wydaniu polecenia wykonania zadania służbowego, które nie spodobało się pracownikowi. Jako uzasadnienie pracownicy podawali w tych przypadkach, że dostali pilny telefon od bliskiej osoby – mówi w rozmowie z gazetą Marcin Frąckowiak, radca prawny z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, ekspert Business Centre Club.
Pracodawcy mają ograniczone możliwości weryfikacji wniosku złożonego przez pracownika. Zgodność z prawem korzystania ze zwolnienia może być oceniona po fakcie: wtedy taki urlop można podważyć. Pojawia się też wiele wątpliwości dotyczących “spraw rodzinnych”. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wskazuje, że sformułowanie to może dotyczyć życia prywatnego pracownika oraz ogólnej sytuacji życiowej. To również stwarza pole do nadużyć.