Rosjanie nie ustają w atakach na wybranych odcinkach frontu, wciąż spychając Ukraińców poza granice Donbasu.

Mimo ewakuacji, nie wszyscy cywile chcą opuścić swoje domy, a na zajętych terenach Kreml wprowadza agresywną politykę rusyfikacji. Choć w grudniu tempo rosyjskich postępów spadło niemal dwukrotnie w porównaniu z listopadem, to i tak Rosjanie zdobywali średnio ok. 18 km kw. Warunki pogodowe wyhamowały działania wojenne, na co obie strony przygotowywały się do tego już od kilku miesięcy. Nie jest to spadek porównywalny z ubiegłorocznym, kiedy zima sparaliżowała działania na niemal dwa tygodnie, ale znaczący. Ilość ataków zmalała niemal o 20 proc.

Obecnie Rosjanie prowadzą ok. 160-190 szturmów dzienne, z czego ok. 30 proc. przypada na okolice Pokrowska, który od niemal roku jest głównym celem ataków. Z powodzeniem wykorzystują zajęcie Sełydowego i Kurachowego, jako bezpośredniego zaplecza logistycznego do dalszych ataków. Ukraińcy nadal starają się paraliżować rosyjską logistykę, jednak samymi lekkimi bezzałogowcami nie są w stanie utrudnić ruchów przeciwnika.

Rosjanie z kolei konsekwentnie próbują odciąć Pokrowsk od południa, ograniczając ataki na same miasto. Wynika to z przyjętej w ostatnich tygodniach taktyki. Rosjanie przede wszystkim próbują jak najszybciej dotrzeć do granicy obwodu kurskiego, posuwając się wzdłuż doliny rzeki Wowcza na zachód od Kurachowego i doliny rzeki Suchi Jały, która ciągnie się od 2 do 7 km na południe od Wowczy. Powtarzają tym samym manewr sprzed dwóch tygodni, tworząc kieszeń pomiędzy oboma rzekami, z której Ukraińcy będą musieli się wycofać, aby wyrównać linię frontu i uniknąć okrążenia.

Rosyjska taktyka punktowych uderzeń piechoty, które rozmiękczają ukraińską obronę, a po jej pęknięciu w wyłom starają się wprowadzić oddziały zmechanizowane, które posuwają się nie zważając na skrzydła. Zatrzymują się dopiero, kiedy trafiają na kolejne pozycje obronne, lub zostaną rozbite ogniem artylerii i dronów.

Przyjęta taktyka ma swoje wady. Pułki 90. Dywizji Pancernej Gwardii, która walczy na odcinku pokrowskim ponosi spore straty. Jest to też kolejny powód zmniejszenia tempa rosyjskich postępów. Po trzech tygodniach intensywnych walk stany osobowe znacznie zmalały. Co ciekawe, mimo obniżenia skali uderzeń, straty osobowe nadal są na wysokim poziomie. Ukraiński Sztab Generalny poinformował, że średnia dzienna liczba ofiar rosyjskiego personelu wyniosła 1585 w grudniu 2024 r., co oznacza, że pobito kolejny rekord. Dotychczas najgorszym dla Rosjan był listopad, kiedy średnie dzienne straty wyniosły 1523 zabitych i rannych.

Duży wpływ na to miały nieudane walki w obwodzie kurskim i wznowienie działań w Torećku. Walki miejskie Rosjanie nadal prowadzą w bardzo nieprzemyślany i nonsensowny sposób, rzucając kolejne fale piechoty, próbując zdobyć ruiny kolejnych budynków. W aspekcie ilościowym Rosjanie mają znaczną przewagę, a do tego po prostu ostrzeliwują miasta powierzchniowo. Sprawdziło się to w Bachmucie i Awdijiwce, więc można się spodziewać, że tę taktykę wykorzystają także w Torećku.

W okolicach Torećka i Czasiw Jaru Rosjanom idzie lepiej niż w samym mieście. Pomiędzy miastami udało im się posunąć w ciągu kilku dni i zająć teren pomiędzy Stupoczkami i Ołeksandro-Szultycznem. Na południe od Czasiw Jaru w pobliżu Stupoczek w dniach 29 i 30 grudnia toczyły się zacięte walki, jednak Ukraińcy odrzucili Rosjan i utrzymali taktycznie ważne zabudowania Zakładów Materiałów Ogniotrwałych.

Tydzień walk kosztował jednak 98. Dywizję Powietrznodesantową Gwardii utratę niemal 2 tys. żołnierzy i z początkiem roku częstotliwość ataków spadła. Ukraińcy jednak zauważają, że aby utrzymać nacisk, batalionowe grupy bojowe regularnie otrzymują uzupełnienia, a dowództwo korpusu czasowo włącza pod 98. Dywizję pododdziały z innych jednostek.

W obu miastach nadal pozostaje ok. 1,5 tys. cywili, którzy odmówili ewakuacji. Ich obecność dość znacznie utrudnia działania wojska. W drugi dzień świąt w Czasiw Jarze „zniszczony został wielopiętrowy budynek. Prokuratura podejmuje wszelkie możliwe i odpowiednie działania w celu udokumentowania zbrodni wojennych popełnionych przez przedstawicieli sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej” – czytamy w komunikacie. W ataku ranne zostały cztery osoby.

Ewakuacja obowiązkowa jest jedynie w przypadku kobiet, dzieci i osób starszych. Bardzo często jednak starsi mieszkańcy odmawiają ewakuacji, nie mając gdzie się podziać. Z kolei w opuszczonych wsiach błąkają się zwierzęta domowe i gospodarskie, które nie są objęte ewakuacją. Cywile mają im zapewnić wywóz i schronienie we własnym zakresie, co najczęściej jest niemożliwe.

Osoby, które znalazły się pod rosyjską okupacją, są poddawane intensywnemu procesowi rusyfikacji. Przede wszystkim Rosjanie uzależniają otrzymanie pomocy humanitarnej od przyjęcia rosyjskich paszportów. Za oddziałami bojowymi posuwają się mobilne brygady urzędnicze, które mają przypisany teren składający się z dwóch lub trzech wsi, lub osiedli typu miejskiego. Małą wioskę odwiedzają raz na jeden lub dwa miesiące. Częściej prowadzą akcje w zakładach pracy i szkołach.

Rosjanie nie tylko niszczą ukraińskie miasta, ale także starają się zniszczyć ukraińską kulturę. Do szkół trafiają nie tylko zmanipulowane podręczniki do historii, ale też rosyjska literatura piękna. Z bibliotek usunięto ukraińskie książki. Dzieci ze szkół podstawowych w okupowanym obwodzie chersońskim zmuszano do robienia prezentów i pisania wierszy wychwalających rosyjskich żołnierzy. Zabroniono przy tym pokazywania postaci św. Mikołaja, którego zastąpił Dziadek Mróz.

W ostatnim roku proces rusyfikacji znacznie przyspieszył. Głównie dzięki desygnowaniu do lokalnych władz okupacyjnych weteranów w ramach programu „Czas bohaterów”. Ten nabiera tempa dzięki zaangażowaniu armii i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która pod przykrywką religii szerzy propagandę, usprawiedliwiając zbrodnie wojenne i starając się stworzyć pozory legalności władzy na okupowanych terytoriach.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version