Można przypuszczać, że liczni w partii wrogowie byłego premiera mają sporą Schadenfreude z afery uderzającej w jego frakcję. Przeciwnicy Morawieckiego w PiS nie powinni się jednak łudzić: sprawa idzie na konto całego byłego obozu władzy, umacnia przekonanie, że rządy w okresie w 2015-23 były wyjątkowo skorumpowane.

Paweł Szopa, twórca marki produkującej „odzież patriotyczną” Red is Bad, odnalazł się na Dominikanie, a konkretnie w dominikańskim areszcie. Od sierpnia prokuratura chce mu postawić zarzuty w związku nieprawidłowościami w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych – jej szef, Michał K. przebywa obecnie w areszcie w Londynie, gdzie oczekuje na ekstradycję do Polski.

Szopa w ostatnich tygodniach przebywał poza krajem. Zza granicy walczył bezskutecznie przez swoich prawników o wydanie listu żelaznego – dokumentu gwarantującego możliwość odpowiadania na prokuratorskie zarzuty z wolnej stopy, nie z więzienia. Zatrzymanie Szopy na Dominikanie daje szanse na sprowadzenie przedsiębiorcy do Polski – mimo tego, że nie mamy podpisanej umowy ekstradycyjnej z tym państwem.

Oznacza to, że PiS, który ciągle nie jest w stanie wypracować odpowiedzi na raport MON, pokazujący skalę nadużyć podkomisji smoleńskiej Macierewicza, za chwilę może mieć nowy problem, zwłaszcza jeśli twórca Red is Bad zacznie zeznawać.

Przypomnijmy, o co pokrótce chodzi. Zdaniem prokuratury, w RARS w pierwszych latach obecnej dekady dochodzić miało do szeregu nieprawidłowości w wydawaniu publicznych środków, głównie przy okazji zakupów związanych z wojną i pandemią. Szopa stał się w tym okresie jednym z głównych „dostawców” RARS. Agencja zamawiała u Szopy dostawy produktów zupełnie niezwiązanych z dotychczasową działalnością przedsiębiorcy, w tym środków ochrony osobistej i agregatów prądotwórczych. W sumie do Szopy trafiło z RARS prawie 500 mln zł – pół miliarda. Twórca Red is Bad miał otrzymywać duże kontrakty bez przetargu, na których bardzo dobrze zarabiał. Agregaty prądotwórcze, który przedsiębiorca kupił w Chinach za 70 mln złotych, Agencja kupiła od niego za 350 mln. Co nawet jeśli doliczymy koszty transportu, ubezpieczenia i inne ukryte koszty oznacza marżę wynoszącą kilkaset procent.

Politycy PiS bronią zakupów RARS jako działań w stanie wyższej konieczności – wojny i pandemii – w sytuacji, gdy nieważne było, czy przedsiębiorca zajmował się wcześniej produkcją odzieży, czy hodowlą jedwabników, istotne było wyłącznie to, czy jest w stanie dostarczyć na czas potrzebny sprzęt, np. maski ochronne, z których brakami w pierwszych miesiącach pandemii zmagał się cały świat.

Pozostają jednak wątpliwości związane z trybem wydawania publicznych środków, marżami przedsiębiorcy, a nawet koniecznością niektórych zakupów. Jak ustalił, na podstawie rozmów z pracownikami RARS, reporter programu „Czarno na białym” z TVN 24, Rafał Stangreciak: „Według naszych rozmówców to jeszcze trochę i Paweł S[zopa]. miałby swój pokój w agencji. Bo to nie było tak, że agencja zwracała się do Pawła S. i pytała o zakup takiego czy innego asortymentu, tylko to podobno Paweł S. przychodził do agencji i mówił, co ma do sprzedania”.

Nie da się też nie zauważyć, że Szopa był przedsiębiorcą wyjątkowo ideologicznie bliskim rządzącej krajem do grudnia 2023 r. prawicy. Produkowana przez niego odzież przekładała na język mody ulicznej. Politykę historyczną, która PiS próbował promować, na ogół dość nieudolnie, przy pomocy wszelkich możliwych narzędzi: od muzeów, przez Instytut Pamięci Narodowej, po programy szkolne i dotacje dla patriotycznych superprodukcji.

Markę Red is Bad upodobał sobie szczególnie prezydent Andrzej Duda, pokazywał się publicznie ubrany w jej produkty. Sytuacja, gdy bardzo ideologicznie bliski władzy przedsiębiorca zarabia wielkie pieniądze w budzących wątpliwości okolicznościach na interesach z podległą premierowi agencją – i to w obszarze, gdzie wcześniej jego kompetencji nie zweryfikował rynek – w naturalny sposób budzić musi wątpliwości opinii publicznej, a nawet pytania o korupcyjne mechanizmy. Zdaniem prokuratury, w RARS działała po prostu „zorganizowana grupa przestępcza”, zajmująca się wyprowadzaniem środków publicznych na wielką skalę.

W całej sprawie jest jeszcze jeden wątek. Centralne Biuro Antykorupcyjne podsłuchiwało Szopę jeszcze w czasach rządów PiS. Ujawnione przez Onet nagranie z września 2023 r. – a więc okresu najbardziej intensywnej kampanii przed wyborami parlamentarnymi – sugeruje, że Szopa wydaje polecenia swojemu pracownikowi w związku z zarządzaniem farmą trolli, wspierającą wybranych kandydatów PiS w mediach społecznościowych i uprawiającą czarny PR wymierzony w ich oponentów.

Rodzi to więc pytanie, czy nie mieliśmy do czynienia z korupcyjnym mechanizmem: pieniądze z RARS w zamian za nieformalne wsparcie w kampanii wyborczej przez faktycznie finansowane z publicznych środków działania w internecie?

Bardzo ciekawe mogą teraz okazać się zeznania Szopy – jeśli zdecyduje się on zeznawać i współpracować z prokuraturą. Kluczowe w jego ewentualnych zeznaniach mogą okazać się dwie kwestie. Po pierwsze to, na ile decyzje o zakupach właśnie od Szopy – bez przetargów, z takimi, a nie innymi marżami – zostały podjęte samodzielnie przez Michała K. i innych urzędników RARS, a na ile cały proceder miał sankcję najwyżej postawionych politycznych czynników w dawnym obozie władzy. Innymi słowy: zeznania przedsiębiorcy mogą pomóc ustalić, czy politycy z kancelarii premiera wiedzieli o niecodziennych zakupach, czy naciskali na urzędników w kwestii współpracy z Szopą, a jeśli tak to, kto dokładnie to robił. Ponieważ RARS podlegało bezpośrednio premierowi, sprawa może okazać się obciążająca głównie dla otoczenia byłego premiera, a w najbardziej sensacyjnym wariancie nawet dla niego samego.

Druga kwestia wymagająca wyjaśnienia to wątek farm trolli. Czy faktycznie mieliśmy do czynienia z mechanizmem wyprowadzania publicznych środków na nielegalne wsparcie dla kampanii wybranych kandydatów PiS? A jeśli tak, to kto z dawnego obozu władzy na tym korzystał, kto podjął decyzję o stworzeniu tego typu korupcyjnego układu?

Nawet jeśli Szopa odmówi składania zeznań, to cała sprawa RARS jest potężnym obciążeniem dla byłego obozu władzy, głównie dla otoczenia premiera Morawieckiego. Jeśli Mateusz Morawiecki miał jeszcze przed końcem wakacji jakiekolwiek szanse, by jednak wpłynąć na prezesa Kaczyńskiego i przekonać go do tego, by PiS postawił w wyborach prezydenckich na byłego premiera, to działania prokuratury w sprawie Agencji znacząco je zmniejszyły, być może nawet do zera.

Michała K. do tej pory broni głównie otoczenie Morawieckiego, pozostali politycy PiS zachowują wymowną powściągliwość. Oburzający może być zwłaszcza fakt, że bliskie władzy środowiska zarabiały spore pieniądze na pandemii i wojnie – w czasie, gdy wielu Polaków z godnym podziwu poświęceniem przeznaczało swój wolny czas, talenty organizacyjne i pieniądze, by bezinteresownie pomagać broniącej się przed putinowską agresją Ukrainie.

Cała sprawa w oczywisty sposób szkodzi też Szopie, jego firmie odzieżowej i w ogóle wizerunkowi „patriotycznego biznesu”. Zanim opinia publiczna dowiedziała się o aferze w RARS, Szopa był przedstawiany w prawicowych mediach jako przykład tego, że można opakować prawicowo rozumiany patriotyzm w atrakcyjne dla młodych Polaków estetyczne formy, łączyć prawicowe zaangażowanie z biznesowym sukcesem, patriotyzm z zarabianiem pieniędzy.

Teraz opinia publiczna czyta o Szopie nie jako o nowoczesnym „patriotycznym biznesmenie”, ale jako bohaterze afery korupcyjnej, ukrywającym się na Dominikanie przed prokuraturą, jak bohater jakiegoś filmu Patryka Vegi. Jeśli Szopa nie oczyści się z zarzutów, to lansowana przez niego agresywnie prawicowa polityka historyczna co najmniej połowie Polaków będzie się teraz kojarzyć głównie z podejrzanymi interesami z rządem i aresztem na Dominikanie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version