Przemysław Czarnek był już o jeden krok od uzyskania namaszczenia na kandydata PiS na prezydenta. A potem od wygrania prawyborów w PiS, do których już nawet trwały przygotowania. Ale w czwartek najściślejsze władze PiS wstrzymały plan „Czarnek 2025” — ustalił „Newsweek”. Bo były głosy sprzeciwu.

— Czarnek już się witał z gąską — słyszymy z naszych źródeł. Ale perspektywa uzyskania nominacji na kandydata PiS na prezydenta się oddaliła.

Zamierzenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego było takie, aby już w ten czwartek zapadła decyzja o — nieformalnym, ale jednak — namaszczeniu prof. Przemysława Czarnka. Były minister edukacji jest od ok. dwóch tygodni faworytem Jarosława Kaczyńskiego. W kluczowym momencie prezes natrafił jednak na sprzeciw w swoim najbliższym otoczeniu.

Na spotkaniu „PKP” (tak w żargonie określa się prezydium Komitetu Politycznego PiS) w czwartek zebrali się najważniejsi ludzie w PiS. Cel Kaczyńskiego na tym spotkania był taki: „przyklepać” kandydaturę Czarnka.

Ale nie tylko.

Jednocześnie bowiem szykowany był plan na zorganizowanie prawyborów PiS. Miałyby się odbyć razem z ruszającymi w ten weekend i trwającymi jeszcze 9-10 listopada wyborami regionalnymi w partii. Czasu było więc ekstremalnie mało, ale nie był to projekt niewykonalny.

W prawyborach miał — wedle zamierzenia prezesa PiS — wygrać właśnie Czarnek, co by zwiększyło jego mandat, rozproszyło odpowiedzialność za wskazanie go, przykułoby też uwagę mediów, miało też za zadanie zmobilizowanie działaczy partii wokół tej kandydatury.

Jednak na czwartkowym spotkaniu „PKP” pojawiły się — mimo poparcia Kaczyńskiego dla kandydatury Czarnka — głosy, że nie będzie on najlepszym kandydatem. Wedle naszych informacji w krytyce tej kandydatury przodował europoseł Joachim Brudziński, zaprawiony w kampanijnych bojach jeden z bliskich współpracowników prezesa PiS.

Wedle naszych informacji jego argumentacja była taka, że Czarnek przez ostatnich parę lat przesadzał z napastliwym atakowaniem osób LGBT, a jego język przysporzył mu społecznej nieufności. Jest — wybrzmiało to na „PKP” — zbyt twardy i w elektoracie niepisowskim nielubiany. W najnowszym, wykonanym dla Onetu, sondażu zaufania Czarnek ma ponad 60 proc. nieufności, w tym 48 proc. zdecydowanie mu nie ufa. To najgorszy wynik wśród wszystkich badanych polityków PiS. Mimo takich wyników w PiS można usłyszeć, że właśnie totalna polaryzacja, którą może wywołać jego start, pozwoli pozyskać wszystkich wyborców, którzy mają w sobie, choć niewielki pierwiastek konserwatywny.

Na „PKP” Jarosław Kaczyński ugiął się i nie forsował Czarnka wbrew krytyce tej kandydatury.

A skoro ścisłe władze PiS nie namaściły Czarnka, to zapadła też decyzja, aby nie urządzać prawyborów w partii, bo przecież nie zdecydowano, kto ma je wygrać.

Kaczyński nie wcisnął więc przycisku z napisem „prawybory”, choć był na to gotowy. Co ciekawe, w PiS spodziewano się, że w czwartek lub piątek Kaczyński publicznie ogłosi prawybory, ale doczekano się jedynie komunikatu rzecznika PiS Rafała Bochenka: „wyłanianie kandydata na urząd prezydenta w formule prawyborów w naszym środowisku politycznym było przez pewien czas rozważane — ostateczna decyzja nigdy jednak w tej sprawie nie zapadła. Po uwzględnieniu wszystkich 'plusów’ i 'minusów’, a także z uwagi na napięty kalendarz nadchodzących tygodni kierownictwo PiS podjęło decyzję, iż prawybory — ze względu na kwestie organizacyjne — nie byłyby dobrym rozwiązaniem”.

x.com

Kwestie organizacyjne wcale jednak nie były powodem nr 1.

O tym, że Nowogrodzka prze do prawyborów, było jasne zwłaszcza we wtorek, gdy Mariusz Błaszczak powiedział nowemu 29-osobowemu komitetowi wykonawczemu PiS, że centrala partii chce prawyborów. Błaszczak informował nawet o tym, jak mają wyglądać (z osobnymi urnami, przewiezionymi na Nowogrodzką, a głosami zliczonymi 10 listopada).

Cały plan „Czarnek 2025” został więc wstrzymany. A był gotowy do odpalenia.

Wedle informacji „Newsweeka” zapadły jednak inne decyzje. Skoro jest sprzeciw wobec Czarnka, to należy przeprowadzić kolejne badania opinii społecznej, aby mieć dane do podjęcia decyzji.

Do startowania w prawyborach jak i samego kandydowania na prezydenta pali się były premier Mateusz Morawiecki. Kandydować skory jest też nr 2 w PiS — były szef MON Mariusz Błaszczak. Akcje dr. Karola Nawrockiego (prezesa Instytutu Pamięci Narodowej), który bardzo chce startować, spadły. Wśród innych kandydatów wymieniani są: Europoseł Tobiasz Bocheński i poseł Marcin Przydacz.

PiS zleciło więc dodatkowe badania sondażowe, które mają pokazać, jak Przemysław Czarnek jest społecznie postrzegany. Na Nowogrodzkiej wciąż trwa dyskusja, czy iść w kierunku maksymalnej polaryzacji i wystawić twardego prawicowego kandydat, jak Czarnek, czy jednak iść ku kreowaniu kogoś nowego, a więc postawić na kogoś w rodzaju Nawrocki, Bocheński, Przydacz. Wcześniej mowa była również o Witoldzie Bańce (byłym ministrze sportu, a dziś prezydencie Światowej Organizacji Antydopingowej), ale ten publicznie stwierdził, że nie zamierza startować w wyborach na głowę państwa, acz potwierdził, że rozmawiał o tym z Jarosławem Kaczyńskim.

Nowogrodzka wciąż celuje w to, aby ogłosić swojego kandydata 10-11 listopada, ale czasu jest coraz mniej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version