PiS chce ogłosić kandydata na prezydenta 11 listopada – 10 lat po namaszczeniu Andrzeja Dudy, który potem wygrał wybory. Ale stoi za tym inna myśl niż tylko historyczne nawiązanie.

Nowogrodzka liczy, że w USA wygra Trump, były prezydent startujący w wyborach – wedle sondaży publikowanych przez amerykańskie media jest on faworytem do zwycięstwa nad urzędującym prezydentem Joe Bidenem.

W razie zwycięstwa Trumpa PiS i jej kandydat będą mogli przekonywać, że dzięki dobrym kontaktom z Republikanami i przyjaznymi z Trumpem lepiej zadbają o bezpieczeństwo kraju.

To, kto nie będzie kandydatem PiS na prezydenta, nie jest jeszcze przesądzone. Lista jest skracana – wypadł z niej np. prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny. Wierchuszka partii na dniach ma już formułować konkretne pytania o kandydatów i zlecać je różnym pracowniom – decyzje, o kogo pytać, należą do najwyższych władz partii, w praktyce do prezydium Komitetu Politycznego partii.

– Wydamy na to setki tys. zł – mówi o przeprowadzeniu pogłębionych badań jeden z naszych rozmówców z PiS. Partyjnym specem od sondaży jest Piotr Agatowski, który cieszy się w tej materii największym zaufaniem prezesa partii. Ale badaniami zajmują się też bliscy byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu były szef CIR Tomasz Matynia i „zespół Kuchty”, a więc grupa profesorów skupionych wokół byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

O liście nazwisk potencjalnych kandydatów pisała w „Newsweeku” Dominika Długosz. Jest wśród nich: prezes IPN Karol Nawrocki, poseł Zbigniew Bogucki, wybrany właśnie na europosła Tobiasz Bocheński, były premier Mateusz Morawiecki, którego wszyscy – w tym i prezes PiS – nazywają najbezpieczniejszą opcją, ale dającą małe szanse na realną walkę w II turze. Niektórzy wspominają o Patryku Jakim, a także Kacprze Płażyńskim. Każdy z nich ma swoje wady. Giełda jest rozkręcona, bo też pojawienie się nazwiska polityka na takowej liście jest dla niego nobilitacją.

Bazowy scenariusz przyjęty przy Nowogrodzkiej zakłada, że – po wspomnianych badaniach sondażowych – 11 listopada nazwisko kandydata zostanie oficjalnie ogłoszone. – Zdecydują badania i intuicja Jarosława Kaczyńskiego – słyszymy od polityka PiS.

Data 11 listopada to dokładnie 10. rocznica ogłoszenia kandydatury Dudy, co stało się w 2014 r. Ale ważniejszy jest inny kontekst: 5 listopada odbyć się mają wybory prezydenckie w USA. W Stanach Zjednoczonych faworytem do zwycięstwa jest były prezydent Donald Trump, a nie urzędujący prezydent Joe Biden. W razie wygranej Trumpa, któremu PiS mocno kibicuje, kandydat Nowogrodzkiej na prezydenta będzie mógł przekonywać, że to on – polski odpowiednik Trumpa – jest gwarantem bliskich relacji z USA pod wodzą Donalda Trumpa. Wszak premier Donald Tusk publicznie – co odbijało się echem na świecie – rugał Republikanów i kazał im się wstydzić za długie blokowanie pomocy dla Ukrainy. Podobnie też spodziewanego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafała Trzaskowskiego dzielą do trumpistów lata świetlne.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version