Bo co się dzieje na polskim poletku? Na przykład taki Jarosław Kaczyński, który twierdzi, że dziennikarze nie mają „moralnego prawa” ani zadawać mu w ogóle żadnych pytań, ani w ogóle przebywać w budynku Sejmu, w którym próbowano wziąć od niego komentarz na temat planowania przez pewnego polityka PiS fizycznego ataku na prokuratorkę.
Być może daje nam dziś przykład Rumunia, jak zwyciężać mamy. Bo być może powinno się robić z tego typu politykami tego co Rumuni zrobili z Calinem Georgescu: odebrać bierne prawa wyborcze. Wszystko jedno z jakiej partii. Rządzącej, nierządzącej. Demokracja też się musi bronić.
Bo taka demokracja, którą widzimy dziś w Polsce czy innych krajach – to już nie jest demokracja. To parodia demokracji. To patokracja i trzeba coś z nią zrobić. Trzeba ją naprawić. Dopóki mamy czas. Bo w RosjiPutin już ufasadowił wszystkie instytucje. W Turcji prezydent Erdogan właśnie wsadza do więzienia swojego ważnego przeciwnika politycznego.
Bo powinniśmy pilnować polityków od początku. Dać PO po łapach, jak zaczynali kombinować z sądami. Zatrzymać PiS, gdy tylko zaczął upartyjniać państwo. Zbanować Korwina, jak tylko zaczął na demokratycznym forum państwowym zapowiadać zniszczenie demokracji.
Tylko kto miałby to przeprowadzić? Spatologizowany i upartyjniony Trybunał Konstytucyjny? Sąd Najwyższy? Byle tylko nie armia. Nie bardzo mi się widzą „okresy przejściowe” wojskowych rządów.
No więc kto? Jakaś ponadpartyjna, ponad polityczna „rada mędrców”? Czy istnienie takiej instytucji jest w ogóle możliwe? Kimś takim zresztą w ustrojowym założeniu miał być prezydent, zastępca monarchy w świecie republikańskim, który – w samej istocie tej instytucji, jako reprezentant majestatu państwa – miałby pilnować polityków, by nie pozwalali sobie na zbyt wiele. Jak natomiast uwikłani w partyjne, małe rozgrywki są dziś prezydenci – widzimy na własne oczy.
Tak. Powinniśmy pilnować polityków, a nie czepiać się obywateli.
Bo drażniące jest również to dzisiejsze medialne gadanie i narzekanie, że „teraz to każdy jest specjalistą od geopolityki, jak dawniej od koronawirusa, a wcześniej od wypadków lotniczych”. I tak dalej.
Cóż: to chyba dobrze, że ludzie próbują ogarniać tyle rzeczywistości, ile się da, a nie czują się jak gniotący czapkę w dłoniach idioci, co to nie śmieją czegokolwiek wiedzieć i powiedzieć, bo „jaki ta ja człowiek, ja tylko byle co do gęby włożyć”, jak w „Ferdydurke”.
To politycy są problemem. Nie my
Jasne, że wielu się wypowiada w tonie znawców, mimo że nimi nie są. To może irytować, ale jeśli spojrzeć szerzej, to raczej znaczy, że ludzie aspirują do naprawdę szerokiej świadomości.
A to jest przecież podstawa demokracji. Jeśli odmówić ludziom prawa do wypowiadania się na ten czy inny temat, to po co pozwalać im głosować w wyborach czy referendach?
Mamy, owszem, na forum debaty publicznej antynaukowość i populizm, a do tego nieodpowiedzialni politycy na tym jadą i budują na tym kapitał polityczny, pogrążając nas w chaosie i propagując brednie, wynosząc je na polityczne salony. Ale to oni, ci politycy, są problemem. I to z nimi powinniśmy walczyć.
Bo może ta antynaukowość i ten populizm są ceną ustroju, jakim jest demokracja i ceną istnienia publicznych platform wymiany poglądów przez obywateli, które, inaczej niż sto lat temu, obejmują tym razem grupy społeczne. W tym również ludzi wykluczonych pod wieloma względami, również wykluczonych edukacyjnie.
Ale może to tylko okres przejściowych turbulencji. I możliwe, że koniecznych.
Czas rozliczyć populistycznych polityków, którzy tą łódką coraz bardziej chyboczą i zamiast koncentrować się na walce ze wspomnianym edukacyjnym wykluczeniem propagują pseudonaukowe bzdury, fobie i prostackie odruchy, i robią z nich swoje polityczne programy.
Bo to właśnie z tego powodu jesteśmy w tym punkcie historii, w jakim jesteśmy. I to właśnie z tego powodu już kiedyś w historii tak było, że najniższe instynkty – egoizm, przemoc i pogarda – stały się obowiązującymi w państwie. I to państwo rozpętało w ich imieniu II wojnę światową.
Więc tak. Polityków działających wbrew duchowi demokracji i polityków nieodpowiedzialnie wzmacniających antyintelektualne brednie powinno się usuwać z politycznej sceny. Z wilczym biletem. Warto powtórzyć: demokracja też musi się umieć bronić.
A jeśli ten okres turbulencji okaże się nieprzejściowy i amatorka i niekompetencja będą coraz bardziej niszczyły nasze życie polityczne i społeczne, to może trzeba będzie zacząć myśleć nad zmianą ustroju. Na przykład na merytokrację.
Ale, tak naprawdę, wcale nie musimy do tego się posuwać. Wystarczy po prostu sprawdzać, czy politycy trzymają się faktów i ustalonych standardów. Wyśrubowanych. Trzeba pilnować podstawowych założeń i celów dla których demokracja istnieje.
Pilnować, by instytucje działały w taki sposób, do jakiego były zaprojektowane. By prawa nie ustanawiało się po to, by od razu je obchodzić. By nie dopuścić do fasadowienia instytucji.
Let’s make kultura polityczna great again.