To nieprawda, że na zabieg powiększenia penisa przychodzą tylko pacjenci, którzy mają małe penisy — mówi dr Mateusz Kamiński, urolog i chirurg. Dlaczego mężczyźni to robią?

– Raz przyszedł pacjent, trzydziestolatek, który miał naturalnie dużego penisa, znacznie powyżej średniej. Miał też partnerkę, która oznajmiła, że członek powinien być jeszcze większy. Mężczyzna zgłosił się do mnie, nie było przeciwwskazań, więc zrobiliśmy zabieg powiększania kwasem hialuronowym. Miesiąc później przyszedł do mojego gabinetu na rozpuszczenie kwasu, bo związał się już z kolejną partnerką. I dla niej penis okazał się stanowczo za duży. Nie byli w stanie uprawiać seksu.

Łódź, spokojna uliczka Tuwima w centrum, niedaleko Piotrkowskiej. Jest ciepły dzień, samo południe. Doktor Mateusz Kamiński – urolog, chirurg, który mówi o sobie „zabiegowiec”, pracuje także z pacjentami onkologicznymi – znalazł dla mnie czas przed wizytami pacjentów.

Zależało mi, abyśmy porozmawiali w gabinecie lekarskim, tym samym, w którym przeprowadza konsultacje i wykonuje proste zabiegi w zakresie urologii estetycznej. Doktor poprosił, abym przyjechała do jego prywatnej kliniki znacznie wcześniej. Zaraz się dowiem, że na dziś ma zaplanowane dwa zabiegi wazektomii i dwa powiększenia penisa kwasem hialuronowym.

Wchodzę do budynku. Nagle znajduję się w eleganckim, białym świecie – jak z porządnego serialu o lekarzach. W holu siedzi uprzejma recepcjonistka, pojawia się doktor, ubrany „po cywilnemu”: w polówkę i dżinsy.

– Dzień dobry. Świetnie, zaraz zaczynamy, tylko przebiorę się za doktora – żartuje na powitanie.

Wraca po chwili, odziany już w biały fartuch lekarski. Zaprasza mnie na pierwsze piętro, gdzie znajduje się jego gabinet. Siadam przy biurku, tak jak wszyscy pacjenci, którzy przychodzą na wizytę. Kiedy kilka tygodni wcześniej umawialiśmy się na wywiad, poprosiłam, abyśmy koniecznie przeprowadzili go na żywo, właśnie w gabinecie, bo chciałabym poczuć tę specyficzną atmosferę. Skwitował prośbę w ten sposób: „Nie ma problemu. Proszę bardzo, możemy spotkać się u mnie w klinice. Strach jest na ścianach”.

– Mężczyźni, którzy chcą powiększyć penisa albo poddać się innemu zabiegowi medycyny estetycznej, przychodzą tu głównie ze strachem?

– Nie, nie, to był żart. Przychodzą z nadzieją, często ze skrępowaniem, zawstydzeniem, które zwykle dość szybko mija. Dużo zależy od tego, czy jest to zabieg estetyczno‑leczniczy, czy jednak typowo estetyczny. Ludzie są różni. Niektórzy wręcz wchodzą z drzwiami. Tak, są mężczyźni, którzy naprawdę czują się pewnie i dobrze sami ze sobą, to widać.

– Oni też powiększają penisy?

– Tak. To nieprawda, że na zabieg powiększenia penisa przychodzą tylko pacjenci, którzy mają małe penisy.

Przez parę ostatnich lat zrobiłam kilka materiałów dziennikarskich (w tym reportaż dla „Newsweeka” i dla magazynu „Gala Men”) o zabiegu powiększania penisa kwasem hialuronowym. Z rozmów, które przeprowadziłam z lekarzami urologami w Warszawie, Bydgoszczy i teraz w Łodzi, wynika, że rozmiar członków zdecydowanej większości pacjentów decydujących się na zabieg powiększania penisa mieści się w normie lub jest powyżej normy. To dowód na to, że w grę wchodzą przede wszystkim czynniki emocjonalne, psychologiczne. Czyli wspomniane zawstydzanie, szantażowanie czy słynne porównywanie.

Doktor Robert Kowalczyk przytacza badania z 2015 roku, przeprowadzone dla brytyjskiego portalu Dr ED, wykonane na próbie 1148 mężczyzn z USA i Europy. Panom zadano m.in. pytania o przeciętny rozmiar penisa w ich społeczności/kraju oraz o deklarowaną długość ich własnego członka. Wyniki okazały się zaskakujące nawet dla samych badaczy – przyznaje Kowalczyk. Otóż w Polsce panuje największa rozbieżność między stanem faktycznym, czyli rozmiarem penisa, a myśleniem życzeniowym.

Średnia długość penisa w przypadku Polaków wynosi 15,7 centymetra.

Deklarowana długość penisa w przypadku Polaków to 17,3 centymetra.

Zdaniem badacza ten wynik dobitnie świadczy o tym, że rozmiar penisa często jest ważnym punktem odniesienia oraz sposobem budowania poczucia własnej wartości dla sporej grupy polskich mężczyzn. Doktor Robert Kowalczyk mówi, że jednym z powodów takiego stanu rzeczy pozostaje tendencja do porównywania się z innymi. Również z rozmiarami wirtualnymi, tutaj miarę stanowi przemysł pornograficzny z określoną estetyką: kształtem, długością czy grubością penisa. Na siłowniach, w szatniach, na basenach panowie z dorodnymi penisami lubią paradować nago. Wielkość jest wyróżniającym atrybutem męskości.

– To dla nich powód do dumy, tak budują poczucie wartości. Rozmiar penisa jest bowiem silnie łączony ze sprawnością seksualną, z władzą. Ale to akurat nic nowego. Już w starożytnym Rzymie można było dostać awans… za odpowiednio dorodnego penisa – komentuje seksuolog.

Co istotne: podczas seksu rozmiar penisa zazwyczaj nie ma większego znaczenia, jeśli mieści się w normie (nie mówimy o przypadkach mikropenii – to inna historia). A zatem, co potwierdza doktor Kowalczyk, za potrzebą powiększania penisa (nomen omen) stoi potrzeba psychologiczna.

(…)

Pacjenci, którzy trafiają do gabinetów urologów czy chirurgów, ponieważ chcą sobie „poprawić” prącie, najczęściej nie wiedzą, że zabiegi robi się głównie w kierunku powiększenia objętości, co zresztą sprawia, że penis w spoczynku ciąży i przez to wydaje się dłuższy. Zabiegi wydłużające penisa to zabiegi bardziej skomplikowane, pracochłonne i rzadziej wykonywane w polskich gabinetach – tak opowiadali mi lekarze, z którymi przeprowadzałam rozmowy.

(…) Najpopularniejszym sposobem powiększania penisa jest wstrzykiwanie kwasu hialuronowego u podstawy prącia. Zabieg trwa około czterdziestu pięciu minut i przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym. Wpuszcza się od czterech do dziesięciu mililitrów kwasu, w zależności od ustaleń i kondycji pacjenta.

W tym zabiegu nie chodzi jednak o wydłużenie penisa – to może sprawić wyłącznie operacja. Kwasem powiększa się obwód penisa o dwa–cztery centymetry.

Efekt utrzymuje się maksymalnie rok, półtora.

Zabieg jest emocjonujący, więc w jego trakcie może dojść do niekontrolowanych zachowań. Na przykład czasem pacjenci miewają erekcję. W niektórych klinikach powiększanie kwasem hialuronowym wykonuje lekarz, bez żadnej asysty, jako że obecność pielęgniarki zawstydza wielu mężczyzn. Efekty jednego zabiegu są widoczne średnio przez trzy–sześć miesięcy, tak jak w przypadku botoksu. Czasem nawet przez rok – to zależy od organizmu. W wielu klinikach istnieje możliwość rozłożenia płatności na raty. Coraz więcej osób z tego korzysta. Inflacja. Niektórzy, gdy tylko spłacą jeden zabieg, decydują się na kolejny.

Wypełniaczem wykorzystywanym do powiększania penisa może być także tłuszcz pobierany z organizmu pacjenta, na przykład z uda, pośladków albo brzucha. Potem należy odpowiednio przygotować tkankę i podać ją w okolice penisa. Zabieg można powtórzyć kilka razy, oczywiście w odpowiednim odstępie czasu.

Lekarze mówią, że „kwas jest bardziej przewidywalny”. Zazwyczaj schodzi, czyli rozpuszcza się, powoli, do zera. Z kolei tłuszcz faktycznie zostaje w penisie na dłużej. Nawet kilka lat – po kilku podaniach.

(…) Istnieje jeszcze kilka innych sposobów powiększania penisa. Stosuje się wypełniacze, na przykład ze sztucznej skóry pozyskiwanej od zwierząt, można także wszyć w członek fragmenty skóry. Metodą, od której obecnie się odchodzi, jest wstrzykiwanie płynnego silikonu lub innych preparatów, które się nie rozpuszczają. Skutkowało to bowiem deformacjami penisa.

– Niektórzy mężczyźni dzięki powiększaniu penisa chcą po prostu poczuć się jeszcze pewniej – opowiada Mateusz Kamiński. Doktor uważa, że jeżeli przed zabiegiem nie byłeś samcem alfa, to nie będziesz nim i później. Tłumaczy pacjentom, że powiększenie penisa może zostać przeprowadzone for fun, może poprawiać jakość współżycia i płynącą z niego przyjemność, ale decyzja o poddaniu się zabiegowi powinna być przemyślana. Niektórzy właśnie tak do tego podchodzą – jak do zabawy.

– Tymczasem penisa powiększa się po to, żeby zrobić przyjemność sobie oraz partnerce lub partnerowi. I żeby się lepiej poczuć ze sobą. Istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że to zmieni całe twoje życie – dodaje urolog.

To konkluzja powtarzana często przez osoby, które wykonują zabiegi: zarówno niektóre kobiety, jak i niektórzy mężczyźni wiążą z medycyną estetyczną zbyt wielkie nadzieje i oczekiwania.

Co za tym się kryje? Czy tylko kompleksy?

– Ciężko mi powiedzieć – mówi doktor Kamiński. Ale wydaje się, że jednak zna odpowiedź: – Człowiek generalnie przyzwyczaja się do swojego ciała na przestrzeni czasu. I nagle, po iluś latach, kiedy ono wygląda inaczej, nawet mózg jest zdziwiony, że pewien element, który tak dobrze znasz, teraz wygląda zupełnie inaczej niż dawniej. To nawet nie musi być uświadomione. I wtedy niektórzy z nas szukają rozwiązań, jak przywrócić ten stan sprzed.

Kamiński podkreśla, że pacjenci to często po prostu świetni ludzie, myślący nieszablonowo, odważni. Jego zdaniem do takiego zabiegu jak powiększenie penisa należy się najpierw samemu przekonać – to przecież wciąż nie jest typowe, powszechne. Poza tym nie jest tanie. Ceny wahają się między czterema a dziesięcioma tysiącami złotych. Jeżeli ktoś decyduje się na coś takiego, to przede wszystkim musi pokonać blokadę psychiczną, co zdaniem lekarza zasługuje na szacunek. Kim więc są pacjenci?

– Pacjentów łączy to, że są oni nowocześni i nie myślą szablonowo?

– Tak. Często mam w gabinecie żołnierzy, głównie emerytowanych. Z nimi można prowadzić bardzo ciekawe rozmowy. Przychodzą też pracownicy agencji reklamowych albo PR‑owych, graficy, podróżnicy, modele. Zdarzają się kulturyści, którzy ze względu na wielką budowę ciała niepokoją się dysproporcjami. U kulturysty, nawet jeśli „sprzęt” jest duży, to generalnie wydaje się mały w porównaniu z resztą. Tu bierzemy pod uwagę nie tylko seks, lecz także prezentację na scenie podczas zawodów kulturystycznych, gdy występuje się w kusych majtkach. Chodzi więc głównie o efekt wizualny. Całości, a nie tylko rosłych barków czy kaloryfera na brzuchu.

– Ile lat miał pana najmłodszy pacjent?

– Osiemnaście, był piłkarzem. Niemal od razu po urodzinach przyszedł na powiększenie penisa. Oczywiście, mówiąc obiektywnie, wcale nie musiał, ale widocznie wizerunkowo bardzo mu to było potrzebne. Najstarszy był siedemdziesięciolatek, triathlonista. Świetnie zbudowany, zero zbędnego tłuszczu. Zabieg jest również dość popularny wśród aktorów porno. Nie tylko tych z Polski. Przyleciało już kilku z Anglii. Powiększanie penisa jest u nas trzy razy tańsze niż na Wyspach.

Fragment książki „Gładko. O polskim wstydzie, obsesji młodości i intymnych operacjach plastycznych” Magdaleny Kuszewskiej wydanej przez Znak Horyzont. Książkę można kupić tutaj. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version