Do afery „dwóch wież” przyczyniły się dwa pragnienia Kaczyńskiego: by PiS zdemolowało PO, a jego rodzina zyskała niemal monarszy status.

Jest dwóch głównych bohaterów afery: prezes PiS oraz austriacki deweloper Gerald Birgfellner. Za rządów PiS Austriak miał zbudować wieżowiec dla kontrolowanej przez Kaczyńskiego spółki Srebrna na jej działce, ale gdy inwestycja została wstrzymana latem 2018 r., poróżnił się z Kaczyńskim o pieniądze. Walcząc o kasę, Birgfellner go nagrywał. A w finale wziął sobie za adwokatów Romana Giertycha i Jacka Dubois – związanych z Platformą Obywatelską – i zaniósł te taśmy do prokuratury. Ale była to prokuratura Ziobry, w której włos z sędziwej głowy Kaczyńskiego spaść nie mógł, więc odmówiła wszczęcia śledztwa. Mimo to prezes miał nerwówkę – po kluczowych przesłuchaniach Birgfellnera odwiedzał Ziobrę.

Nie ma się co dziwić. Spośród wszystkich spraw politycznie skręcanych za rządów PiS to bodaj jedyna, która wprost dotyczy prezesa. „Dwie wieże” to prosta historia – Kaczyński chciał zbudować wieżowiec, żeby kasa z wynajmu trafiała do Srebrnej, która z kolei wspierałaby dzieła bliskie PiS. Dzięki temu prawica miałaby gigantyczne dofinansowanie i Kaczyński na trwałe zdominowałby PO Donalda Tuska. A to miało mu umożliwić dożywotnie rządy.

Skąd to określenie „dwie wieże”? Tu przechodzimy do drugiego pragnienia prezesa – nadania niemal monarszego statusu jego rodzinie. Za rządów PiS Kaczyński budował nie tylko mit swego brata, ale także matki i innych przodków, w tym Stanisława Tomaszewskiego, wojenny pseudonim Miedza.

Mąż siostry Jadwigi Kaczyńskiej to niebywale ważna postać w biografii braci Kaczyńskich. Po pierwsze, to on zgłosił ich do filmu „O dwóch takich…”. Po wtóre – z powodu napiętych relacji z ojcem to „Miedza” stał się dla braci punktem odniesienia, zwłaszcza że był wojennym bohaterem. Złapany przez Gestapo, brutalnie torturowany, celowo się zaraził tyfusem, żeby trafić do szpitala. Tam na jego miejsce podstawiony został zmarły mężczyzna. „Miedza” uciekł w przebraniu sanitariusza. Za rządów PiS syn „Miedzy” Jan Maria Tomaszewski cieszył się szczególnymi prawami. Prezes obsadzał go zawsze na wirtualnych, ale dobrze płatnych posadach.

Uruchamiając strategiczny projekt deweloperski, Kaczyński oparł się także na rodzinie, licząc na dyskrecję i lojalność. Bo Birgfellner to zięć Tomaszewskiego – jest mężem jego córki Karoliny, do której Kaczyński zawsze miał słabość. To ona tłumaczyła męża podczas negocjacji z prezesem. Kuzyni zręcznie wykorzystywali emocje Jarosława – lansowali projekt drapacza chmur z dwiema wieżami. Na jednej miały być inicjały „LK”, na drugiej „JK”. „Byłem pod pewnym naciskiem moralnym ze strony tej części rodziny” – przyznał potem Kaczyński. Gdy wybuchła afera, Tomaszewska stanęła po stronie męża, jej ojciec pozostał lojalny wobec swego sponsora Jarosława. „Birgfellner doprowadził do dużego problemu w naszej rodzinie. Wkręcił mnie w to wszystko. Czuję się przez niego oszukany” – stwierdził.

Czemu „dwie wieże” nie powstały? Głównie dlatego, że Kaczyński musiałby dostać zgodę na inwestycję prezydenta Warszawy, a nie wierzył, że PiS wygra wybory w stolicy. W dodatku na początku 2018 r. na jaw wyszedł poprzedni projekt wykorzystania działki – Srebrna za pośrednictwem firmy z Cypru szukała inwestora, by wybudować biurowiec nazywany wtedy „wieżą pani Basi” – od nazwiska Barbary Skrzypek, zaufanej współpracowniczki Kaczyńskiego. Kaczyński zrezygnował z deweloperki, bo bał się, że to zaszkodzi PiS przed wyborami samorządowymi w 2018 r. i parlamentarnymi w 2019 r.

Po zmianie władzy w 2023 r. sprawa „dwóch wież” znalazła się w raporcie Prokuratury Krajowej wśród 200 skręcanych za rządów PiS śledztw. I została wszczęta na nowo – dlatego też Barbara Skrzypek została przesłuchana. Trzy dni później zmarła na zawał, o co Kaczyński oskarża prokuraturę.

Prezes ma jeden cel – chce zneutralizować to śledztwo. Prowadzi je gnębiona za czasów Ziobry prokuratorka Ewa Wrzosek, która nie kryje niechęci do PiS. Donosząc do prokuratury na Wrzosek, Kaczyński zyska argument, by wnosić o jej wyłączenie ze sprawy.

W „dwóch wieżach” jest jeszcze jeden, nawet bardziej niebezpieczny dla Kaczyńskiego wątek. Austriacki zięć kuzyna twierdzi, że Kaczyński kazał mu dać łapówkę księdzu Rafałowi Sawiczowi z władz rady Fundacji Lecha Kaczyńskiego, która formalnie kontroluje Srebrną. Miała to być ofiara w zamian za zgodę na inwestycję. Sawicz niedawno został przesłuchany. A ponieważ nie jest już księdzem, to – jak wieść gminna niesie – tajemnicą spowiedzi się nie zasłaniał.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version