Trudno to ustalić, bowiem prototaksyty wymarły i to bezpotomnie. Nie zostawiły następców, nie wiemy z kim były spokrewnione, ani nawet do jakiego królestwa należały. Ani to rośliny, ani glony, ani grzyby. To przedziwne, nieznane organizmy i formy życia, jakich nie spodziewalibyśmy się spotkać na Ziemi. Są jak istoty z innych planet.
Gdyby ktoś spojrzał na Ziemię w epoce późnego syluru albo wczesnego dewonu, czyli od 430 do 400 milionów lat temu, rzeczywiście mógłby się poczuć jak na innej planecie. W dewonie na lądzie pojawiały się dopiero pierwsze prymitywne rośliny naczyniowe. Rosły psylofity, które były kopalną i wymarłą już grupą roślin, pojawiały się mszaki, paprocie, widłaki czy skrzypy – najstarsze z roślin lądowych. Niebawem miały się rozrosnąć do ogromnych drzewnych form, jakich dzisiaj w wypadku mchów, paproci czy rosnących na rowach skrzypów nie spotykamy.Dopiero niespełna 400 milionów lat temu pojawiły się pierwsze lasy – ich ślady odkryto w Anglii w hrabstwie Devon, od którego epoka dewonu wzięła swą nazwę. A zatem wcześniej rosły pojedyncze rośliny, z których nieliczne osiągały jeszcze wielkie rozmiary.
To był świat bez lasów i z pierwszymi zwierzętami
Dodajmy, że na lądach niemal nie było jeszcze zwierząt. Z wody dopiero wychodziły pierwsze z nich, ale nie kręgowce, ale przodkowie stawonogów, w tym takich jak pajęczaki.
I na to wszystko pojawiają się na przełomie syluru i dewonu wielkie organizmy zwane prototaksytami. Wyglądały jak gigantyczne purchawy, miały formę potężnych słupów o średnicy nawet 1 metra i wysokości kilku, nawet do 8 metrów. Takie słupy wyrastały dość licznie w wielu miejscach paleozoicznego świata.
Prototaksyty były tak powszechne, że ich skamieniałe szczątki znamy od 180 lat. Pierwszy raz odnaleziono je w Kanadzie w 1843 roku, ale już wtedy ludzie długo się zastanawiali, co to takiego. Trwało wiele lat nim kanadyjski naukowiec William Dawson opisał te organizmy jako szczątki dawnych drzew podobnych do iglastych z resztkami rozkładających je grzybów. To się jednak nie zgadzało, bowiem drzewa iglaste nie rosły w tamtej epoce. Pojawiły się dopiero 380 milionów lat później.
Czym zatem tak naprawdę były te słupiaste Prototaxites, których nazwa łacińska znaczy właśnie „pierwszy z cisów”?

Koncepcje na temat tych organizmów zmieniały się przez dziesięciolecia. Teza, że to pierwsze drzewa iglaste szybko została wyśmiana (chociaż nazwa pozostała). Sam William Dawson zmienił punkt widzenia i nawet zaprzeczał, że uważał te organizmy za drzewa. Stało się to po tym, jak badania struktury komórkowej skamieniałości wykazały, że to raczej w ogóle nie są rośliny. Może algi, ogromne włókniste algi, które stworzyły takie przedziwne formy lądowe.
Francis Hueber z Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie opublikował w 2001 roku badania wskazujące na to, że mamy do czynienia z ogromnymi grzybami. Rodzaj Nematasketum zawierał struktury typowe dla budowy grzybni. Z czasem zaczęto uważać, że może to jakaś symbiotyczna forma życia, połączenie grzybów z algami chociażby. Jeszcze w 2010 roku w tekście opublikowanym w „Proceedings of the Royal Society” można było przeczytać wnioski naukowców Uniwersytetu New Hampshire i Uniwersytetu w Chicago dowodzące, że skamieniałe Prototaxites były kilkumetrowymi grzybami, które musiały górować jak wieże nad krajobrazem Ziemi 400 milionów lat temu. I że te wielkie grzyby prawdopodobnie nie odżywiały się materią roślinną, ale wykorzystywały bogate w węgiel mikrobiologiczne substancje na terenach zalewowych.
To nowa forma życia – ani grzyby, ani rośliny
Teraz mamy nowe ustalenia w tej sprawie, zgoła sensacyjne. Wynika z nich, że prototaksyty nie były ani roślinami, ani algami, ani grzybami, ale zupełnie nową i nieznaną formą życia. Zagadkową i trudno do powiązania z czymkolwiek tym bardziej, że wymarła bez śladu 400 milionów lat temu, wyparta przez innych kolonizatorów lądu.
To aż trudno pojąć – mamy oto organizmy zdecydowanie największe na Ziemi w epoce dewonu i górujące nad resztą świata rozmiarami. Nie wiemy, czym były, nie potrafimy przypisać ich nawet do jakiegoś królestwa żywych organizmów, nie znamy ich życia. I na dodatek one zniknęły bezpowrotnie.
O sprawie pisze „New Scientist”, co wywołało zresztą reakcję Sandy Heteringtona, paleobotanika z Uniwersytetu w Edynburgu w Szkocji, który stoi za badaniami. Napisał on, że „nasz wstępny tekst o tajemniczych prototaksytach został podchwycony przez media, ale nie jest jeszcze zrecenzowany”. Dodał, że bardzo go cieszy zainteresowanie mediów tymi badaniami, ale proces nie został jeszcze ukończony i nie są one oficjalnie opublikowane w pismach naukowych.
Prototaksyty zniknęły, a ich wymarcie wiąże się albo z presją pierwszych roślin naczyniowych i grzybów, albo z działalnością pierwszych zwierząt lądowych. Ogromne, wielometrowe słupy mogły stanowić idealną kryjówkę dla pierwszych lądowych stawonogów. Labirynty pustych, rurkowatych przestrzeni odkryte w prototaksytach sugerują, że mogły tam wnikać najstarsze zwierzęta lądowe, może w ten sposób dewastowały te organizmy. W niektórych skamieniałych szczątkach prototaksytów znaleziono bowiem otwory wskazujące na wgryzanie się tam stawonogów.
Nie wiemy, co się stało i dlaczego wymarły, ale fakt, że istniała na Ziemi zupełnie nowa, nieznana forma życia jest fascynujący.