We wtorek 25 czerwca po południu we wsi zlokalizowanej w gminie Barczewo niedaleko Olsztyna (woj. warmińsko-mazurskie) znaleziono zwłoki siedmiolatki. Z ustaleń policji wynikło, że dziewczynka miała na sobie rany wskazujące na zagryzienie. Na tej samej posesji prowadzona była hodowla dogów niemieckich oraz buldogów francuskich. 

Zobacz wideo Wakacyjne ataki na polską infrastrukturę? „To nie są żarty”

Śledczy przesłuchują świadków w sprawie zagryzienia siedmiolatki

Według informacji przekazanych przez funkcjonariusza olsztyńskiej policji dziecko znało psy i niejednokrotnie było na terenie tej posesji. Aktualnie w sprawie przesłuchiwani są świadkowie. Sprawdzane są również wszystkie okoliczności tego zdarzenia. – To, co wydarzyło się tam wczoraj, jest cały czas sprawdzane i badane przez prokuraturę. Wiemy, że dziś po godzinie 12 prokurator przekaże mediom więcej informacji – poinformowała w środę rano (26 czerwca) reporterka TVN24. Wiadomo również, że sześć dogów zostało zabezpieczonych i zabranych do najbliższych schronisk do dyspozycji prokuratora.

Gmina Barczewo. Siedmiolatka zagryziona przez psy. „Na co dzień wszystko było dobrze”

Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek 25 czerwca około godziny 14:00. Wówczas siedmiolatka znajdowała się pod opieką koleżanki swojej matki. Ta jednak w chwili samego zdarzenia miała nie znajdować się w pobliżu dziecka. Nie wiadomo, czy to dziewczynka weszła do boksów, w których znajdowały się psy, czy też otworzyła je, przez co psy wydostały się na zewnątrz. W rozmowie z „Faktem” jedna z sąsiadek przyznała, że na co dzień nie było żadnych niepokojących sygnałów z hodowli. – Jesteśmy sąsiadami, znamy się wiele lat. Na co dzień wszystko było dobrze. Hodowla jest zaopiekowana, psy są zadbane. To, co się stało, uważam za tragiczny, nieszczęśliwy wypadek – powiedziała kobieta. – To ogromna tragedia, która mogła przydarzyć się każdemu – podkreślili inni mieszkańcy wsi w rozmowie z dziennikiem. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version