Nadciągająca rosyjska kolumna musiała wywołać u ukraińskich operatorów dronów nie tylko standardową obawę, lecz także pewną radość i sarkastyczne komentarze. Na prowadzących ją czołgach powiewały czerwone sztandary ZSRR, a całość kierowała się na pole minowe. W gotowości były też drony, artyleria i rakiety. Skończyło się rzezią.
Wydarzyło się to w miniony weekend w obwodzie kurskim. Atak przeprowadziła rosyjska 155. Brygada Piechoty Morskiej. Celem były resztki wioski Nikolskij bronione przez Ukraińców z 47. Brygady Zmechanizowanej. Rosjanom poszło tak dobrze, po raz kolejny, że komentatorów po rosyjskiej stronie poniosły emocje, a po ukraińskiej – pusty śmiech.
Ukraińcy liczą, że ta brygada nigdy się nie zmieni
Nagranie z dronów pokazujące odpieranie ataku 47. brygada wrzuciła do sieci 16 stycznia. Nie podano, którego dnia konkretnie je wykonano. Rosjanie zaatakowali przy pomocy „kilkunastu” pojazdów, w większości czołgów. Większość miała zamontowane czerwone radzieckie sztandary. Na pojazdach jechało kilkudziesięciu piechurów. Była to więc dość duża operacja jak na obecne standardy. Skończyła się dla Rosjan źle. Atakowali w słońcu i przy dobrej pogodzie, co pozwoliło Ukraińcom w pe³ni wykorzystać potencjał dronów. Do tego tradycyjnie wielką rolę odegrały miny i naprowadzane rakiety przeciwpancerne, które wyeliminowały kilka pojazdów daleko przed wioską. Do jej obrzeży dotarły tylko dwa czołgi z trałami przeciwminiowymi, ale tam spotkały swój koniec po najechaniu na zbyt wiele min i trafieniu przez szereg dronów. Ukraińcy nie podali swoich szacunków strat wroga. Na nagraniu widać jednak wyraźnie, że wiele pojazdów zostało zniszczonych lub uszkodzonych, a piechota rozbiegła się po polach pod ogniem artylerii. Czerwone flagi nie dodały dość mocy.
Wyjąwszy radzieckie sztandary, to w sumie atak, jakich wiele. W obwodzie kurskim Rosjanie regularnie takie przeprowadzają. Również regularnie z poważnymi stratami, ale jednak przez ostatnie pół roku odbili większość terenu zajętego przez Ukraińców latem. 155. brygada „morpiechów” ma jednak specjalne miejsce zarówno w sercach Ukraińców, jak i Rosjan. Ci pierwsi uważają ją za skrajnie nieudolnie dowodzoną i ponoszącą przez to równie skrajne straty. Napisał o tym dosadnie ukraiński żołnierz o ksywie Kriegsforscher, który jest operatorem dronów z 36. Brygady Piechoty Morskiej, broniącej odcinka frontu tuż obok 47. brygady. 16 stycznia tez pisał o odparciu ataku z rosyjskiej 155 brygady, która najwyraźniej uderzyła na raz na kilku odcinkach. Ukrainiec twierdzi, że Rosjanie zostali zatrzymani i stracili jeden czołg T-80 oraz cztery kołowe transportery opancerzone BTR-82A.
– Mam szczerą nadzieję, że nie będziemy atakować stanowiska dowodzenia 155 Brygady Piechoty Morskiej. Ci agenci-śpiochy siedzący w ich dowództwie powinni dostać najwyższe ukraińskie odznaczenia. Rosjanie z tej brygady jedyne, co są w stanie robić, to masowo umierać, nic nie osiągając – stwierdził Ukrainiec. Dodał, że według jego szacunków od 24 października do 15 lutego brygada straciła 23 czołgi T-80, 43 bojowe wozy piechoty BWP-3, 31 kołowych transporterów opancerzonych BTR-82A i 21 transporterów opancerzonych MTLB. Oznacza to utratę zdecydowanej większości etatowego stanu ciężkiego uzbrojenia brygady. Bardzo ciężkie straty, które oznaczają w praktyce jej zniszczenie i konieczność odbudowy. Choć najwyraźniej Rosjanie nie robią tego zgodnie z podręcznikiem, wycofując oddział na zaplecze, ale ciągle go uzupełniają na froncie.
Rosjanie mieli wystawić Koreańczyków do wiatru
Nagranie nieudanego ataku pod czerwonymi sztandarami wywołało też emocje po stronie samych Rosjan, rozpalając część ich komentatorów wojennych. Jeden z nich na profilu Kanał Północy na Telegramie stwierdził, że przez nieudolność 155 brygady stracono szansę na wyzwolenie wioski Nikolskij. Przed pokazanym przez Ukraińców atakiem mieli do niej wedrzeć się żołnierze północnokoreańscy i oczekiwali na wsparcie, które pozwoliłoby pewnie zająć ruiny całej miejscowości. Całość operacji autor wpisu nazywa ironicznie „sprytnym planem” rosyjskiego dowództwa, które przodem posłało Koreańczyków, żeby wstępnie zmęczyli Ukraińców i uchwycili pozycje, a potem mieli nadjechać na przygotowany teren wojacy z „elitarnej” 155 brygady, by dopełnić cios i wyzwolić ostatecznie wieś. Jednak drugie uderzenie, zamiast pójść jak najszybciej po wstępnym sukcesie Koreańczyków, nadeszło dobrze ponad dobę później w wyniku nieudolności w dowodzeniu.
Dzięki przerwie Ukraińcy okrzepli, ściągnęli posiłki z okolicy, głównie drony, przez co skutecznie odparto atak 155. brygady. Istotnie pomogło to, że atakowano w dzień, przy dobrej pogodzie i jakoby bez dobrego rozpoznania ukraińskich pól minowych. Do tego czasu Koreańczycy we wsi mieli zostać mocno przetrzebieni i w końcu wyparci. Wycofali się przez pola pod ostrzałem. Ten sam kanał stwierdził później, że w nieudanym uderzeniu miała zostać praktycznie całkowicie stracona kompania szturmowa ze 155. brygady. Pada przy tym szereg inwektyw pod adresem dowódcy brygady, pułkownika Michaiła Gudkowa, i jego zastępców.
Ta sama brygada była obiektem podobnej afery na przełomie 2022 i 2023 roku po serii jej ataków na kierunku wuhłedarskim. Wówczas w bojach o pobliską wieś Pawliwka morpiechy miały ponieść bardzo ciężkie straty, za które też obwiniano głównie dowódców i ich nieudolne planowanie. Ostatecznie dopiero półtora roku później Wuhłedar został zdobyty, między innymi przez elementy 155. brygady. Do tego czasu miała ona zostać kilka razy odbudowywana po stratach. Później trafiła do obwodu kurskiego, gdzie walczy do dzisiaj. W sieci można znaleźć dużo listów i filmików wykonywanych na przestrzeni ostatnich lat przez żołnierzy brygady, którzy skarżą się na nieludzkie traktowanie przez przełożonych. Bicie, tortury, wymuszenia haraczy, odmawianie wody, żywności, amunicji i posyłanie na celowe samobójcze ataki. Choć to akurat dość częste narzekania z wielu rosyjskich oddziałów.
Medale i tak spływają
Wszystko to nie przeszkadza rosyjskiej propagandzie robić ze 155. brygady jednostkę elitarną i wielce zasłużoną. Po pierwszej fazie wojny i udziale w walkach w rejonie Kijowa nadano jej tytuł „gwardyjskiej”. W maju 2023 roku po szeroko relacjonowanej katastrofie w Pawliwce przyznano jej order Żukowa. 23 stycznia tego roku, po okupionych ciężkimi stratami sukcesach w obwodzie kurskim, dostała order Suworowa. Zebrała więc wiele najwyższych możliwych oficjalnych pochwał. Dodatkowo w grudniu 2024 roku podczas konferencji w telewizji W³adimirowi Putinowi triumfalnie wręczano sztandar brygady z podpisami żołnierzy, który potem za nim rozwinięto na wizji.
Normalnie w czasie pokoju 155. brygada stacjonowała w rejonie Władywostoku i była podporządkowana Flocie Pacyfiku. Przed wojną ona, jak też i inne brygady piechoty morskiej były określane jako elitarne albo przynajmniej reprezentujące wyższy poziom wyszkolenia oraz wyposażenia niż przeciętność rosyjskiej armii. Liczyła około trzech tysięcy ludzi. Teraz, po trzech latach wojny i przynajmniej kilkakrotnym straceniu przez nią większości żołnierzy oraz sprzętu, na pewno jest cieniem tamtego wizerunku.