Na Kremlu nadal panuje przekonanie, że Rosja jest na tyle silna, aby pokonać nie tylko Ukrainę, ale i Europę. Tymczasem rosyjska przerwa operacyjna cały czas się wydłuża, a Ukraińcy coraz częściej wyprowadzają kontruderzenia.

Inicjatywa jednak nadal jest po stronie putinowców. Rozpoczęta dwa tygodnie temu przerwa operacyjna nadal trwa i skala kontaktów bojowych nadal oscyluje w okolicach 150 dziennie, przy czym niemal połowa z nich wciąż ma miejsce pod Pokrowskiem. Jednak pojawiają się oznaki, że niedługo Rosjanie wznowią ofensywę. Na początku tygodnia zwiększyła się bowiem częstotliwość na pomocniczych kierunkach, a na głównych ponownie zaczęły pojawiać się oddziały pancerno-zmechanizowane.

Wciąż najbardziej intensywne walki toczą się pod Pokrowskiem, gdzie wedle rosyjskich źródeł doszło do walk o taktycznie istotny most w Perszej Trawni leżący na południowy zachód od Pokrowska na drodze T0515, łączącej Pokrowsk z Andrijiwką. Rosjanom nie udało się jednak ruszyć dalej na zachód i ukraińska linia obrony nadal jest stabilna. Co znaczące, Ukraińcy na tym odcinku przeprowadzili skuteczne kontruderzenia, które zdezorganizowały rosyjskie oddziały. W pododdziałach zapanowało chwilowe zamieszanie.

Rzecznik ukraińskiej Grupy Operacyjnej Chortyca, major Wiktor Trehubow, oświadczył, że siły rosyjskie w kierunku Pokrowska tracą dynamikę i są wyczerpane. Wedle ukraińskich oficerów w ciągu ostatniego miesiąca rosyjskie straty na tym odcinku wyniosły od 14 tys. do 15 tys. zabitych i rannych, z czego niemal połowa miała zginąć.

Rosjanie pod Pokrowskiem w ciągu ostatnich dwóch tygodni niemal zrezygnowali z użycia ciężkich pojazdów bojowych, a ataki są przeprowadzane przez grupy liczące pięć do siedmiu żołnierzy. W porównaniu do zeszłego tygodnia Rosjanie przede wszystkich zintensyfikowali działania wokół Wełykiej Nowosiłki, gdzie uderzyli na ukraińskie pozycje za rzeką Mokre Jały z trzech kierunków z wykorzystaniem czołgów i transporterów opancerzonych. Mjr Trehubow 16 lutego poinformował, że siły ukraińskie odparły rosyjski zmechanizowany atak przy użyciu pojazdów opancerzonych rzuconych w kilku falach i zamieścił materiał filmowy, pokazujący ukraińskie ataki na, co najmniej, dziewięć rosyjskich pojazdów nacierających w kolumnie.

Następnego dnia jednak Rosjanom prawdopodobnie udało się sforsować rzekę w pobliżu osiedla Nowooczeretuwate pod Wełyką Nowosiłką, gdzie mieli oskrzydlić ukraińskie oddziały. Na razie wyłom nie jest groźny, pod warunkiem, że Ukraińcy nie pozwolą go rozszerzyć i zlikwidują przyczółek. Na razie jest to utrudnione przez kiepskie warunki pogodowe, które utrudniają użycie bezzałogowców. Warunki atmosferyczne Rosjanie próbują wykorzystać także pod Czasiw Jarem, gdzie próbują stworzyć przejścia przez Kanał Siewiersko-Doniecki na Donbasie dla ciężkich pojazdów pod ukryciem mgły i deszczu, które ograniczają możliwości użycia ukraińskich bezzałogówców.

Dotychczas drony skutecznie utrudniały Rosjanom wykorzystanie sprzętu inżynieryjnego. Atakujący tylko w jednym sektorze wykorzystują transportery opancerzone. W pobliżu Wasiukiwki i Stupoczok, które znajdują się na skrzydłach odcinka do transportu piechoty, Rosjanie używają cywilnych samochodów osobowych i motocykli. Kolejny raz pokazuje to, że mają problem z regularnymi dostawami odpowiedniego wyposażenia do oddziałów pancerno-zmechanizowanych, a straty przewyższają zdolności remontowe i produkcyjne rosyjskich zakładów. W dodatku ograniczone zdolności do postawienia przepraw mostowych powodują, że pod Wełyką Nowosiłką na drugi brzeg przedarła się jedynie piechota, która dopiero będzie musiała przygotować przeprawę przez bród.

Na razie podobnie dzieje się pod Czasiw Jarem, gdzie mimo usilnych prób, saperom nie udało się dotrzeć do kanału.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy Rosjanie nie są w stanie przerzucić na drugi brzeg rzeki pojazdów. Już w pierwszym tygodniu wojny zbudowanie przeprawy przez Teterew na północ od Kijowa zajęło im cztery dni, mimo niemal całkowitego braku przeciwdziałania ze strony ukraińskiej. Początkowo próbowali pokonać ją brodem, jednak nie wzięli pod uwagę, że najpierw muszą pokonać szeroką, błotnistą dolinę, która znaczącą utrudniła im dotarcie do brzegów. Potem nad Dońcem, czy Sejmem problemem okazał się brak odpowiednich ilości środków przeprawowych w brygadach.

Przekonała się o tym pod koniec kwietnia 2022 r. 4. Kantemirowska Dywizja Pancerna Gwardii, która utknęła na łuku Dońca. Wówczas dywizja utknęła i dopiero podciągnięcie zestawu PMP-M pozwoliło na przygotowanie przeprawy, która i tak została rozbita przy użyciu bezzałogowców i artylerii. Tym razem jednak Rosjanie wyciągnęli wnioski z poprzednich klęsk i przeprawę przygotowują pod osłoną padającego deszczu i śniegu oraz mgły, co częściowo pozwala im ukryć działania przed ukraińskim rozpoznaniem. Nadal jednak nie są w stanie przygotować przeprawy bez całkowitej kontroli przestrzeni powietrznej w jej rejonie, a tego nie może zapewnić ani rosyjskie lotnictwo, ani siły dronowe.

Ukraińcy umocnili swoje pozycje na południowy-wschód od Sudży, jednak Rosjanie stale zwiększają nacisk. Mimo to od dwóch tygodni nie udało się zrobić żadnych znaczących postępów. Wciąż trwają walki na północny zachód od Sudży w pobliżu Nikolskiego, na zachód od miasta w pobliżu Swerdlikowego. Rosyjski resort obrony dwukrotnie w różnych komunikatach ogłaszał zajęcie tej ostatniej wsi, jednak okazało się, że rosyjskie oddziały jedynie weszły do niej i zostały wypchnięte.

Pod Nikołajewką pierwszy raz od niemal miesiąca pojawiły się liczniejsze oddziały wyposażone w sprzęt ciężki, szacowane na dwa plutony zmechanizowane, czyli ok. sześciu transporterów opancerzonych, wsparte plutonem czołgów. Atak, w którym także mieli brać udział północni Koreańczycy, został rozbity przy wykorzystaniu bezzałogowców. Mimo że ukraińska obrona trzyma się dość stabilnie i wyprowadzają kolejne kontrataki, Rosjanie wciąż mają inicjatywę operacyjną. Nadal jednak nie udało im się zbliżyć do Sudży i nic nie zapowiada, że w najbliższym czasie im się to uda.

Mimo to Władimir Putin podczas konferencji w Sankt Petersburgu w siedzibie firmy Radar MMS, produkującej bezzałogowce i systemy radioelektroniczne, stwierdził, że rosyjska armia robi postępy w obwodzie kurskim i wkroczyła do ukraińskiego obwodu sumskiego, rozpoczynając ofensywę na całym froncie. Wydaje się jednak, że w te propagandowe zapewnienia nie wierzą nawet sami Rosjanie. Na kanałach serwisu Telegram obywatele przyjęli je z dużą dozą niedowierzania, a niektórzy wprost je wyśmiali. Te komentarze jednak dość szybko zniknęły. Rosyjska cenzura wciąż dba, aby przekaz kierowany z Kremla był jak najbardziej spójny.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version