Zwykle około czterdziestki odkrywamy, że jednak nie jesteśmy nieśmiertelni. Dla wielu osób to silny bodziec do zainteresowania tematyką długowieczności.
Clinique La Prairie w Szwajcarii, SHA Wellness Clinic w Hiszpanii, Meksyku i Emiratach Arabskich czy Ananda in the Himalayas. To najbardziej znane na świecie ośrodki, które pomagają klientom żyć dłużej i lepiej. Oprócz luksusowych warunków pobytu oferują monitoring stanu zdrowia oraz cały wachlarz programów medycznych i terapeutycznych, które zostają dopasowane do indywidualnych potrzeb pacjentów, a są to między innymi programy redukcji wagi czy antystresowe.
Foto: Newsweek
O zdrowie gości i ich edukację zdrowotną dba cała rzesza ekspertów – lekarze, dietetycy, psycholodzy, fizjoterapeuci, osteopaci, trenerzy osobiści, masażyści, instruktorzy jogi, specjaliści od przyrodolecznictwa, medycyny chińskiej i kosmetologii. Oprócz badań, konsultacji i treningów oraz wykładów teoretycznych i zabiegów oferują klientom terapie kognitywne, które pozwalają dłużej zachować funkcje poznawcze, takie jak pamięć czy przyswajanie wiedzy oraz naukę radzenia sobie ze stresem. Aby móc starzeć się zdrowo pod okiem tamtejszych specjalistów, trzeba jednak dysponować naprawdę grubym portfelem.
Longevity po polsku
Ponieważ o długowieczności marzą również osoby mniej zamożne, usługi pod hasłem longevity (z ang. długowieczność) oferują kliniki (często medycyny estetycznej) i gabinety lekarskie także w Polsce. Ich oferta nie jest tak kompleksowa, jak w przypadku światowych gigantów. Rzadko ma postać wczasów, raczej sprowadza się do wizyt stacjonarnych lub online. Oprócz konsultacji lekarskich i dietetycznych placówki te oferują szereg niestandardowych badań diagnostycznych, np. analizę mikrobiomu, badania genetyczne w kierunku nietolerancji pokarmowych i predyspozycji do różnych chorób, badania długości telomerów, czyli końcówek chromosomów, które skracają się wraz z wiekiem i świadczą o intensywności starzenia, a także analizę mitochondriów, czyli centrów energetycznych komórek, których spadek wydajności jest związany ze starzeniem. Nawet w polskich realiach na taką diagnostykę można wydać kilkanaście tys. zł.
Czy drogie badania są rzeczywiście niezbędne, aby znaleźć odpowiedź na pytanie, jak nie starzeć się szybciej, niż to konieczne? – Podstawą procedur działających na rzecz długowieczności jest zbadanie stanu zdrowia oraz poznanie nawyków związanych z odżywianiem, snem i aktywnością fizyczną pacjenta oraz dążenie do ich skorygowania. Nazywamy to medycyną stylu życia – mówi dr Daniel Śliż, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia.
Doktor zastrzega jednak, że część zabiegów oferowanych pod szyldem różnych ośrodków z sektora longevity nie ma solidnego podparcia w badaniach naukowych. Pacjentom przepisywane są drogie suplementy „na miarę”, nie tylko doustne, ale także w postaci witaminowych kroplówek, celowanych probiotyków i aminokwasów, które mają uzupełniać codzienną dietę. Często zalecenia te sprowadzają się do tego, co akurat placówka ma w ofercie. Jeśli są to głównie witaminowe kroplówki, to okazuje się, że wszyscy pacjenci ich potrzebują. Tymczasem suplementacja to tylko jeden z elementów działania na rzecz długowieczności. Nie zawsze konieczny.
Fontanny młodości?
Naukowcy od lat poszukują skutecznego antidotum na starzenie. Na liście substancji, które mają dodawać witalności, wspomagać utrzymanie dobrej sylwetki i tempa metabolizmu oraz poprawić jakość życia znajduje się co najmniej kilka pozycji. Jest wśród nich hormon DHEA, niezbędny do wytwarzania hormonów płciowych, którego synteza w nadnerczach obniża się wraz z wiekiem. Organizm 90-latka wytwarza go zaledwie 5 proc. tej ilości, którą syntetyzuje organizm 35-latka.
Niektórzy naukowcy uważają, że suplementacja DHEA jest w stanie powstrzymać lub przynajmniej złagodzić zmiany związane z niedoborem hormonów płciowych, charakterystyczne dla okresu menopauzy u kobiet i andropauzy u mężczyzn. Zmniejsza ryzyko chorób serca, osteoporozy, zaburzeń nastroju, problemów ze snem oraz pogorszenia funkcji poznawczych i spadku libido, a także tendencję do odkładania tkanki tłuszczowej w organizmie, szczególnie w okolicy brzucha, co sprzyja zaburzeniom metabolicznym. – DHEA jest od lat dostępny w postaci suplementów, ale efekty jego stosowania nie są tak spektakularne, jakby tego oczekiwali pacjenci – mówi dr Andrzej Ignaciuk, założyciel i wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.
Spektakularne działanie przypisuje się hormonowi wzrostu, który serwują swoim pacjentom kliniki anti-aging, m.in. w Nowym Jorku, Londynie, Monachium czy Moskwie. Zastrzyki są podawane off label, czyli poza oficjalnymi wskazaniami, bo ludzki hormon wzrostu został zarejestrowany jedynie u dzieci z karłowatością spowodowaną chorobami przysadki. W klinikach anti-aging specjaliści przekonują jednak, że hormon ten zwiększa wydolność organizmu, poprawia metabolizm, pomaga w szybkim tempie pozbyć się tkanki tłuszczowej i zbudować w jej miejsce masę mięśniową, a w dodatku daje energetycznego „kopa”.
Hormon wzrostu jest wytwarzany przez przysadkę, szczególnie intensywnie w dwóch pierwszych dekadach życia, kiedy organizm szybko się rozwija. Już po trzydziestce jego stężenie zaczyna spadać, szczególnie gwałtownie u osób otyłych. W latach 90. ubiegłego wieku pojawiła się koncepcja, że suplementacja tym hormonem u ludzi dojrzałych zapobiegnie tyciu, obniżeniu wydolności fizycznej i masy mięśniowej. Zaczęto ją więc stosować, ale wyniki terapii były zauważalne głównie u osób, które intensywnie ćwiczyły. To akurat nie zaskakuje, bo hormon wzrostu od lat jest jednym z najpopularniejszych środków dopingujących.
Lekarze przestrzegają jednak przed działaniami niepożądanymi, jakie może on wywołać. Do najpoważniejszych należy akromegalia oraz rozrost komórek nowotworowych. – Zamiast ryzykować, lepiej zapewnić organizmowi optymalne warunki do wytwarzania hormonu wzrostu – radzi dr Ignaciuk. A ponieważ hormon wzrostu wydziela się w nocy, należy kłaść się spać i wstawać mniej więcej o stałej porze i przesypiać przynajmniej 7-8 godzin na dobę oraz unikać „zarwanych” nocy. Na kolację warto zjeść dobre białko, które jest substratem do jego wytwarzania. Warto też trzymać w ryzach wagę, bo u osób otyłych synteza hormonu wzrostu jest zaburzona.
Na liście substancji, które pretendują do miana fontann młodości, znalazły się też gonadotropina kosmówkowa, która ma napędzać metabolizm oraz testosteron, który poprawia metabolizm, pomaga spalić tkankę tłuszczową i zwiększa libido u mężczyzn i kobiet. – Warto sięgnąć po testosteron, gdy poziom andorogenów jest poniżej normy dla danego wieku, ale stosować go należy wyłącznie pod opieką lekarza doświadczonego w ordynowaniu terapii hormonalnych – ostrzega dr Ignaciuk. W przeciwnym razie skutkiem suplementacji może być rozchwianie gospodarki hormonalnej, wzrost ryzyka niektórych nowotworów oraz problemy z płodnością.
Hitami longevity, choć nieco mniejszego kalibru, są dostępne w formie kroplówek resveratrol oraz aminokwasy, m.in. glutamina czy leucyna. Brzmi kusząco?– Żadna suplementacja nie zastąpi zdrowej diety, która jest podstawą zdrowia i długiego życia – twierdzi dr Śliż. Tego, co ma kluczowe znaczenie dla długiego życia w zdrowiu – prawidłowej masy ciała i prawidłowego ciśnienia krwi, właściwego stężenia cholesterolu i glukozy we krwi oraz kontaktów społecznych i dystansu do życia – nie da się załatwić suplementacją.
Klucz masz w kieszeni
Średnia długość życia mężczyzn w Polsce wynosi 73 lata, a kobiet 81. Na świecie są jednak miejsca, gdzie zaskakująco duży odsetek ludności dożywa setnych urodzin. Nazwano je niebieskimi strefami i obejmują one japońską wyspę Okinawa, włoską Sardynię, Loma Linda w Kalifornii, grecką Ikarię i Nicoya Peninsula w Kostaryce. Stulatkowie z niebieskich stref są od lat na celowniku naukowców, którzy próbują ustalić, co takiego mają mieszkańcy tych miejsc, a czego brakuje reszcie świata.
– Wnioski z tych obserwacji są jednoznaczne. Za długowieczność mieszkańców niebieskich stref odpowiadają niedrogie suplementy przyjmowane garściami, ale ich styl życia. Te osoby żyją z dala od wielkich aglomeracji, blisko natury, jedzą naturalne, nieprzetworzone produkty, wysypiają się, przemieszczają się pieszo lub na rowerze i, co jest ważne, otaczają się życzliwymi ludźmi, na których wsparcie mogą liczyć – mówi dr Daniel Śliż.
Wprowadzenie w codzienne życie takich zmian jest jednak znacznie trudniejsze niż sięgnięcie po suplement, zastrzyk czy drogą kroplówkę. – Wymaga czasu i gotowości na wyjście poza strefę komfortu, do której przywykliśmy. Nie warto próbować zmieniać wszystkiego naraz: rzucać palenia, wprowadzać restrykcji dietetycznych i intensywnych ćwiczeń – mówi dr Śliż. Tak radykalne zmiany zwykle kończą się frustracją i rezygnacją. – Znacznie skuteczniejsza okazuje się metoda małych kroków według nakreślonego wcześniej planu dopasowanego do potrzeb i zasobów – dodaje dr Śliż.
Skąd jednak Kowalski czy Nowak mają wiedzieć, co w swoim życiu powinni zmienić? – Przewodnikiem powinien być mądry lekarz, który na podstawie wywiadu i badania pacjenta potrafi ocenić jego stan zdrowia, oszacuje ryzyko chorób cywilizacyjnych i zachęci do zmiany stylu życia, pokazując właściwy kierunek – mówi dr Śliż. Gwarancją takich umiejętności jest certyfikat Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia. Ma go już 50 polskich medyków.
– Nie każdy pacjent jest gotowy na wszystko, ale każdy jest gotowy na coś – dodaje dr Śliż. Chodzi o to, aby ustalić, nad czym pacjent może i chce pracować, i zaproponować mu rozwiązanie odpowiednie do jego potrzeb i możliwości. Są pacjenci, którym wystarczają instrukcje oraz regularny kontakt z lekarzem, który monitoruje efekty zmiany stylu życia i motywację. Osobom z otyłością, zaburzeniami metabolicznymi czy odżywiania na tle emocjonalnym same instrukcje raczej nie wystarczą. W ich przypadku bardzo pożądana jest pomoc dietetyka, fizjoterapeuty, a często także psychologa.
– Są już w Polsce miejsca, gdzie taką kompleksową pomoc można otrzymać – zapewnia dr Śliż. Może nie są one tak luksusowe, jak światowej sławy ośrodki longevity, ale oferują profesjonalną pomoc. Można je rozpoznać po tym, że nikt tam pacjentowi na dzień dobry nie proponuje wydumanych badań, suplementów, kroplówek witaminowych, ale zaczyna od solidnego wywiadu medycznego na temat stanu zdrowia i stylu życia, a potem wspiera i motywuje do zmian na lepsze, ale też uprzedzi, że osiągnięcie celu zajmie wiele miesięcy.