Żadna armia nie jest w stanie prowadzić działań ofensywnych bez końca. Rosjanie swoje aktualne rozpoczęli jeszcze w październiku 2023 roku, zaczynając od uderzenia na Awdijiwkę. Dzisiaj są prawie 60 kilometrów dalej na zachód w rejonie Pokrowska. Dotarcie tam, oraz posunięcie się naprzód na wielu innych odcinkach, kosztowało ich jednak znaczne straty. Duże uderzenia zmechanizowane pierwszych dni ofensywy dawno poszły w zapomnienie. Teraz kilka czołgów i transporterów na raz to maksimum, a najczęstsze są małe ataki piechoty przy sporadycznym użyciu ciężkiego sprzętu. Pojawia się też coraz więcej zmodyfikowanych samochodów cywilnych używanych do szturmu. Nie wspominając o osłach w logistyce.

Kluczowy rejon walk spokojniejszy

Wyczerpanie Rosjan jest ewidentne, jednak ponieważ u Ukraińców nie jest specjalnie lepiej, to front ciągle przesuwa się na zachód. Tak jak od ponad roku kluczowy pozostaje obwód doniecki, który Rosjanie ewidentnie chcą zająć w całości z powodów politycznych. Aktualnie skupiają się na próbie obejścia wspomnianego Pokrowska od zachodu. Ataki na samo miasto od frontu ugrzęzły już prawie pół roku temu, ale Rosjanie mają niewielkie, choć systematyczne postępy na południowy zachód od niego. Od mniej więcej połowy stycznia boje idą o wieś Udaczne i położoną obok kluczową dla Ukrainy kopalnię węgla koksującego, która była jedynym krajowym źródłem tego cennego surowca dla rozbudowanego ukraińskiego przemysłu stalowego. Teraz jest zamknięta, a Rosjanie są około 2,5 kilometrów od centrum obiektu. Nie posunęli się jednak znacząco naprzód już od ponad dwóch tygodni.

Sytuacja w rejonie Pokrowska. Wspomniana kopalnia i wieś Udaczne są w centrum lewej części mapy Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Ogólnie od drugiej połowy stycznia Rosjanie wyraźnie zwolnili w tym rejonie. Mają pewne zdobycze na południe i wschód od Pokrowska, ale daleko im do tempa z ostatnich miesięcy 2024 roku. Co więcej, Ukraińcy po raz pierwszy od bardzo dawna przeprowadzili w tym rejonie jakkolwiek udane kontrataki. Konkretniej we wsiach Piszczane i Daczenskie na południe od Pokrowska. Nie było to nic wielkiego, tylko bardzo lokalne działania, głównie obliczone na utrudnienie Rosjanom dalszych ataków. Ci odpowiedzieli swoimi kontratakami i nie ma pewności co do trwałości ukraińskich zdobyczy. Sam fakt aktywności Ukraińców jest jednak wymowny. Może to być związane z faktem, że 26 stycznia dowódcą odpowiadającego za ten rejon ukraińskiego zgrupowania „Chortyca” został generał Mychajło Drapata, który jednocześnie od jesieni 2024 jest dowódcą całych wojsk lądowych. To jeden z oficerów młodszego pokolenia, który na dobre zaczął karierę w 2014 roku i cieszy się renomą. Uchodzi za zdecydowanego i przebojowego. Nie wyciągnie z czapki brakujących mas piechoty, ale może poprawić już legendarnie szwankującą w tym rejonie ukraińską strukturę dowodzenia.

Drapata zapisał się trwale w ukraińskiej historii wojny z Rosją już jako major w 2014 roku w Mariupolu, gdzie dowodzona przez niego kolumna bojowych wozów opancerzonych w pełnym pędzie rozjechała prowizoryczną barykadę prorosyjskich separatystów. Wydarzenie nagrano i zyskało status symbolu ukraińskiej determinacji w tamtych trudnych momentach.

Niewiele pozytywnego można jednak powiedzieć o wydarzeniach dalej na południe i wschód od Pokrowska, czyli odpowiednio w rejonie miast Wiełyka Nowosiłka i Toreck. To pierwsze Rosjanie całkiem zajęli w ostatnim tygodniu stycznia. Ukraińcy bronili się tam w bardzo ciężkim położeniu przez ponad miesiąc. Nie brakowało głosów, że bezsensownie, bo prawie okrążeni i ze znacznymi stratami. W końcu ulegli. Dla Rosjan była to udana operacja, bo ataki w tej okolicy zaczęli na dobre w drugiej połowie listopada i w dwa miesiące posunęli się naprzód o 15 kilometrów, zajmując ważną dla lokalnej ukraińskiej logistyki Wiełyką Nowosiłkę. Bitwa o Toreck trwała znacznie dłużej, bo od końca lata 2024 roku, ale od przełomu grudnia i stycznia Rosjanie kontrolują większość miasta. W ostatnich tygodniach nie posunęli się jednak znacząco naprzód poza nie, choć oczyszczają teraz wysunięte ukraińskie pozycje na polach na południe od niego.

Ostatnie miejsce poważniejszych walk w obwodzie donieckim to Czasiw Jar na zachód od zrujnowanego Bachmutu. Tam też to Rosjanie ciągle są górą. W połowie stycznia udało im się zająć północne przedmieścia, obchodząc twardo bronione przez Ukraińców centrum. W nim samym jednak też mają sukcesy, bo po trwających około miesiąca walkach zajęli właściwie całe zakłady przemysłowe w środku Czasiw Jaru. Były one długo ważnym punktem ukraińskiego oporu. Teraz Ukraińcy bronią się już właściwie tylko w kilku kwartałach bloków obok. Kiedy lub jeśli je stracą, to właściwie stracą też Czasiw Jar, o który walki trwają już większą część roku.

Sytuacja w Czasiw Jarze. Wspomniane skupisko bloków jest w centrum na niebieskim obszarze
Sytuacja w Czasiw Jarze. Wspomniane skupisko bloków jest w centrum na niebieskim obszarze Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Niepokojący przyczółek Rosjan

Dalej na północ na pograniczu obwodów ługańskiego i donieckiego postępy Rosjan od połowy stycznia wyraźnie wyhamowały. Przez wcześniejsze dwa miesiące były znaczące. Teraz wręcz przeciwnie. Wyraźnym wyjątkiem jest obszar na północ od Kupiańska, gdzie jeszcze jesienią Rosjanie podjęli pierwsze próby przeprawienia się przez rzekę Oskił i uchwycenia przyczółka. Początkowo wydawało się, że Ukraińcy go zlikwidowali, ale rosyjskie wojsko nie dało za wygraną. Od połowy stycznia wyraźnie ustabilizowało przyczółek i zaczęło go rozszerzać. W ostatnim tygodniu stało się ewidentne, że Rosjanie nie tyle walczą o utrzymanie się na drugim brzegu, ile szturmują już okoliczne wioski, położone nawet kilka kilometrów od rzeki. Zadanie ułatwia im fakt, że Oskił nie jest wielką rzeką i przeprawienie się przez nią nie jest wyzwaniem. Choć znaczna część obszaru walk to tereny podmokłe i wydawałoby się mało dogodne do ataku. Rosjanom jakoś się jednak udaje. Do poważnego zagrożenia położonego około 10 kilometrów na południe strategicznego Kupiańska jeszcze daleko, ale trend jest niepokojący.

Sytuacja w rejonie Kupiańska. Rosyjski przyczółek to centralna i górna część mapy, Kupiańsk na samym dole Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Ostatni obszar intensywniejszych walk to okupowany przez Ukraińców fragment obwodu kurskiego w Rosji. Pod ukraińską kontrolą jest teraz już tylko około 1/3 tego, co zajęli latem. Jednak rosyjskie postępy tutaj też widocznie zwolniły w porównaniu z listopadem i grudniem. Będące głównym ostrzem ataku oddziały piechoty morskiej, wojsk powietrznodesantowych i północnokoreańskich wojsk pomocniczych miały ponieść znaczące straty. Część z nich według Ukraińców wycofano z frontu celem odbudowy. Oni sami przeprowadzili natomiast w minionym tygodniu zaskakujący kontratak na południowy wschód od Sudży, czyli jedynej większej rosyjskiej miejscowości pod ich kontrolą. Ukraińcy mieli wykorzystać fakt, że jeden z lokalnych dowódców Rosjan zaraportował wyżej o zdobyciu pozycji, której tak naprawdę jego ludzie nie zdobyli.

To tak zwane „zwycięstwa na kredyt”, które mają być częste w rosyjskim wojsku. Chodzi o zgarnięcie nagród i pochwał za sukces, którego tak naprawdę nie było. Potem i tak trzeba dany punkt zdobyć, ale z ograniczonym wsparciem lotnictwa czy artylerii, bo przecież tam wyżej na drabinie dowodzenia jest on już „swój” i nie można prosić o pomoc w jego zdobyciu. Piechota ponosi większe straty niż by musiała, ale dowódcy mają szybciej swój sukces, na którym im zależy. Po stronie ukraińskiej zdarzają się podobne sytuacje, ale polegające na ukrywaniu faktu utraty danej pozycji, co prowadzi do zamieszania i narażania sąsiednich oddziałów na zaskoczenie oraz dodatkowe straty.

Sytuacja w obwodzie kurskim. Opisany ukraiński atak to dolna środkowa część mapy, na południowy wschód od Sudży Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

W przypadku ukraińskiego kontruderzenia w obwodzie kurskim po prostu zostało one poprowadzone w miejscu, które rosyjskie dowództwo uznawało za zabezpieczone. Tak jednak nie było, bo blokującą pozycję „wzięto na kredyt”. Korzystając z tego i z zaskoczenia, Ukraińcy zdołali przesunąć front o kilka kilometrów. Nie było to jednak działanie bez strat. Rosjanie używają w tym rejonie szczególnie często dronów sterowanych za pomocą światłowodów, które są niewrażliwe na zagłuszanie i okazały się groźną bronią. Na nagraniach z nich widać trafienia co najmniej jednego czołgu, kilku transporterów opancerzonych i pojazdów inżynieryjnych.

Lepsze trendy na wykresach

Ogólnie jest zauważalne spowolnienie postępów Rosjan. Widać to w tabelkach podsumowujących zajętą przez nich powierzchnię. Tak jak w październiku-grudniu było to średnio w rejonie 10-20 kilometrów kwadratowych dziennie, tak od początku lutego jest to na poziomie 5 i ciągle spada.

W rekordowym listopadzie Rosjanie zajęli ponad 800 kilometrów kwadratowych. W grudniu 425, w styczniu nieco się odbili na 470, ale od połowy tegoż miesiąca widoczny jest wyraźny spadek. Jeśli nie nastąpią w najbliższych tygodniach jakieś istotne sukcesy Rosjan, to statystyka za luty będzie dla nich wyraźnie gorsza.

Kolejna pozytywna dla Ukraińców statystyka to spadek ilości raportowanych rosyjskich ataków. Jesienią było to notorycznie w rejonie 140-200 dziennie, okresowo nawet dobrze ponad 200. Aktualnie oscyluje w rejonie 100 i regularnie spada do poziomu nawet 80.

Z drugiej strony nastąpiło wyraźne odbicie w liczbie spadających rosyjskich bomb szybujących UMPK. W grudniu i styczniu doszło do znacznego załamania w ich użyciu. Z poziomu średnio ponad setki dziennie utrzymywanego przez Rosjan praktycznie od początku 2024 roku, do rejonu 50, a nawet mniej. Od połowy stycznia ta wartość zaczęła jednak ponownie rosnąć i od początku lutego znów jest w rejonie ponad stu. W ostatnich dniach nawet do około 150.

Sytuacja Ukraińców wydaje się więc być nieco lepsza. Rosjanie mają mniej sukcesów i atakują mniej intensywnie. Coraz częściej sięgają po metody, które wskazują na problemy sprzętowe. Ukraińcy żołnierze twierdzą, że na froncie jest względna równowaga jeśli chodzi o drony i artylerię. Nie zniknął jednak kluczowy ukraiński problem, czyli dotkliwy brak odpowiedniej liczby żołnierzy piechoty do obsadzenia frontu. Kijów podejmuje próby poradzenia sobie z tym faktem poprzez z jednej strony zakończenie tworzenia nowych brygad, na rzecz szybszego wzmacniania tych istniejących, a z drugiej tworząc dopiero co ogłoszony bogaty pakiet zachęt do wstępowania na służbę mężczyzn w wieku 18-24 lat, ciągle wyjętych spod obowiązkowego poboru. Czy będzie to skuteczne, trudno jeszcze powiedzieć. Ukraińcy muszą sobie jeszcze poradzić z problematyczną jakością dowodzenia, ale to już znacznie głębszy i poważniejszy problem. Mianowanie generała Drapaty na ważne stanowiska to ruch w dobrym kierunku, ale jeden oficer, nawet najlepszy, sam nie naprawi systemowych niedociągnięć. Za wcześnie więc mówić o stabilizacji sytuacji, ale stała się ona nieco bardziej optymistyczna.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version