Krzysztof Stanowski, twórca Kanału Zero, zapowiedział w zeszłym roku, że wystartuje w wyborach prezydenckich. Na skrajnej prawicy martwią się, że dotrzyma słowa. Dla Sławomira Mentzena to czarny scenariusz, bo start Stanowskiego może poważnie namieszać w wyścigu. I zepchnąć kandydata Konfederacji na polityczne pobocze.

– Mentzen ma nisko podłogę, ale wysoko sufit – mówi o prezydenckich szansach lidera partii Nowa Nadzieja jeden z polityków Konfederacji. A to oznacza, że może skończyć z mikrym poparciem w okolicach 2 proc., a może mieć też nadzieję na kilkanaście procent. Zwycięstwo w wyborach w samej Konfederacji jest oczywiście uznawane za niemal niemożliwe. Jednocześnie kandydat zgłoszony przed Prawo i Sprawiedliwość – prezes IPN Karol Nawrocki – jest postrzegany przez Konfederatów jako słaby. Kłopot w tym, że ci sami Konfederaci nie uznają za mocną kandydatury Mentzena. Brak mu świeżości i prezydenckiego sznytu.

Jednocześnie na poletko Mentzena, który wywodzi się w końcu ze środowiska przedsiębiorców, Karol Nawrocki wchodzi coraz bardziej ofensywnie. Stąd Mentzen ma chrapkę, aby zetrzeć się z kandydatem PiS w dyskusji o gospodarce. Dominujący przekaz Konfederacji w rywalizacji z Nawrockim ma być jednak taki: konserwatywni wyborcy, głosujcie na Mentzena, a nie na Nawrockiego, bo to Mentzen ma większe szanse pokonać w II turze Rafała Trzaskowskiego.

– Sławek liczył, że rozbije bank, bo wymknie się polaryzacji. No ale nie idzie mu to i bije w mur – tłumaczy człowiek z konfederackiego środowiska. Co gorsza, zza rogu majaczy już inne, znacznie poważniejsze zagrożenie dla kandydatury Mentzna.

Człowiek z Konfederacji: – Jak Krzysztof Stanowski wystartuje, to uderzy w Mentzena jak TIR w tico.

Inny potwierdzają: nie wewnętrzna wojna z Grzegorzem Braunem, który sam nie wie, czy wystartuje, ale z twórcą Kanału Zero wiąże się największe ryzyko dla Sławomira Mentzena.

Sławomir Mentzen od dawna marzył, aby walczyć o prezydenturę. Wybory prezydenckie 2025 r. są pierwszymi, w których może startować – kandydat musi mieć bowiem ukończone 35 lat. A Mentzen w czasie pandemicznych wyborów 2020 r. miał ledwie 33.

W Konfederacji ambicje prezydenckie ma również wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego. Startował już pięć lat temu i zajął czwarte miejsce. Tym razem zdecydował się jednak oddać pole Mentzenowi. Nie miał trochę wyjścia, bo lider Nowej Nadziei zagroził, że bez względu na wszystko i tak wystartuje. A to rozsadziłoby projekt Konfederatów.

W Konfederacji nie ma wciąż pewności, czy na start zdecyduje się Grzegorz Braun, dziś poseł do Parlamentu Europejskiego (niezrzeszony, bo żadna frakcja w PE nie chciała tak nieobliczalnego i radykalnego członka). Braun jest szefem najbardziej skrajnej w całej Konfederacji partii Korona Polska. – Sam Braun jeszcze nie wie, czy wystartuje – słyszymy w Konfederacji. Narodowcy Bosaka i partia Mentzena marginalizują braunistów, ale ci są niesterowalni. Start Brauna jest więc dla Konfederacji i Mentzena zagrożeniem.

Nowa Nadzieja i Ruch Narodowym zawarły umowę, że jeśli Braun wystartuje, to wyrzucą go z Konfederacji i odbiorą pieniądze, które partia Brauna dostaje jako udział w subwencji dla całej Konfederacji. A z pieniędzy odebranych Braunowi zwiększą finansowanie kampanii Mentzena.

Konfederacja, przynajmniej na razie, nie planuje wydawać wielkich pieniędzy na prezydencki wyścig. Mówimy o ok. 1 mln zł. Przy kwotach rzędu 30-40 milionów, które wydadzą najpewniej największe komitety, to suma znikoma.

Ale to nie pieniądze i nie Braun są największym ryzykiem dla kandydatury Sławomira Mentzena. Zagrożenie czai się w sieci.

Prawie rok temu Krzysztof Stanowski ogłosił, że wystartuje w 2025 r. w wyborach prezydenckich. Tę deklarację złożył podczas wywiadu… z prezydentem Andrzejem Dudą w Kanale Zero. – Chciałbym zobaczyć, jak wygląda kampania prezydencka od środka, mam zamiar nagrywać na ten temat różnego rodzaju vlogi, chciałbym żeby kamera za mną podążała. Chciałbym zobaczyć, jak to jest być kandydatem na prezydenta. Nie da się tego zrobić inaczej, niż startując na prezydenta, w związku z tym chciałbym to zrobić – oświadczył Stanowski.

A Andrzej Duda po namyśle, proszony o radę, stwierdził: – Doradzam, jeżeli jest poważna grupa ludzi, która chce, by był pan kandydatem na prezydenta.

Na to Stanowski wszedł mu w słowo: – To jest zapewne niepoważna grupa, proszę na mnie spojrzeć. Jest to grupa niepoważna, ale może być liczna.

W Konfederacji też jest lęk, że grupa ta jest bardzo liczna i pokrywa się z potencjalnymi wyborcami Mentzena.

Mentzen i Stanowski zbudowali się w internecie. Są pokoleniowo sobie bliscy. Mogą wyrywać sobie elektorat. Jeśli oczywiście Stanowski dotrzyma słowa i faktycznie wystartuje.

Cel samego Mentzena jest taki, aby przebić wyniki Krzysztofa Bosaka z 2020 r. (6,78 proc.) i Konfederacji z 2023 roku (7,16 proc.). Wyborów prezydenckich Mentzen – co oczywiste – nie wygra, ale może zdominować całą Konfederację, jeśli jego wynik będzie piorunujący. Warunek i kalkulacje w samej Konfederacji są takie, że aby marzyć o byciu szefem wszystkich szefów w Konfederacji, to musi uzyskać solidnie ponad 10 proc. i być dzięki temu trzecim w całej stawce kandydatów. To byłoby poprawienie lokaty Bosaka z 2020 (wtedy Bosak był czwarty za Andrzejem Dudą, Rafałem Trzaskowskim i Szymonem Hołownią).

Z kolei cel, żeby nie było wstydu, to choć wyrównać wynik Bosaka z 2020 r. Scenariusz klęski? Rezultat istotnie poniżej 7 proc. Mógłby on przekreślić nadzieje Mentzena na wielką polityczną karierę.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version