W orędziu wygłoszonym w Gnieźnie z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego prezydent Andrzej Duda wbił kilka szpil rządowi. Dyskretnie, ale kto uważnie słuchał, mógł je wyłapać bez trudu. A Donald Tusk oczywiście nie był dłużny głowie państwa. I tak podniosła uroczystość stała się areną starcia między prezydentem a premierem.
W słowach Dudy były pretensje, co prawda wyrażone nie wprost, ale jednak. Andrzej Duda powiedział, że „powodowani taką samą patriotyczną dumą Amerykanie już od kilku lat przygotowują się do wyjątkowego jubileuszu 250-lecia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych”. Z kolei „hucznie obchodzili milenium koronacji swego pierwszego króla Węgrzy w 2000 r.”. Prezydent podkreślał, że „także Brytyjczycy i inne narody Europy jednoczą się, uroczyście czcząc swoją koronę – symbol świetnej przeszłości, ale też sięgających w przyszłość ambicji”.
W Polsce tymczasem obchody bynajmniej nie były planowane od lat. Organizują je też głównie spółki z udziałem Skarbu Państwa, a nie kancelaria premiera.
Z przemówienia Andrzeja Dudy biła też pretensja o brak ambicji obecnie rządzących. Prezydent przywołał inną rocznicę niż koronacji Bolesława Chrobrego. – 25 kwietnia 1333 roku na tronie krakowskim zasiadł król Kazimierz, który – podobnie jak Bolesław – zaskarbił sobie przydomek Wielki. Przywołuję go tutaj nie bez powodu. Okres jego rządów był bowiem znakomitym przykładem tego, jak wytrwale i konsekwentnie budować podstawy dobrobytu materialnego, siły obronnej oraz intelektualnej i duchowej potęgi ojczystego kraju – podkreślał Duda. Zaznaczał, że powołał on uniwersytet w Krakowie, „drugi w Europie Środkowej, a poprzedzający wszystkie uniwersytety, jakie powstaną później w Niemczech”.
– To przejawy mądrego kierowania pracą na rzecz niepodległego państwa. Pracą, która w istocie nigdy nie ustaje. Pracą, która również dzisiaj musi odpowiadać na wyzwania dotyczące bezpieczeństwa, współpracy międzynarodowej (nie tylko na osi wschód–zachód, ale też północ–południe) oraz rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego. Dzisiaj to strategiczne inwestycje państwowe w innowacyjne badania naukowe oraz w krajową i transgraniczną infrastrukturę energetyczną, transportową i teleinformatyczną są warunkiem skoku rozwojowego – na miarę przełomu, który dokonał się za panowania Kazimierza Wielkiego – to słowa Andrzeja Dudy.
Premier Donald Tusk podczas przemówienia Andzeja Dudy
Foto: Jakub Kaczmarczyk / PAP
Bije z nich żal do obozu rządzącego, że spycha na margines inicjatywę Trójmorza (to forum współpracy północ-południe krajów leżących nad morzami Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym). Szef MSZ w swoim exposé o polityce zagranicznej w Sejmie nie wspomniał w ogóle o Trójmorzu, co krytykował potem Duda, mówiąc o swoim „żalu i wielkim rozczarowaniu”.
Trójmorze jest dla prezydenta tak ważne, że w orędziu w Gnieźnie wprost o nim wspomniał. – Musimy odważnie wykorzystywać swoje dziejowe szanse. Dlatego już za trzy dni będziemy gościć kilkunastu europejskich przywódców – uczestników jubileuszowego, 10. szczytu Inicjatywy Trójmorza. To sukces, który przyniosła konsekwentna realizacja dalekosiężnej strategii – myślenia w perspektywie nie miesięcy i lat, ale dekad i stuleci – mówił Duda.
Prezydent postawił więc rządowi zarzut, że jest ślepy na coś, co jest ważne w perspektywie wieków.
Z kolei w słowach o wielkich inwestycjach pobrzmiewa pretensja o – zdaniem głowy państwa – ślimaczenie się inwestycji takich jak Centralny Port Komunikacyjny (na którym Dudzie wyjątkowo zależy) czy budowa elektrowni atomowej.
Prezydent Duda cytuje Piłsudskiego
Cytat z marszałka Józefa Piłsudskiego też wybrzmiał w ustach Dudy dwuznacznie. – Józef Piłsudski (…) ponad dziewięć wieków później zostawił swoim współpracownikom i kolejnym pokoleniom Polaków swoisty testament: »Nigdy nie zniżać głowy, to znaczy przestrzegać godności« – przywołał go Duda. Nikt ze współpracowników prezydenta nie chce tego potwierdzić, ale taki wybór cytatu może być nawiązaniem do gestu wykonanego przez premiera Donalda Tuska wobec ustępującego kanclerza Niemiec Olafa Scholza. W połowie kwietnia przyjechał on z wizytą do Warszawy. W czasie spotkania w pewnym momencie premier Tusk złożył dłonie i delikatnie pochylił głowę. Scholz odwzajemnił ten gest. Nagranie pokazujące ten moment mocno rozeszło się po prawicowym internecie i wywołało falę krytycznych komentarzy. Krytycy premiera, wśród nich politycy PiS, przedstawiali gest premiera jako symbol poddaństwa, a nie szacunku i podziękowania dla partnera.
Prezydent, powołując się na przeszłych królów Polski, pouczał też dziś rządzących, że „z suwerenności rezygnować nie wolno”. – Nie ma sprzeczności między dziedzictwem dumnej suwerenności a roztropną modernizacją, między polską niepodległością a zabiegami o dobro wspólne całej Europy. Przeciwnie: to właśnie wspólne europejskie dobro bywało niejeden raz narażone na najcięższe próby, kiedy pod jego hasłem najsilniejsi starali się budować imperialną strukturę podporządkowania sobie słabszych. Ten tragiczny nurt historii naszego kontynentu powinien być przestrogą dla wszystkich proponujących nowe linie podziałów, na przykład na Europę „starą” i „nową” albo na Europę „dwóch prędkości”. Zarówno te podziały, jak i wymuszona, sztuczna jedność pod egidą, a w istocie hegemonią, wiodących państw członkowskich Unii Europejskiej – to błąd. To ignorowanie wielowiekowych, pouczających doświadczeń historycznych – mówił Duda.
To wprost powiedzenie, że – wedle prezydenta – zwłaszcza Niemcy chcą zdominować mniejsze – w tym Polskę – państwa w Unii, a rząd nie może się na to godzić. To zresztą stały element narracji obozu PiS i samego prezydenta – wybrzmiał też w Gnieźnie na milenium koronacji Bolesława Chrobrego.
Premier Tusk odpowiada prezydentowi
Premier Donald Tusk głównie mówił o współczesności, a nie o historii. I odwdzięczał się prezydentowi za szpile.
– Czasami im więcej słów, tym mniej one ważą – zaczął Donald Tusk. I od razu od parlamentarzystów swojego obozu dostał brawa. – Ale dzisiejsza rocznica, pamięć o czynach Bolesława Chrobrego, zasługuję może na nie na wiele słów, ale z całą pewnością na wielkie słowa – dodawał. To oczywiście zakamuflowana krytyka przemówienia Andrzeja Dudy i jeszcze Szymona Hołowni, który też mówił dość długo.
Donald Tusk konsekwentnie stara się nie dopuścić do tego, aby monopol na barwy narodowe miała konserwatywna strona politycznego sporu. Dlatego mówił, że słowo Polska jest „najwyższej wagi”. – Spotykamy się mimo różnic, bo różnią nas i słowa, i sprawy, ale przecież i słowa, i sprawy mniej ważne, niż to słowo najważniejsze i sprawa najważniejsza: „Polska” – podkreślał. A potem już wprost mówił, że „żadna partia, żaden polityk nie mają monopolu na polskość”. – Pod biało-czerwona flaga musi być miejsce dla każdej Polki i każdego Polaka. Polska jest jedna i nieśmiertelna – dodawał.
Jakby w odpowiedzi na wezwanie Dudy, by wciąż być ambitnym jak Chrobry, Tusk mówił, że „wszyscy chcemy dzieło Bolesława Chrobrego kultywować”. – Ten wybór ciągle ponawiany, czasami kwestionowany przez naszych wrogów, czasami kwestionowany przez niektórych w Polsce, ale ten wybór wymaga ciągłego wysiłku i wciąż i zawsze będzie aktualny: wybór między politycznym wschodem a zachodem – mówił. W retoryce Tuska „polityczny wschód” to „antyEuropa”.
Premier lubi w swoich przemówieniach uciekać się do patosu – choć sam twierdzi, że go unika. – Determinacja Chrobrego i jego następców doprowadziły do tego, że ich mądre decyzje ukształtowały nas na kolejne tysiąc lat i do dzisiaj pozostają w mocy. Do dzisiaj są dla nas wspólne – mówił. I ogłosił patetycznie „nową narodową doktrynę, doktrynę piastowską”: Niezależność i przynależność do Europy.
Ma one polegać na trzech rzeczach. Pierwsza: najsilniejsza armia w regionie. Druga: najsilniejsza gospodarka w regionie. Trzecia: silna pozycja polityczna w regionie, w Europie.
– Królu Bolesławie, my naród polski XXI wieku w tysiąclecie Twojej koronacji mamy prawo powiedzieć dzisiaj pełnym głosem i z pełnym przekonaniem: Twoja korona świeci jasno, Twoje królestwo trzyma się mocno – zakończył premier.
Może i trzyma się mocno, ale jubileusz Chrobrego nie był wolny od politycznej wojenki. Nawet jeśli zakamuflowanej.
