Do wypadku na Morzu Bałtyckim doszło we wtorek około godz. 11. To wtedy rosyjski statek wydał sygnał alarmowy. Pomoc nie zdążyła nadejść na czas.
„Kapitan Łobanow” poszedł na dno niedaleko wybrzeża obwodu królewieckiego. Zdarzenie miało być następstwem eksplozji. Jej przyczyna na razie nie jest znana – podała niezależna rosyjska telewizja Dożd.
Statek był niewielką łodzią rybacką. Na pokładzie było siedem osób. Co najmniej jedna zginęła, cztery kolejne zostały ranne.
Bałtyk. Eksplozja rosyjskiego statku? Sprzeczne informacje
Wiadomość zdementowały lokalne władze. Potwierdzono, że na pokładzie wybuchł pożar, ale łódź nie poszła na dno. Statek ma być holowany do portu.
Telewizja Dożd przekazała, że łódź mogła znaleźć się w strefie manewrów rosyjskiej floty bałtyckiej. Załoga korwety „Bojkij” informowała o trafieniu w cele szkoleniowe.
W całej sytuacji rodzi się pytanie: Co rosyjski statek rybacki robił na Morzu Bałtyckim podczas ćwiczeń floty?
Wcześniej pojawiały się informacje, że niewielkie łodzie mogą być wykorzystywane do działań zwiadowczych.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!