Donald Trump nadal szantażuje Ukrainę. Po wstrzymaniu dostaw pomocy militarnej zawiesił przekazywanie Kijowowi danych wywiadowczych. Dla Kijowa amerykańskie dane wielokrotnie okazywały się bezcenne.

Stany Zjednoczone zaprzestały wymiany informacji wywiadowczych z Kijowem. Jest to kolejny cios wymierzony w walczącą Ukrainę. Wcześniej Trump zawiesił dostawy amerykańskiego sprzętu, póki Kijów nie będzie gotowy do przyjęcia pokoju. W ten sposób chce zmusić rząd w Kijowie do podpisania upokarzającej umowy, oddającej Amerykanom kontrolę nad zasobami naturalnymi.

Republikańska administracja zablokowała wszelkie kanały, którymi Ukraina może pozyskiwać amerykańskie dane, łącznie z zablokowaniem możliwości przekazywania danych przez europejskich sojuszników. Zakaz na szczęście nie dotyczy informacji wywiadowczych o dużej wartości i wrażliwych na czas takich jak te potrzebne Ukrainie do przeprowadzania precyzyjnych ataków na ruchome cele rosyjskie.

Dla Kijowa amerykańskie dane wielokrotnie okazywały się bezcenne. Dzięki informacjom przekazanym przez amerykański wywiad Ukraińcy byli przygotowali na rosyjski atak w lutym 2022 r. i mogli przygotować odpowiednią taktykę, która pozwoliła odrzucić Rosjan spod Kijowa i Charkowa. Ukraińcy wykorzystali amerykańskie dane wywiadowcze również podczas polowania na krążownik rakietowy „Moskwa”.

To Waszyngton dostarczył informacje, jaką trasą porusza się rosyjski okręt i, że porusza się sam. Dzięki temu Ukraińcy mogli przygotować uderzenie z niewiarygodną precyzją. Podobnie sprawa miała się z uderzeniami nawodnych bezzałogowców na inne rosyjskie jednostki poruszające się po Morzu Czarnym. Amerykanie także udostępnili informacje dotyczące rozmieszczenia rosyjskich stacji radarowych i rakietowych systemów obrony przeciwlotniczej na Krymie, co pozwoliło przygotować trasy przelotów pocisków SCALP/Storm Shadow tak, aby ominęły skupiska obrony przeciwlotniczej, a tą zająć wabikami ADM-160B MALD. W ten sposób Ukraińcy sprytnie oszukali obronę w Sewastopolu.

Rosjanie zestrzelili głównie wabiki, które imitują pociski rakietowe, odciągając uwagę od właściwych pocisków. W ten sposób jednej nocy udało im się zniszczyć przeciwlotniczy system S-400, duży okręt desantowy „Mińsk” i okręt podwodny „Rostów nad Donem”. Dzięki amerykańskiej pomocy Ukraińcy zmusili Rosjan do wycofania najcenniejszych okrętów z krymskich portów do Noworosyjska poza zasięg ukraińskich pocisków manewrujących.

Jeszcze rok temu w Sewastopolu stacjonował duży okręt patrolowy i pięć dużych okrętów desantowych. Wszystkie znajdowały się w remoncie po odniesionych uszkodzeniach. Od dawna nie było tam żadnych fregat i korwet rakietowych oraz okrętów podwodnych, nie licząc wraku „Rostowa nad Donem”. Podobnie dane rozpoznania były wykorzystywane podczas zastawiania pułapek na rosyjskie samoloty wczesnego ostrzegania Tupolew A-50, czy Ił-22M-11, który jest lotniczym stanowiskiem dowodzenia na bazie samolotu rozpoznania i walki elektronicznej Ił-22.

Dzięki danym rozpoznania satelitarnego i SIGINT, czyli wywiadu radioelektronicznego, który polega na zbieraniu informacji wywiadowczych poprzez przechwytywanie łączności, sygnałów emitowanych przez stacje radarowe, czy ośrodki łączności, Ukraińcom udaje się rozpoznać ruchy jednostek przeciwnika na dalekim zapleczu, w tym transportów amunicji i uzbrojenia, czy rozmieszczenie systemów przeciwlotniczych.

Dla działań na froncie kluczowe dane zbierają specjaliści SIGINT, którzy najpierw lokalizują duże natężenie sygnałów radiowych, a potem je analizują. Doświadczeni żołnierze SIGINT potrafią z niezwykłą precyzją rozszyfrować, jaka jednostka prowadzi komunikację i mniej więcej, gdzie ona się znajduje. Potem ich ruchy i rozmieszczenie jest potwierdzane przy wykorzystaniu rozpoznania obrazowego. W przypadku, gdy dotyczy to jednostek na dalekim zapleczu z wykorzystaniem danych rozpoznania satelitarnego, które dostarczali głównie Amerykanie. Samoloty walki radioelektronicznej w operacjach ofensywnych mogą zakłócać działanie radarów i łączności, ułatwiając przełamanie obrony. Obecnie starają się kontrolować rosyjską łączność i kontrolować dzięki temu ruchy rosyjskich jednostek.

Dzięki temu np. udało się Ukraińcom doskonale przygotować operację zaczepną w obwodzie kurskim. Amerykański wywiad dostarczył wszelkich niezbędnych informacji, które pozwoliły na wyznaczenie głównych kierunków uderzeń dokładnie tam, gdzie Rosjan najbardziej zabolało, a potem dzięki informacjom o ruchu rosyjskich jednostek wyizolować pole walki.

Właśnie dzięki informacjom zdobytym przez samoloty rozpoznawcze, NATO wiedziało, że Rosjanie przygotowują się do odwrotu spod Kijowa, a potem z Chersonia. Również dzięki wywiadowi lotniczemu udało się zlokalizować rosyjskie punkty dowodzenia, które później zostały zaatakowane przez ukraińską armię. Teraz nie będzie to możliwe, choć zapewne amerykańskie statki powietrzne nie znikną znad Bałtyku i Morza Czarnego.

Prócz rozpoznania satelitarnego, głównym źródłem informacji wywiadowczych, które miały wpływ na działania bezpośrednio na froncie, było rozpoznanie SIGINT prowadzone przez amerykańskie lotnictwo. Zarówno Sił Powietrznych, jak i Marynarki Wojennej.

Z Wielkiej Brytanii aż nad Morze Czarne regularnie wybierały się RC-135W Rivet Joint, który jest naszpikowany systemami rozpoznania elektronicznego firm LTV, E-Systems, czy L3Harris Technologies – światowych liderów w tej dziedzinie. Jego zestaw czujników pozwala załodze misji wykrywać, identyfikować i geolokalizować sygnały w całym spektrum elektromagnetycznym. Załoga misji może następnie przesyłać zebrane informacje w różnych formatach do szerokiego grona odbiorców za pośrednictwem rozbudowanego zestawu komunikacyjnego Rivet Joint. Podobne możliwości ma należący do US Navy E-8C, którego najczęściej można było spotkać nad Bałtykiem i cieśninami prowadzącymi na Morze Północne.

Nad krajami bałtyckimi często krąży RC-12X, należący do US Army. Ten zwykle rozpoznaje łączność w obwodzie kaliningradzkim i w okolicach Petersburga, obok którego przelatują rosyjskie bombowce podczas misji przeciwko Ukrainie. Ze względów bezpieczeństwa Amerykanie coraz częściej nad Morzem Czarnym wykorzystują platformy bezzałogowe, jak Northrop Grumman RQ-4 Global Hawk. Wersja RQ-4B Block 30 jest zdolna do zbierania danych na wielu poziomach, począwszy od rozpoznania obrazowego, aż po rozpoznanie radioelektronicze. Dodatkowo są wyposażone w system Battlefield Airborne Communications Node, który umożliwia przepływ informacji w czasie rzeczywistym w przestrzeni pola walki między poszczególnymi jednostkami. To pozwala na natychmiastowe reagowanie w zmieniających się warunkach. Jak np. podczas polowania na rosyjskie okręty.

Teraz Ukraińcy zostali pozbawieni tej pomocy, która pozwalała zdobyć nieocenioną przewagę na polu walki. Podobne systemy na szczęście posiadają europejscy sojusznicy. NATO posiada Global Hawki w ramach programu Alliance Ground Surveillance, w którym uczestniczy m.in. Polska, czy państwa bałtyckie. Jednak w przypadku Ukrainy istotne jest, że w programie biorą udział Rumunii, którzy mogliby podzielić się informacjami zdobytymi podczas wykorzystywania swojego limitu nalotu. Rozpoznawczymi RC-135 dysponują Brytyjczycy. Hiszpanie posiadają Boeinga 707 zmodyfikowanego przez Izrael i wyposażonego w izraelską i hiszpańską elektronikę.

Pozostałe państwa używają mniejszych platform jak polskie Saaby, niemieckie Bombardiery, czy szwedzkie Gulfstreamy. Problemem może być zapełnienie dziury po rozpoznaniu satelitarnym, jednak Francuzi, Brytyjczycy, czy Niemcy mogą częściowo wypełnić lukę.

Z powodu działań administracji Donalda Trumpa, Europa musi się zjednoczyć, jak nigdy wcześniej. Utrudnienie wymiany informacji wywiadowczych jest jednym z poważniejszych ciosów, jakie Trump zadał walczącej Ukrainie. Dotychczas stanowiło to jedno z kluczowych aspektów, które niwelowały rosyjską przewagę na froncie. Trump coraz mocniej chybocze stołkiem, na którym stoi Ukraina.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version