Jeśli nie mieści się to w twoim systemie wartości, nie pojmiesz, jak ktoś może coś takiego robić. Jest na to tylko jeden sposób i jedno wyjście: zaakceptować ten stan rzeczy i dalej robić swoje jak najdalej od takiej osoby. Publikujemy fragment książki „Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy”.
Przyjaciół, podobnie jak partnerów, się wybiera. Możesz swobodnie decydować, z kim chcesz się spotykać, kogo chcesz lepiej poznać, z kim chcesz być na tyle szczery, by opowiadać mu o swoich intymnych sprawach albo kogo prosić o radę odnośnie do czegoś, co naprawdę cię trapi. Tak właśnie buduje się prawdziwą przyjaźń: obnażając swoją bezbronność. Bez lęku przed oceną czy krytyką, bez obaw, że ten ktoś wykorzysta twoje rany, by tobą manipulować albo cię skrzywdzić. Bez lęku przed udawaną empatią lub celowym zranieniem.
Kiedy pytasz ludzi, czym są przyjaciele, najczęściej padają odpowiedzi w rodzaju: to rodzina, którą sam sobie wybierasz; to osoby, które darzą cię uczuciem, którym możesz zaufać, dla których twoje cierpienie coś znaczy, które próbują ci go oszczędzić albo je złagodzić; ludzie, z którymi dobrze się bawisz, przy których możesz być sobą, bez poczucia, że jesteś osądzany; ludzie, którzy wspierają cię bezwarunkowo, są przy tobie, kiedy ich potrzebujesz, i którzy liczą się z tobą; którzy naprawdę cię słuchają, bo ważne jest dla nich to, co się z tobą dzieje…
Prawdopodobnie zgodzisz się z tym opisem. Jednak czasami mamy też przyjaciół, przy których wcale tak się nie czujemy. Może to być ktoś, kto nas nie słucha, kiedy próbujemy mu coś wyjaśnić, bo już po pierwszych dwóch zdaniach przerywa nam i zaczyna mówić o sobie. Albo ktoś, kto od razu nas osądza i zawsze mówi, co powinniśmy zrobić, nawet nie próbując nas zrozumieć. Ktoś, kto dzwoni do nas zawsze, kiedy coś mu dolega, ale kiedy my go potrzebujemy, nigdy nie ma czasu i zawsze znajduje jakąś wymówkę. Może to być ktoś, kto sprawia, że po każdym spotkaniu z nim czujemy się gorzej, wracając do domu, niż kiedy z niego wychodziliśmy, bo odbiera nam energię albo wprowadza w zły nastrój jakimś komentarzem. Może nas krytykuje, nie pochwala naszego sposobu bycia, mówi nam, że powinniśmy się zmienić. W każdym z tych przypadków mówimy o osobie toksycznej z kręgu naszych przyjaciół. Toksycznych przyjaciół dzielę na trzy grupy:
1. Przyjaciel, dla którego jesteś „koszem na śmieci”
Jest takich wielu. Spełniasz dla nich ważną w ich życiu funkcję, którą ci narzucają, bo „im się to należy”, czyli dają ci odczuć, że jej pełnienie to twój obowiązek: bycie ich koszem na śmieci. Takim, do którego mogą wyrzucić z siebie wszystko, kiedy jest im źle. Zawsze starają się mieć go na wyciągnięcie ręki, gdyby poczuli ochotę, by sobie ulżyć.
Mam na myśli przyjaciół, którzy dzwonią do ciebie o dowolnej porze i powtarzają w kółko to samo. Ty początkowo ich wysłuchujesz, bardzo starasz się dawać im jakieś wskazówki, rady, podsuwać pomysły. Oni są wdzięczni i zadowoleni, odpowiada im twoja uwaga i rola altruistycznego, życzliwego psychologa. Aby sobie ulżyć, wyżalają ci się i dzięki temu czują się lepiej. Ty robisz to z przyjaźni, która rzekomo was łączy; wiesz, że przyjaciołom należy pomagać, więc spełniasz swoją rolę.
Problem pojawia się, kiedy uświadamiasz sobie, że gdy odkładasz słuchawkę (nawiasem mówiąc, takie rozmowy trwają zwykle nie krócej niż czterdzieści minut), ignorują to, co od ciebie usłyszeli, i robią wszystko po swojemu. Albo wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że jeśli pewnego dnia ty będziesz ich potrzebował, nawet cię nie wysłuchają, bo dbają wyłącznie o siebie i nic ich nie obchodzi, co się z tobą dzieje. A jeśli z jakiegokolwiek powodu powiesz im pewnego dnia „nie” albo spróbujesz wytłumaczyć swój problem lub powiedzieć, jak się przez nich czujesz, obrażą się i prawdopodobnie zaczną cię obmawiać.
2. Przyjaciel „gadatliwy”
To osoba podobna do tych z poprzedniej grupy, ale mniej toksyczna, w tym sensie, że jej jedynym problemem jest to, że mówi wyłącznie o sobie i nigdy nie słucha innych. Ale jeśli będziesz potrzebować jej wsparcia, przybiegnie i spróbuje ci pomóc. Niestety, ceną, jaką przyjdzie ci za to zapłacić, będzie konieczność znoszenia jej słowotoku. Im bardziej będzie zdenerwowana, tym trudniej przyjdzie jej nad tym zapanować.
Nic na to nie poradzi. Chociaż nie robi tego z czystej złośliwości, może ci poważnie zaszkodzić, musisz więc zadać sobie pytanie, czy ten ktoś jest naprawdę tego wart, żebyś miał to znosić, czy bardzo wyczerpuje cię nerwowo.
Osoby o takiej osobowości często nie zdają sobie sprawy, że w ogóle mają jakiś problem. Nie dostrzegają go, bo z ich punktu widzenia jedynie przedstawiają swój pogląd. Cokolwiek przyjdzie im do głowy, wyrzucają to z siebie. Kłopot w tym, że są tak bardzo zamknięte w swoim egocentryzmie, że wszystkie ich myśli będą zawsze się kręciły wokół ja–mój. Nie wyciągniesz ich z tego zaklętego kręgu.
Jeśli masz takiego przyjaciela, musiałeś zauważyć, że kiedy – dla odmiany – ty próbujesz mu coś wyjaśnić, przerywa ci w połowie zdania jakimś wtrętem nie na temat (o sobie, ma się rozumieć), co uświadamia ci, że w ogóle cię nie słuchał. Ani przez chwilę.
Taka relacja prowadzi z czasem do wypalenia. Może nadejść moment, kiedy zadasz sobie pytanie, czy warto ją kontynuować. Czy naprawdę chcesz spotykać się z taką osobą, skoro twojego wypalenia nie kompensuje to, co ona ci daje.
Jeśli w którymś momencie poczujesz potrzebę ulżenia sobie opowiedzeniem komuś innemu o nim lub o niej, jeśli coraz gorzej znosisz wasze spotkania, bo coraz bardziej cię męczą, to znak, że czas odejść.
3. Przyjaciel „interesowny”
Na osoby o takim profilu również możesz się natknąć, na początku nie zdając sobie sprawy, że coś jest z nimi nie tak. To ludzie, którzy garną się do ciebie, bo wiedzą, że masz im coś do zaoferowania. Często powodem takiej postawy jest niewłaściwie zarządzany głód sukcesu albo chęć osiągnięcia tego, co ty już masz. Schlebiają ci, uciekając się do przemyślnych sztuczek, dają ci odczuć, że cię podziwiają, że chcą ci pomóc w miarę ich możliwości, a tak naprawdę chodzi im o to, by dostać to wszystko, co ty masz.
Czasami ludzie, którzy prowadzą bogate życie towarzyskie, budowane latami na bazie sympatii i dobrej wiary, odkrywają, że nagle wszyscy się od nich odwracają i że dzieje się tak, bo ów „tak zwany przyjaciel” źle o nich mówi i w ten sposób się ich pozbywa. Ty wprowadziłeś go do swojego świata, otworzyłeś przed nim wszystkie drzwi, przedstawiłeś swoim przyjaciołom, zabierałeś wszędzie ze sobą, a on – kiedy już wszedł do tego grona – robi wszystko, by się ciebie stamtąd pozbyć i by mógł sam zająć miejsce na szczycie.
Znam wiele osób, które przeżyły takie bolesne i trudne do zrozumienia doświadczenie. Również w tym przypadku mózg nie rozumie, jak można tak postępować. Jeśli nie mieści się to w twoim systemie wartości, nie pojmiesz, jak ktoś może coś takiego robić. Jest na to tylko jeden sposób i jedno wyjście: zaakceptować ten stan rzeczy i dalej robić swoje jak najdalej od takiej osoby.
Fragment książki „Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy” Silvii Congost wydanej przez Znak Literanova. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”. Książkę można kupić tutaj.
Okładka książki „Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy”.
Foto: Znak Literanova
