Państwu opłaca się dofinansować termomodernizację najbardziej energochłonnych budynków. Dopłaty dla właścicieli nowych domów, żeby zmienili nowy kocioł gazowy na pompę ciepła, sensu środowiskowego w zasadzie nie mają.

Nie w 2024 r., jak zapowiadano, ani nawet w 2025 r., tylko dopiero w 2026 r., przy okazji większej nowelizacji przepisów dotyczących zapotrzebowania energetycznego budynków, wejdzie w Polsce w życie unijna dyrektywa budynkowa.

– Najnowsza wersja projektu rozporządzenia została przedstawiona wiosną i jest na końcowym etapie konsultacji – mówi prof. Arkadiusz Węglarz z Krajowej Agencji Poszanowania Energii. Owo rozporządzenie dotyczy sposobu wystawiania świadectw energetycznych, w szczególności metodologii ustalania charakterystyki energetycznej budynków lub ich części.

Liczący ponad sto stron dokument to lektura dla wyjątkowo wytrwałych amatorów wzorów matematycznych. Lwia część rozporządzenia to bowiem zawiły opis wspomnianej metodologii kalkulowania zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP) i kilku innych ważnych wskaźników. Pierwsze i podstawowe kryterium zakłada, że klasy energetyczne budynków, podobne do klas energetycznych urządzeń AGD czy RTV, nie mają oddawać co do kilowatogodziny rzeczywistego zapotrzebowania danej budowli na energię, a jedynie wystandaryzowane, dzięki uwspólnionej technologii, obliczenia na temat tego zapotrzebowania.

Najważniejszy wskaźnik, czyli nieodnawialna energia pierwotna EP, to w uproszczeniu stosunek ilości energii zużywanej przez budynek liczonej w kilowatogodzinach (kWh) do pola powierzeni budynku obejmującej pomieszczenia o regulowanej temperaturze. Czyli takiej, którą ogrzewa się zimą lub chłodzi latem. Albo jedno i drugie.

Przy szacowaniu klasy energetycznej budynku zużycie energii będzie wyliczane w ujęciu godzinowym. Inaczej przecież wygląda zużycie energii w szkole, która działa zazwyczaj od 7 rano do późnych godzin popołudniowych, inaczej w biurowcu, a jeszcze inaczej w budynku sklepowym czy w gmachu teatru, w którym największe zapotrzebowanie na prąd występuje w godzinach wieczornych. Wyjątek będą stanowić budynki mieszkalne. W tej kategorii, dla uproszczenia, zamiast zużycia godzinowego będzie można przyjąć standardowe, wyliczone na podstawie wzorów, miesięczne zużycie energii.

Jako że za zużycie EP w naszych warunkach klimatycznych odpowiada przede wszystkim ciepło, to audytorzy, którzy będą wystawiać nowe świadectwa energetyczne, w pierwszej kolejności zajmą się wyliczaniem zapotrzebowania na ciepło. Oczywiście według długiej listy wzorów dostarczonych przez autorów rozporządzenia, które szczegółowo regulują schemat wyliczania przenikania ciepła przez ściany, okna, strop, fundamenty budynku czy jego dach.

Inaczej będzie się liczyć zużycie energii dla domu o konstrukcji drewnianej, inaczej dla szkieletu stalowego, a jeszcze inaczej dla domu wybudowanego metodą tradycyjną.

Wykonujący obliczenia audytor będzie musiał uwzględnić także sposób zasilania systemu ogrzewania, czyli rodzaj kotła albo pompy ciepła (a jest po kilkadziesiąt różnych rodzajów i kategorii tych urządzeń), a także sposób rozprowadzenia ciepła po domu. Inaczej energię zużywają wysokotemperaturowe grzejniki, inaczej niskotemperaturowa podłogówka wodna czy kaloryfery kanałowe, a jeszcze inaczej elektryczne ogrzewanie podłogowe lub ścienne. W kalkulacjach trzeba będzie uwzględnić nawet tak drobny fakt jak to, czy kocioł albo pompa stoją w pomieszczeniu ogrzewanym, czy nieogrzewanym, a jeśli urządzenie jest zamontowane na zewnątrz budynku, to w jakiej odległości od niego.

Potem dochodzi jeszcze podliczenie sposobu podgrzewania wody, liczba zamontowanych w budynku kranów. A także uwzględnienie w obliczeniach typu zastosowanego w budynku sposobu wentylacji. Dodatkowo całość musi być skorelowana z warunkami klimatycznymi występującymi w danym regionie kraju. A nawet z wpływem takich czynników jak to, czy budynek jest osłonięty od wiatru i czy nie znajduje się w cieniu innego budynku.

W przypadku budynków wielorodzinnych spory wpływ na zużycie energii ma ich wysokość. Jesienią i zimą wysokie budynki są mocniej narażone na utratę ciepła przez silniej wiejące na wysokościach wiatry, zaś latem na nagrzewające pomieszczenia promienie słoneczne, co coraz częściej wiąże się ze zużyciem energii elektrycznej przez klimatyzatory.

Per saldo w polskich warunkach najwyższą ujętą w unijnych dyrektywach klasę energetyczną budynków będzie stanowić klasa A+. Będzie ona charakteryzować budynki o dodatnim bilansie energetycznym, czyli wytwarzające więcej energii, niż same pobierają z sieci. W praktyce do klasy A+ trafią budynki pasywne o śladowym zapotrzebowaniu na energię cieplną, doposażone dodatkowo w instalację fotowoltaiczną albo w przydomowy wiatrak, pozwalające w ujęciu rocznym wypracowywać energetyczne nadwyżki.

Cóż, tego typu budynki jeszcze długo będą stanowić wyjątek od budowlanej reguły. Nieco łatwiejsze do osiągnięcia w polskich warunkach klimatycznych będą parametry grupy energetycznej A. Trafią do niej budynki zużywające do 63 kWh rocznie na każdy metr kwadratowy powierzchni. To tylko nieznacznie mniej, niż wynosi obecnie limit dla nowych budynków energooszczędnych. Od 2021 r. wszystkie nowo budowane w Polsce budynki mieszkalne nie mogą, przynajmniej na papierze, zużywać więcej niż 70 kWh rocznie na każdy metr kwadratowy. To z kolei oznacza, że wybudowane przed 2021 r., według ówczesnych norm, domy trafią do klasy energetycznej B (zużycie EP na poziomie od 63 do 75 kWh/mkw. rocznie).

Dom, który audytor energetyczny zaklasyfikuje do klasy C, może zużywać od 75 do 94 kWh/mkw. rocznie. Klasa D to nie więcej niż 113 kWh. Niżej są już tylko klasy E i F. Najgorsza, klasa F, to już energetyczne wampiry zużywające ponad 150 kWh/mkw. energii pierwotnej rocznie. Klasyfikacja dla budynków wielorodzinnych przewiduje minimalnie wyżej ustawione poprzeczki dla każdej z klas.

Drugą, obok metodologii obliczania charakterystyki energetycznej, istotną częścią konsultowanego wciąż jeszcze rozporządzenia są zasady, jakie powinny spełniać nowe świadectwa energetyczne. W tej chwili trwają dyskusje, jaki konkretnie ma być cel funkcjonowania tych świadectw w obiegu. Wiadomo, że lata temu, kiedy wprowadzano je po raz pierwszy, w dalece bardziej uproszczonej formie niż dziś, zamawiali je przede wszystkim entuzjaści energooszczędności. Analizy energetyczne pozwalały optymalnie zaprojektować na przykład system ogrzewania podłogowego z uwzględnieniem nie tylko funkcji każdego pomieszczenia z osobna, ale też ustawienia budynku wobec stron świata.

Poza poprawą samopoczucia właściciela budynku ówczesne świadectwa nie miały jednak większego znaczenie. Było tak nawet po wprowadzeniu dekadę temu obowiązku wystawiania takich świadectw dla każdego nowo budowanego budynku. Ustawodawca nie przewidział bowiem sankcji za niedopełnienie tego obowiązku. Jednak wraz z wprowadzeniem klas energetycznych budynków rola świadectw zmieni się radykalnie.

Celem nadrzędnym wprowadzenia klas charakterystyki energetycznej w skali od A+ do G nie jest uprzykrzenie życia właścicielom, w każdym razie nie tylko. Audyty energetyczne mają pozwolić na rozsądne zaplanowanie w państwach członkowskich UE krajowych programów eliminowania z krajobrazu tak zwanych wampirów energetycznych, czyli budynków o najgorszej charakterystyce energetycznej. Szczegóły zostaną ujęte w tak zwanym krajowym planie renowacji budynków. Systemy wsparcia mają doprowadzić do stopniowej poprawy sprawności energetycznej budynków poprzez wprowadzenie finansowych zachęt do przeprowadzania termomodernizacji.

UE daje krajom członkowskim pewną swobodę w kształtowaniu tych systemów wsparcia. Wiadomo, że ogólną zasadą przyjętą w ramach dyrektywy budynkowej jest zakwalifikowanie do grupy G 15 proc. najbardziej energochłonnych budynków.

Przygotowane jeszcze przed rosyjską napaścią na Ukrainę plany UE zakładały, że od 2030 r. wszystkie nowe budynki mieszkalne miały wykazywać się zerową emisją gazów cieplarnianych. Nowe budynki użyteczności publicznej taki warunek miały spełniać już w 2027 r. To w praktyce wiązałoby się z przejściem na zasilanie tych nowych budynków energią ze źródeł odnawialnych.

Te założenia prawdopodobnie pozostaną na papierze, co najmniej kilka europejskich krajów, w tym Polska, Rumunia, Czechy, Włochy czy Słowacja, nie będzie w stanie ich zrealizować. Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA może oznaczać osłabienie transformacji energetycznej w Stanach Zjednoczonych, co zniechęci do realizacji celów klimatycznych także kraje UE. Zaostrzanie polityki klimatycznej oznacza bowiem wymierne koszty gospodarcze i pogłębienie nierównowagi między USA a UE.

Wiadomo jednak, że w zakresie klas energetycznych KE obstaje przy swoim. Teoretycznie więc już do 2030 r. budynki z kategorii G mają zostać zmodernizowane do poziomu F. W 2033 r. minimum energetycznym ma być już klasa E, co w polskich warunkach będzie oznaczało zużycie energii na poziomie co najwyżej 131 kWh/mkw. rocznie.

Wiadomo jednak, że kosztowne inwestycje w termomodernizację bez publicznego wsparcia będą dla właścicieli nieruchomości nieopłacalne. Zwrot z inwestycji mierzony oszczędnościami na rachunkach za energię w przypadku poprawy efektywności energetycznej nieocieplonego domu do klasy D (wydatek minimum 100 tys. zł w przypadku domu jednorodzinnego o powierzchni do 200 mkw.) może nastąpić, w zależności od paliwa grzewczego, po co najmniej 10 latach. Okres ten może istotnie skrócić doposażenie domu w instalację fotowoltaiczną i pompę ciepła. Ale to kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych wydatków.

Osoby, które planują sprzedaż starego domu, taką inwestycję muszą wkalkulować w planowaną operację, bo słabo zaizolowane termicznie domy, z nieszczelnymi oknami są już w zasadzie niesprzedawalne. Ale przeciętny Kowalski użytkujący dom jednorodzinny niekoniecznie zdecyduje się na kosztowną termomodernizację, nawet z publicznymi dopłatami. Właścicielami budynków w najgorszym stanie technicznym są przecież przede wszystkim osoby niezamożne.

Z kolei publiczne dopłaty do termomodernizacji względnie nowych budynków przyniosą niewielki skutek w postaci ograniczenia emisji CO2. Tak samo jak obowiązkowa po 2040 r. wymiana kotłów gazowych, nawet najnowocześniejszych i przyjaznych środowisku kotłów kondensacyjnych, na pompy ciepła

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version